Politycy z obozu rządzącego nie przestają zadziwiać. Kiedy już myślisz, że limit dziwnych pomysłów został wyczerpany, nagle pojawia się kolejny polityk z takim pomysłem, przy którym wszystkie poprzednie dziwne bledną. Poseł Pięta chciałby sprzedawać polskie obywatelstwo.
Poseł Stanisław Pięta zaproponował nową formę obywatelstwa polskiego – obywatelstwo kapitałowe. Warunkiem jego nabycia miałoby być zainwestowanie określonej kwoty pieniędzy w Polsce. Pomysł w dużej mierze jest wzorowany na rozwiązaniu węgierskim, gdzie taka forma obywatelstwa miała być źródłem dodatkowych pieniędzy dla kraju w czasach kryzysu.
Ten pomysł jest absurdalny z dwóch powodów. Przede wszystkim wyszedł od polityka związanego z obozem władzy, a zatem prawicowego. Czy to nie dziwne, że prawicowy polityk w ogóle dopuszcza do siebie myśl, że nasze polskie obywatelstwo mogłoby być na sprzedaż? Prawa strona ma bardzo wąskie rozumienie polskości i ma problem nawet z obywatelami o innej narodowości, a nie mówiąc już o innym kolorze skóry. Przecież obywatelstwo nie ma żadnego związku z narodowością, choć dla wielu wydaje się to być bardzo abstrakcyjne rozumowanie. Po drugie, po co ktoś miałby kupować nasze obywatelstwo, a potem płacić horrendalne składki ZUS?
Obywatelstwo kapitałowe sposobem na pozyskanie inwestorów?
Głównym argumentem za takim rozwiązaniem jest chęć przyciągnięcia zagranicznych inwestorów. W domyśle oczywiście chińskiego biznesu, z którym Prawo i Sprawiedliwość dość otwarcie flirtuje oraz arabskich szejków. Ci ostatni znani są przecież z wydawania pieniędzy na prawo i lewo, a zatem czemu nie zachęcić ich do zostawienia kilku petrodolarów w Polsce? W taki właśnie przybyło kilku tysięcy nowych Węgrów, którzy za 250 tysięcy euro kupili sobie obywatelstwo Unii Europejskiej, a jednocześnie prawo do poruszania się po całej strefie Schengen. Warto tu dodać, że paszport kupowali biznesmeni dla całych swoich rodzin, więc liczba nowych kapitalistów nie była aż tak ogromna, jak się spodziewano.
W pomyśle posła Pięty znajdują się jednak rzeczy tak kuriozalne, jak ograniczenie tego obywatelstwa. Już to powinno budzić śmiech, ponieważ nazywanie tego obywatelstwem jest pomyłką. To wygląda na jakąś formę prawa pobytu. Obywatel kapitałowy nie miałby prawa wyborczego oraz nie podlegałby obowiązkowi wojskowemu. Obywatelstwo mogłoby być odebrane w przypadku popełnienia przez niego przestępstwa, a w dowodzie osobistym takiej osoby byłaby wzmianka o jej narodowości. Absurd? Owszem. Poseł swój pomysł argumentuje następująco:
To, czy zainteresowani polskim obywatelstwem są „godni zaufania” sprawdzałyby polskie służby specjalne. Co ważne, oferta miałaby być kierowana do obywateli wszystkich państw. Mówimy o obywatelach wszystkich państw świata pod warunkiem się nie wiążę się to z narażeniem bezpieczeństwa. Byłby to instrument oddziaływania politycznego, instrument pozyskania wartościowych kontaktów i nowych pieniędzy na inwestycje.
Czy zamiast wprowadzać tak absurdalne rozwiązania, nie lepiej zadbać o ułatwienie przedsiębiorcom prowadzenia ich działalności gospodarczych? Stworzenie stabilnej sytuacji i warunków dla biznesu sprawi, że biznesmeni sami będą chcieli inwestować w Polsce. Pomysł posła Pięty to nic innego jak skok na kasę. Poza wątpliwej jakości obywatelstwem nie oferuje niczego w zamian.