Ukraińscy uczniowie będą musieli napisać egzamin ósmoklasisty i maturę. Nauczyciele mają im też wystawiać oceny

Codzienne Społeczeństwo Dołącz do dyskusji (91)
Ukraińscy uczniowie będą musieli napisać egzamin ósmoklasisty i maturę. Nauczyciele mają im też wystawiać oceny

Jak podaje Ministerstwo Edukacji i Nauki, do Polski – od początku wojny w Ukrainie – przybyło nawet 700 tys. dzieci. 10 proc. z nich trafiło już do polskich szkół. Jak się okazuje, ukraińscy uczniowie będą musieli napisać maturę i egzamin ósmoklasisty – a w zasadzie jedynym ułatwieniem ma być przetłumaczenie egzaminów na język ukraiński.

Ukraińscy uczniowie będą musieli napisać egzamin ósmoklasisty i maturę

Ukraińskie dzieci są już przyjmowane do polskich szkół. Jak podaje MEiN, 90 proc. z nich trafiło do klas z polskimi uczniami; pozostałe 10 proc. – do oddziałów przygotowawczych. Zdaniem ministra edukacji to właśnie takie oddziały powinny stanowić podstawę edukacji cudzoziemców w Polsce. Dzieci uchodźców mogłyby się w nich uczyć języka polskiego i przyzwyczajać do realiów polskiego systemu edukacji.

Czasu na przyzwyczajenie się do systemu edukacji nie będą mieć jednak ukraińscy uczniowie, którzy trafili do klas, w których na zakończenie bieżącego roku szkolnego przeprowadzane są egzaminy końcowe, czyli – egzamin ósmoklasisty i matura. Jak się okazuje, dla ukraińskich uczniów praktycznie nie przewidziano taryfy ulgowej. W rozmowie Justyny Sucheckiej z byłą ministrą edukacji Anną Zalewską wyszło na jaw, że ukraińscy uczniowie będą musieli napisać maturę i egzamin ósmoklasisty – a właściwie jedynym ulatwieniem będzie to, że pytania i polecenia zostaną przetłumaczone na język ukraiński. Europosłanka opowiadała w wywiadzie, jak przebiegło spotkanie Rady ds. Edukacji Uchodźców, do której została powołana.

Zalewska zapytana o różnice w podstawach programowych (co uniemożliwia skuteczne przygotowanie się do egzaminów w tak krótkim czasie) stwierdziła, że „podstawy programowe nie różnią się tak bardzo”. Jak twierdzi, w 2017 r. Ukraina przeprowadziła swoją reformę edukacji i „to, czego dziś uczą się tam dzieci, w wielu tematach jest podobne do tego, czego uczą się u nas”.

Nie da się jednak ukryć – co dziennikarka zresztą podkreśliła w rozmowie z europosłanką – że na przykład zdanie matury z języka polskiego może być wręcz niewykonalne. Abstrahując od języka, chodzi przede wszystkim o lektury szkolne, które są zupełnie inne. Na rozwiązanie tego problemu rząd ma pewien pomysł – choć wydaje się, że raczej niewykonalny.

Uczelnie miałyby przyjąć uczniów „bez w pełni zdanej matury”

O jakim rozwiązaniu mowa? Jak twierdzi Zalewska, uczelnie miałyby po prostu przyjmować osoby bez w pełni zdanej matury.

W przeszłości zdarzało się już, że uczelnie niektóre niepubliczne rekrutowały licealistów z jednym oblanym egzaminem. Pozwalały im studiować jako wolnym słuchaczom, a pod warunkiem, że w kolejnym roku zdadzą brakujący egzamin maturalny, zaliczali też studia.

Jak sama przyznała, rząd nie może do tego zmusić uczelni, ale uważa, że „byłby to niesamowity gest wsparcia”. Wątpliwe jest jednak, by uczelnie chętnie przystały na takie rozwiązanie. Być może faktycznie zostanie utworzona jakaś pula miejsc dla ukraińskich uczniów – ale na razie trudno to przewidzieć.

Podejście do egzaminu maturalnego i egzaminu ósmoklasisty wymusza dziś polskie prawo. Wydaje się jednak, że nic nie stoi na przeszkodzie, by – z myślą o ukraińskich uchodźcach – zmienić je. Do egzaminów mogliby przystępować wtedy chętni.

Bez taryfy ulgowej, jeśli chodzi o oceny

Co więcej, okazuje się, że ukraińscy uczniowie nie mogą też liczyć na taryfę ulgową, jeśli chodzi o oceny. Jak twierdzi europosłanka, „oceny, podobnie jak egzaminy, są tym dzieciom potrzebne, by brać udział w rekrutacji.” Dodaje też, że wszyscy uczniowie powinni być traktowani tak samo, bo „polscy rodzice nie wybaczyliby nam, gdybyśmy rozwalili system edukacji ich dzieci”.

Nie ma żadnych wątpliwości, że takie podejście ze strony polskich rządzących nie ułatwia dzieciom uchodźców zaklimatyzowania się w nowym kraju i zmierzenia z traumą wojenną. Rząd zdaje się robić wszystko, by nikt nie mógł go posądzić o rzekome „uprzywilejowanie” ukraińskich uczniów. Zapomina jednak przy tym, że teraz najważniejsza jest po prostu pomoc – i stworzenie rozwiązań, które umożliwią kontynuację nauki, ale w sprzyjających, komfortowych warunkach.