W środę furorę w polskim Internecie furorę zrobiło to, w jaki sposób Dawid Piątkowski szuka asystentki zarządu. W zamian za wykonywanie obowiązków, które można by rozdzielić na dwa pełne etaty, oraz pełną dyspozycyjność 24/7 oferuje… Zero złotych. Kandydatka powinna mieć doświadczenie w modelingu, własną działalność gospodarczą i znać twórczość Piątkowskiego.
Autor „Umysłu milionera” chce nawiązać współpracę z modelką prowadzącą własną firmę
Na rynku pracy pojawiła się wyjątkowa gratka. Polski internet zelektryzowała informacja o tym, że Dawid Piątkowski szuka asystentki zarządu. Mowa w końcu o autorze takich pozycji jak „Umysł milionera”, „Zarabianie w młodym wieku”, czy „Niemożliwe. Pokonaj ego. Żyj bez granic”. „Multimilioner, autor bestsellerowych publikacji, mentor oraz utytułowany sportowiec” opublikował ofertę na Facebooku.
Kandydatka (panowie niestety muszą obejść się smakiem) musi jedynie znać język angielski, mieć doświadczenie w pracy biurowej i fotomodelingu. W ostateczności może być też zwykły modeling. Jest jeszcze jeden drobny szczegół. Ostatnim istotnym wymaganiem jest własna działalność gospodarcza.
Praca asystentki zarządu to ciężki kawał chleba. Do zadań tej jedynej szczęściary należeć będzie zajmowanie się umowami współpracy, rekrutacjami, koordynacją grup sprzedażowych, umowami z klientami, współpracą z bankami i obsługą social media. Dawid Piątkowski szuka asystentki pełniącej funkcję consierge, a więc pracownika do zadań specjalnych. W zakres obowiązków wchodzi więc, jak sam stwierdził, „nieskończenie więcej”.
Mowa o pracy stacjonarnej w Warszawie. Piątkowski od asystentki oczekuje pełnej dyspozycyjności, robienia rzeczy niemożliwych od ręki, uśmiechu od ucha do ucha oraz znajomości swojej twórczości. Można by stwierdzić, że oferta pracy jak każda inna. Napisana została trochę bardziej „na luzie”, ale odbiór tej formuły to kwestia gustu. Pozostaje jeden mały problem: wynagrodzenie.
Dawid Piątkowski szuka asystentki czy niewolnicy?
Dawid Piątkowski szuka asystentki, która będzie pracować za darmo. Na wypadek, gdyby kogoś wprowadziła w błąd wzmianka o własnej działalności gospodarczej kandydatek, autor multimilioner wyraźnie doprecyzował, o jaką formułę współpracy chodzi.
Zero złotych miesięcznie. Jeżeli nie chcesz współpracować za darmo, nie aplikuj.
Tak naprawdę to nie do końca „za darmo”, bo osoba prowadząca własną działalność gospodarczą musi jeszcze odprowadzać składki na ubezpieczenie społeczne. Przy dyspozycyjności 24/7 asystentka musiałaby dokładać do interesu. To wyjaśnia tą konieczność robienia rzeczy niemożliwych od ręki. Najwyraźniej chodzi o to, żeby przy okazji nowa współpracownica Piątkowskiego nie zbankrutowała.
To zresztą nie tak, że nie oferuje on zupełnie nic od siebie. Ktoś złośliwy zapewne żartowałby, że jakieś „owocowe czwartki i pracę w młodym, dynamicznym zespole z możliwością zdobycia doświadczenia”. W zasadzie taki ktoś miałby dużo racji, bo wymowa jest podobna.
Co oferujemy?
Pełne wsparcie szkoleniowe i rozwojowe
Pomoc w budowaniu marki, wydaniu książek, rozwoju osobistym i duchowym, inwestycjach
Zajebistą atmosferę
Wyjazdy zagraniczne
I wiele więcej jak się sprawdzisz
Nieodpłatna współpraca to nie praca. W świecie B2B oczekiwanie od partnera, że będzie dokładał do interesu to naiwność
Zapewne bardzo szybko się okaże, że to tylko był tylko taki performance i cała oferta nie jest na serio. Ewentualnie, że to tylko test na determinację przyszłej współpracownicy, prawdziwa oferta jest dużo bardziej korzystna, a asystentka nawet będzie dostawać jeść. Tak to już bywa z osobami znanymi, które publicznie strzelą sobie w stopę.
Oczywiście jako społeczeństwo moglibyśmy oczekiwać, że ktoś, kto chwali się bogactwem, jest w stanie zapłacić za wykonywanie trudnej, żmudnej i niewdzięcznej pracy. Zwłaszcza jeśli nasz multimilioner doradza innym, w jaki sposób to bogactwo osiągnąć. Bardzo łatwo jednak odbić piłeczkę twierdząc, że wiele majątków zostało zbudowanych na brutalnej eksploatacji siły roboczej. Z tego punktu widzenia byłaby to cenna lekcja dla osoby, która zgodziłaby się wejść w taki układ. Poza tym może jej akurat by to odpowiadało? Te podróże zagraniczne brzmią w końcu całkiem kusząco.
O czym trzeba jednak pamiętać to to, że oferta Dawida Piątkowskiego nie jest w żadnym wypadku ofertą pracy. Kodeksowy stosunek pracy wymaga w końcu elementu wynagrodzenia. Art. 13 kodeksu pracy wymaga nawet, żeby to wynagrodzenie było godziwe. Na szczęście dla oszczędnych pracodawców, ustawodawca nie pokusił się o zdefiniowanie pojęcia „godziwe”.
Warto jednak przypomnieć, że mówimy tutaj cały czas o jakiejś formie relacji B2B, to mamy do czynienia ze złą praktyką rynkową. Oczekiwanie od kontrahenta, że ten będzie świadczyć usługi za darmo, nie przystaje do wizerunku eksperta od bycia bogatym.