Czeka nas podwyższenie wieku emerytalnego? Przyszłość całego systemu jest dość niepewna

Państwo Społeczeństwo Dołącz do dyskusji (91)
Czeka nas podwyższenie wieku emerytalnego? Przyszłość całego systemu jest dość niepewna

Polskę od dłuższego czasu trapi zapaść demograficzna. Starzejące się społeczeństwo będzie miało problem z utrzymaniem systemu emerytalnego mogącego zapewnić choćby w miarę wysokie świadczenia. Czy to oznacza, że czeka nas podwyższenie wieku emerytalnego? Woli politycznej nie ma. Jest za to liczenie na pobudzenie dzietności i wpływ imigracji z Ukrainy.

Podwyższenie wieku emerytalnego to na pewno rozsądniejsze posunięcie, niż liczenie na rządowe strategie demograficzne

Europejski Kongres Gospodarczy 2022 w Katowicach przyniósł szereg bardzo interesujących dyskusji o przyszłości polskiej gospodarki. Portal Bankier.pl relacjonuje jeden z nich, na którym dyskutowano o przyszłości polskiego systemu emerytalnego.  Ta wydaje się co najmniej niepewna. Najważniejszym problemem jest oczywiście demografia. Rządowe programy mające zachęcić Polaków do posiadania dzieci nie przyniosły większego rezultatu. Sztandarowa Rodzina 500 Plus nie działa. Z drugiej strony podwyższenie wieku emerytalnego nie jest nawet rozważane. Czy będzie koniecznością?

W trakcie panelu wiceminister Barbara Socha zwracała uwagę na wielowektorowość problemów demograficznych naszego kraju. Owszem, dzieci rodzi się zdecydowanie mniej, niż byśmy tego chcieli. Z drugiej jednak strony, starzenie się pokolenia powojennego prowadzi do większej liczby zgonów. Samo starzenie się społeczeństwa oznacza także mniejszą liczbę kobiet w wieku reprodukcyjnym i w rezultacie jeszcze mniej dzieci.

Wiceminister wskazała także na założenia rządowej Strategii Demograficzną 2040. Na łamach Bezprawnika pisaliśmy już o tym dokumencie kilkukrotnie. Względnie rozsądne pomysły ułatwienia życia młodym rodzicom mieszają się w nim z pobożnymi życzeniami i wyrazem ideologicznego zacietrzewienia. Jak chociażby uparcie się na zmniejszenie liczby rozwodów, czy nawet cesarskich cięć. Niestety, trudno z tą strategią wiązać jakąś większą nadzieję na poprawę sytuacji.

Za myślenie życzeniowe należy także uznać tezy, w myśl których pozytywny wpływ na polską demografię mogą mieć dwie fale uchodźców z Ukrainy. Owszem, Ukraińcy pracujący w Polsce dokładają się do polskiego systemu emerytalnego. Zgadza się, ta „druga fala” to już niemal 3 miliony osób. Sęk w tym, że wojna w Ukrainie kiedyś się skończy. Wszystko wskazuje na to, że nasz wschodni sąsiad obroni się przed rosyjską napaścią. Wówczas najprawdopodobniej większość dzisiejszych uchodźców wrócą odbudowywać swoją ojczyznę. Ich wpływ nie będzie więc zbyt trwały.

Polacy nie ufają państwu w sprawie emerytur, więc nie chcą z nim oszczędzać – nawet wtedy, kiedy się to opłaca

Cóż więc mamy obecnie w systemie emerytalnym? Barbara Socha zapewniła ponownie, że podwyższenie wieku emerytalnego nie wchodzi w grę. Istnieje za to potrzeba przekonywania Polaków do jak najdłuższej aktywności zawodowej. To bardzo przewrotne stwierdzenie, które w niniejszych rozważaniach jeszcze będzie istotne.

Paweł Jaroszek, członek zarządu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, przedstawił aktualne dane na ten temat. Kondycja Funduszu Ubezpieczeń Społecznych jest obecnie bardzo dobra. Wskaźnik pokrycia FUS w 2021 był najwyższy w historii i osiągnął poziom 81,7 proc. Trudno się zgodzić ze stwierdzeniami o „bardzo dobrej” ogólnej kondycji gospodarki, biorąc pod uwagę wysoką inflację, problemy zewnętrzne, oraz widmo zbliżającej się recesji w Polsce.

