Świadectwo z paskiem to kwintesencja patologii polskiej szkoły

Edukacja Dołącz do dyskusji
Świadectwo z paskiem to kwintesencja patologii polskiej szkoły

Czy twoje dziecko opanowało szlachetną sztukę podlizywania się wychowawcy? Jeśli tego nie zrobiło, to istnieje niemała szansa, że nie ma co liczyć na świadectwo z paskiem niezależnie od średniej. Nie ma się co dziwić, bo instytucja promocji do następnej klasy z wyróżnieniem stanowi istny koncentrat mankamentów polskiego systemu oświaty.

Przepisy dotyczące promocji z wyróżnieniem mogą być sprzeczne z ustawą o systemie oświaty

Już niedługo zacznie się kolejny rok szkolny. Uczniowie znowu będą walczyć o jak najlepsze oceny. Ci osiągający najlepsze wyniki w nauce mają nawet szansę na promocję do następnej klasy z wyróżnieniem w postaci czerwonego paska na świadectwie. Pod warunkiem oczywiście, że lubi ich wychowawca. Na przeszkodzie może też stać system ocen z zachowania, który może przecież być jednym z tych punktowych koszmarków. Wówczas arbitralne decyzje ubrane są w szatki „obiektywnego” systemu, z którym jeszcze trudniej walczyć.

W czym właściwie tkwi problem? Otóż świadectwo z czerwonym paskiem wcale nie jest jakąś tam drobnostką ustanawianą na poziomie szkoły. Jego istnienie wynika wprost z §18 rozporządzenia ministra edukacji w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy w szkołach publicznych.

1. Począwszy od klasy IV szkoły podstawowej, uczeń, który w wyniku klasyfikacji rocznej uzyskał z obowiązkowych zajęć edukacyjnych średnią rocznych ocen klasyfikacyjnych co najmniej 4,75 oraz co najmniej bardzo dobrą roczną ocenę klasyfikacyjną zachowania, otrzymuje promocję do klasy programowo wyższej z wyróżnieniem.

Trzeba przyznać, że mogło być gorzej. Za moich szkolnych czasów władzom oświatowym zamarzył się powrót do prostszych czasów PRL-u i czterostopniowej oceny ze sprawowania. Wówczas świadectwo z paskiem można było uzyskać jedynie ze wzorową oceną z zachowania. Jej uzyskanie bez przychylności wychowawcy w podstawówce było dosłownie niewykonalne. Nie chodzi mi jednak o to, by roztrząsać teraz własne krzywdy i urazy. Pragnę jedynie zwrócić uwagę na to, że teoretycznie wasze dziecko może mieć nawet średnią 6.0, a i tak o wyróżnieniu może sobie co najwyżej pomarzyć.

Tkwi w tym pewien interesujący paradoks, bo zgodnie z art. 44f ust. 9 ustawy o systemie oświaty ocena ze sprawowania teoretycznie nie ma wpływu na promocję do klasy programowo wyższej lub ukończenie szkoły. Pomijając to nieszczęsne wyróżnienie.

Świadectwo z paskiem z samej swojej istoty sprzyja nakręcaniu szkolnego wyścigu szczurów

Osoby co bardziej spostrzegawcze z pewnością zauważą, że ustawa jest aktem prawnym wyższego rzędu od rozporządzenia. Problem w tym, że świadectwo z paskiem wymagające dostatecznie wysokiej oceny z zachowania jest czymś, co tolerujemy w Polsce od dekad. Nikomu więc najwyraźniej nie przyjdzie do głowy zastanowić się nad zgodnością jednego przepisu z drugim. A szkoda, bo nawet bez tego promocja z wyróżnieniem stanowi kwintesencję patologii w polskiej oświacie.

Zacznijmy od tego, po co właściwie są szkolne oceny. Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w §12 przywołanego wyżej rozporządzenia.

Ocenianie bieżące z zajęć edukacyjnych ma na celu monitorowanie pracy ucznia oraz przekazywanie uczniowi informacji o jego osiągnięciach edukacyjnych pomagających w uczeniu się, poprzez wskazanie, co uczeń robi dobrze, co i jak wymaga poprawy oraz jak powinien dalej się uczyć.

Brzmi całkiem niewinnie i rozsądnie, prawda? Można by oczywiście stwierdzić, że świadectwo z paskiem służy nagrodzeniu uczniów za ich wyniki w nauce. Problem w tym, że obecna konstrukcja promocji z wyróżnieniem premiuje nie tyle zdobywanie wiedzy i umiejętności, ile szkolny wyścig szczurów.

Jeżeli oczekujemy od dziecka, że przyniesie nam świadectwo z paskiem, to będzie ono dążyło do tego celu. Kiedy nie będzie w stanie osiągnąć go uczciwie, to spróbuje także innych sposobów. O podlizywaniu się wychowawczy wspomniałem nie bez powodu. W grę wchodzą także próby przekonania pedagogów, by naciągnęli mu ocenę. Nie zawsze będą to uprzejme prośby.

Nauczyciele również tracą na istnieniu tego rozwiązania. W końcu to do nich przychodzą rodzice z pretensjami. Czemu jednak mielibyśmy mieć do nich o to pretensje? To władze oświatowe ze szkołami wymyśliły sobie, że za czerwony pasek na świadectwie są dodatkowe punkty w rekrutacji np. do liceum. Równocześnie przeładowane programy nauczania wymuszają na rodzicach wspieranie wyników swojego dziecka pieniędzmi na różnego rodzaju korepetycje.

Nie lepiej byłoby po prostu rozdawać najlepszym uczniom wewnątrzszkolne wyróżnienia na koniec roku?

Kolejną kwestią, którą należałoby poruszyć w kontekście promocji do następnej klasy z wyróżnieniem, jest oczywiste wręcz kryterium stygmatyzacji uczniów. Dzieci w okresie szkolnym potrafią być okrutne wobec rówieśników. Brak paska na świadectwie to dla nich znakomity powód do kpin i szyderstw. Zwłaszcza jeśli w grę wchodzi przypadek ucznia ze średnią powyżej progu 4,75, za to bez bardzo dobrej oceny ze sprawowania.

Równocześnie bardzo trudno doszukać się jakiejkolwiek korzyści z istnienia czerwonych pasków. Być może to, że biało-czerwone barwy naprawdę ładnie wyglądają na takim dokumencie? Nie ulega przy tym wątpliwości, że promocję z wyróżnieniem bardzo łatwo byłoby zastąpić. O wiele lepszym rozwiązaniem byłyby osobne wewnątrzszkolne wyróżnienia oparte o kryteria przyjęte w danej placówce. Osobny dyplom rozdawany na zakończenie roku szkolnego byłby wręcz nieszkodliwy. Tego samego nie można powiedzieć o zinstytucjonalizowanym ogólnopolskim systemie.

Jeżeli już koniecznie chcemy zachować tradycyjne czerwone paski na świadectwach, to powinniśmy zupełnie oderwać je od ocen z zachowania. Skoro zgodnie z przepisami ustawy o systemie oświaty sprawowanie ma nie mieć wpływu na promocję do ostatniej klasy, to powinniśmy się tego trzymać. Wówczas uczniowie byliby nagradzani za rzeczywiste osiągnięcia w nauce. Starcie z arbitralnymi i oderwanymi od rzeczywistości szkolnymi kryteriami oraz kaprysami wychowawców, byłoby dla nich czymś niezobowiązującym. Dla ich rodziców miałoby jedynie charakter czysto informacyjny.