Dwa tygodnie pozostały do wejścia w życie nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego. Jedną z większych nowości serwowanych nam przez ustawodawcę jest doręczenie korespondencji przez komornika na etapie procesu. Takie doręczenie rzecz jasna będzie wiązało się z kosztami. Jest jednak sposób, aby uniknąć ponoszenia opłaty 120 zł. Wystarczy odbierać korespondencję.
Widać, że nasz ustawodawca bardzo by chciał porządnie uregulować kwestię doręczania korespondencji sądowej. Teoretycznie nasze prawo pod tym kątem jest całkiem niezłe. Problem leży głównie w praktyce, która poszła w zupełnie inną stronę, niż przewidują to przepisy. Za przykład niech posłuży obowiązek meldunkowy, który wciąż funkcjonuje. Teoretycznie każdy z nas ma obowiązek zameldować się w miejscu swojego stałego pobytu. To ten adres jest „domyślnym” adresem, pod którym państwo może nas odnaleźć w razie potrzeby. W praktyce to martwy obowiązek, za którego niedopełnienie nie grozi od jakiegoś czasu żadna kara. Tracimy tym samym możliwość stworzenia potężnej i aktualnej bazy adresowej, o której utworzenie apelują krytycy fikcji doręczenia.
Głównym problemem autorów nowelizacji kodeksu jest to, że bardzo by chcieli, aby pozwany był prawidłowo zawiadamiany o wysyłanej do niego poczcie. Niestety wszystkie obowiązki z tym związane leżą wyłącznie po stronie powoda. Paradoksalnie powód nie ma praktycznie żadnej możliwości do ustalenia adresu osoby, którą chce pozwać. Jedynymi danymi, jakimi dysponuje są te, które pozwany wcześniej udostępnił mu w zawartej umowie bądź innej czynności prawnej.
Doręczenie korespondencji przez komornika
Niestety reforma kpc 2019 doprowadzi do tego, że do zablokowania dowolnego procesu wystarczy po prostu ignorowanie pism sądowych. Do tej pory przed takim podejściem chroniła funkcjonująca fikcja doręczenia, która była po prostu sprawiedliwym rozwiązaniem. Nie da się ukryć, że ten mechanizm był wykorzystywany przez niektórych do obejścia prawa, a dłużnicy o zobowiązaniu dowiadywali się dopiero od komornika. Prawo nie było obojętne również na takie sytuacje i przewidywało chociażby możliwość wniesienia skutecznego sprzeciwu od nakazu zapłaty. Wystarczyło wykazać, że pozew został doręczony na nieaktualny adres.
Ustawodawca stwierdził jednak, że lepiej będzie do sprawy zaangażować komorników. Dlatego od 7 listopada w sytuacji, kiedy pozwany nie odbierze zaadresowanego do niego odpisu pozwu, sąd nakaże powodowi doręczenie korespondencji przez komornika. Ten będzie miał na to dwa miesiące. Jeżeli przez ten czas nie odnajdzie pozwanego ani nie ustali jego miejsca zamieszkania, sąd zawiesi postępowanie do czasu, aż powód ustali nowy adres. Zawsze będzie mógł udowodnić, że pozwany faktycznie pod wskazanym adresem przez niego mieszka. To wiązałoby się jednak z zaangażowaniem co najmniej detektywa. Takie podejście będzie zarezerwowane zatem dla tych największych spraw.
Doręczenie korespondencji przez komornika może kosztować nawet 120 zł
Doręczenie korespondencji przez komornika będzie wiązało się z koniecznością wniesienia odpowiedniej opłaty. Zgodnie z ustawą o kosztach komorniczych za taką czynność komornik będzie mógł zażądać maksymalnie 120 zł. Sama opłata za doręczenie korespondencji to 60 zł. Dodatkowo komornikowi przysługuje zryczałtowany koszt dojazdu w wysokości 20 zł w sytuacji, gdy adresat mieszka w odległości co najmniej 10 km od kancelarii komornika. Jeżeli w sprawie zajdzie konieczność ustalenia innego adresu adresata, komornikowi należy się dodatkowa opłata w wysokości 40 zł. Suma tych trzech kwot daje łącznie 120 zł od doręczenia. Wyraźnie widać, że nie w każdej sytuacji zasadne będzie ponoszenie tej opłaty w maksymalnej wysokości.
Kto będzie ponosił koszty tego doręczenia? W pierwszej kolejności oczywiście powód, który będzie kierował wniosek do komornika. Jednak zgodnie z ogólnymi zasadami procedury cywilnej, kosztami procesu co do zasady zostanie obciążona strona przegrana. Wtedy wygranemu będzie przysługiwał zwrot całych kosztów procesu od przegranego. Jeżeli więc doręczenie korespondencji przez komornika okaże się skuteczne, a wierzyciel proces wygra, 120 zł ostatecznie obciąży dłużnika. To oznacza, że istnieje banalny więc sposób na uniknięcie konieczności ponoszenia tych kosztów. Wystarczy odbierać korespondencję.