Dla odmiany Jarosław Skorulski, prezes zarządu BNP Paribas Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych, wymienił najważniejsze bolączki systemu. Tych jest całkiem sporo. Przede wszystkim należałoby wskazać niską stopę zastąpienia już teraz wynoszącą ok 55-60 proc. Będzie tylko gorzej, według szacunków w 2060 r. może ona wynieść raptem 20-25 proc. Dodatkowe „filary” systemu emerytalnego, czyli OFE, PPK, PPE i IKZE, mają niewielką wartość. Emerytury kobiet i mężczyzn różnią się od siebie, z powodu różnego wieku emerytalnego dla obydwu płci. Emerytury minimalne są bardzo niskie.

Stanisław Kluza, minister finansów w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, zwrócił uwagę na kolejne występujące obecnie problemy związane z emeryturami wynikające z braku zaufania do państwa. Jako przykład podał Pracownicze Plany Kapitałowe, które obiektywnie patrząc wcale nie są złym rozwiązaniem. Jednak z powodu częstych i kontrowersyjnych manipulacji przy systemie emerytalnym duża część Polaków podjęła trud wypisania się z nich. Kolejnym problemem jest stabilność makroekonomiczna. Jak ta wygląda obecnie możemy zaobserwować każdego dnia robiąc zakupy, czy spłacając ratę kredytu.

Nie po to rząd Zjednoczonej Prawicy obniżał wiek emerytalny, żeby teraz go znowu podwyższać

Kluza jest zdania, że podwyższenie wieku emerytalnego prędzej czy później w Polsce nastąpi. Trudno byłoby nie zgodzić się z tą oceną. To nie tak, że z powodu zapaści demograficznej istniejący system emerytalny się rozpadnie. Po prostu bez jakiegoś bardziej radykalnego posunięcia, czy wręcz kolejnej dogłębnej reformy, powinniśmy się przyzwyczaić do głodowych emerytur, które nie wystarczą na zaspokojenie podstawowych potrzeb bytowych świadczeniobiorców. A już teraz głodowe emerytury poniżej emerytury minimalnej stanowią zauważalny problem.

Już samo podwyższenie wieku emerytalnego kobiet wydaje się koniecznością, jeśli chcemy rozwiązać dysproporcję w wysokości świadczeń pomiędzy płciami. Do dzisiaj trudno uwierzyć, że ewidentnie nierówne traktowanie kobiet i mężczyzn zostało uznane w 2010 r. za zgodne z Konstytucją RP. Trybunał Konstytucyjny stwierdził jednak wówczas, że jest to rozwiązanie „nieoptymalne”, a to z powodu stałego zmniejszania się różnic uwarunkowanych społecznie i biologicznie będących podstawą do takiego a nie innego rozstrzygnięcia. Od tego czasu minęło 12 lat, proces ten trwa w najlepsze.

Stąd właśnie teza wiceminister Barbary Sochy o koniczności przekonywania Polaków do dłuższej pracy wydaje mi się przewrotną. Dla rządzących podwyższenie wieku emerytalnego nie wchodzi w grę, bo nie po to go obniżali, żeby teraz przyznawać rację Donaldowi Tuskowi. Zwłaszcza, że w kolejce już czekają emerytury stażowe będące de facto kolejne potencjalne obniżenie wieku emerytalnego. Równocześnie jednak władza doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak wygląda rzeczywistość. Stąd podejście „niby możecie przejść wcześniej na emeryturę, ale naprawdę wolelibyśmy, żebyście tego nie robili”.

Poprzednie podniesienie wieku emerytalnego skutecznie skomplikowało uczynienie takiego kroku w przyszłości

Sytuacji nie poprawia z pewnością to, że młodzi obywatele niespecjalnie wierzą w państwową emeryturę. To o tyle problematyczne z punktu widzenia systemu, że takie osoby w wieku produkcyjnym nie mają większej motywacji do partycypowania w nim. Zwłaszcza, gdy przychodzi do nieobowiązkowych form oszczędzania na starość. Wydaje się, że to znowu kwestia mizernego zaufania do państwa.

Rośnie także spodziewana długość życia Polaków. Pomijając anomalie statystyczne w postaci pandemii koronawirusa i współistniejących problemów służby zdrowia skutkujących nadmiarowymi zgonami. Wydłuża się także okres, w którym obywatele mogą pozostawać aktywni na rynku pracy. Tym samym nie ma powodu, dla którego w dłuższej perspektywie wiek emerytalny miałby pozostać na tym samym poziomie, jak dzisiaj.

To tylko kwestia czasu, zanim jakiś rząd zdecyduje się na ten bolesny i niepopularny krok. Niestety, poprzednia próba podwyższenia wieku emerytalnego sprawiła, że jeszcze przez długi czas klasa polityczna będzie szukała dosłownie jakiegokolwiek innego rozwiązania. A być może po prosty tym razem należałoby należycie wyjaśnić Polakom o co toczy się gra, zamiast stawiać ich przed faktem dokonanym?