Nieszczepione dzieci nie trafią do publicznych żłobków? To świetny pomysł, taka dyskryminacja jest OK

Gorące tematy Zdrowie Dołącz do dyskusji (503)
Nieszczepione dzieci nie trafią do publicznych żłobków? To świetny pomysł, taka dyskryminacja jest OK

Nieszczepione dziecko nie trafi do publicznego żłobka – to póki co tylko pomysł, i to tylko we Wrocławiu, na dodatek to propozycja opozycji. Ale gorąco mu kibicuję, bo inaczej za chwilę znowu będziemy się wszyscy bać dawno zapomnianych chorób zakaźnych.

O inicjatywie wrocławskich struktur Sojuszu Lewicy Demokratycznej (tak, też się zdziwiłem, że ta partia jeszcze funkcjonuje!) możemy przeczytać na Onecie. Jak czytamy w petycji do prezydenta miasta Rafała Dutkiewicza:

W trosce o zdrowie dzieci pozostających pod opieką w żłobkach należących do Wrocławskiego Zespołu Żłobków zwracamy się do Pana – jako do osoby władnej w kwestii ustalania zasad rekrutacji do wrocławskich żłobków publicznych – o przeanalizowanie możliwości wprowadzenia do zasad rekrutacji do WZŻ kryterium dotyczącego zaszczepienia dziecka zgodnie z obowiązującym kalendarzem szczepień. Uważamy bowiem, że przed przyjęciem dziecka do żłobka rodzice powinni mieć obowiązek przedstawienia zaświadczenia potwierdzającego wykonanie wszystkich obowiązkowych szczepień.

Szczepienie dzieci to obowiązek, który trzeba zacząć poważnie egzekwować

Petycja nie wzięła się oczywiście znikąd. Coraz popularniejsze są środowiska antyszczepionkowe (albo, precyzyjniej: proepidemiczne), a liczba dzieci pozbawionych przez rodziców szczepień rośnie lawinowo. Nic to, że wciąż obawy rodziców przed szczepieniem ich pociech są oparte m.in. na micie, że szczepionki powodują autyzm. A antyszczepionkowa histeria prowadzi nawet niektórych rodziców do obserwacji, że szczepionki mogą zmienić orientację seksualną dwuletniego dziecka… Dzieci nie są szczepione, więc takie choroby jak krztusiec czy odra (wydawało się – zapomniane) coraz częściej są diagnozowane o młodych obywateli. I to pomimo tego, że za nieszczepienie dzieci teoretycznie grożą surowe kary.

Pomysł, aby uzależnić przyjęcie dziecka do publicznego żłobka od tego, czy jest ono zaszczepione, jest zatem ze wszech miar słuszny. Z jednej strony może to przekona część rodziców do racjonalnych zachowań (czyli szczepień), z drugiej: dzieci w żłobkach będą bezpieczniejsze.

Jest tylko jeden problem. Otóż istnieje całkiem spore prawdopodobieństwo, że taka decyzja władz Wrocławia – o ile w ogóle zostanie podjęta – może zostać uchylona przez sąd. Taka sytuacja miała miejsce kilka lat temu w Częstochowie. Wojewoda uchylił, a sąd to podtrzymał, uchwałę rady miasta uzależniającą przyjęcie dzieci do żłobka od tego, czy są one szczepione. Sąd co prawda przyznał, że uchwała jest „zasadna społecznie”, ale i tak stwierdził, że zapisy do przedszkola tylko dla dzieci ze szczepionką nie jest zgodne z prawem. Głównym argumentem ma być… ochrona danych osobowych, do których stan zdrowia niewątpliwie się zalicza.

Dopóki nie zmienią się zatem przepisy na szczeblu ustawowym, rodzice łamiący prawo wciąż będą mogli w pełni legalnie narażać swoje i inne dzieci na poważne choroby. We Francji już z tym walczą – najwyższy czas i u nas się za to zabrać. Szczepienie dzieci to obowiązek, z którego wreszcie państwo powinno zacząć obywateli rozliczać, i to surowo.