Microsoft został pozwany za to, że nie poradził sobie z setkami wewnętrznych doniesień dotyczących dyskryminacji, zastraszeń, a nawet gwałtów. Winna ma być panujące w firmie „atmosfera klubu tylko dla mężczyzn”.
Walka z molestowaniem seksualnym oraz dyskryminacją płciową to zdecydowanie temat numer jeden ostatnich miesięcy w Stanach Zjednoczonych. Kampania #MeToo, będąca reakcją m.in. na wyczyny znanego hollywoodzkiego producenta Harveya Weinsteina stała się głośna na całym świecie, a jednym z jej skutków jest ujawnianie kolejnych przejawów wysoce niewłaściwych zachowań w firmach i instytucjach.
Jak informuje Wall Street Journal, kolejną korporacją, która będzie musiała zmierzyć się z tego rodzaju zarzutami, jest Microsoft. Informatyczny gigant został pozwany za to, że niewłaściwie zajął się 238 przypadkami zgłoszonych w ramach wewnętrznych procedur skarg na przejawy dyskryminacji czy molestowania. Jak czytamy, w latach 2015-2016 zgłoszono 108 przypadków molestowania seksualnego, 119 przypadków dyskryminacji płciowej, 8 przypadków dotyczących niewłaściwego zwolnienia z pracy oraz 3 dotyczące dyskryminacji z uwagi na ciążę. Trzy przypadki miały dotyczyć zgwałceń w miejscu pracy. W pozwie wskazano m.in. przykład stażystki, która po tym, jak miała zostać zgwałcona przez stażystę, musiała dalej z nim pracować.
Microsoft nie radzi sobie z problemem molestowania w miejscu pracy?
W firmie miała bowiem panować „atmosfera klubu tylko dla mężczyzn”, a problemy dyskryminacji miały być bagatelizowane. Microsoft odpiera jednak zarzuty o brak wystarczająco stanowczej reakcji. Dowodem na przykładanie dużej wagi do tego rodzaju problemów ma być m.in. budżet 55 milionów dolarów na przedsięwzięcia antydyskryminacyjne, a także powszechne szkolenia mające zapobiegać niepożądanym zachowaniom wśród pracowników. Czy faktycznie firma dołożyła wszelkich starań, aby Microsoft był przedsiębiorstwem wolnym od molestowania i dyskryminacji, zbada sąd.
Nie zmienia to faktu, że w 2016 roku blisko 60% kobiet pracujących w USA w branży IT doświadczyło mniej lub bardziej dotkliwej formy molestowania seksualnego bądź dyskryminacji na tle płciowym. Dwie trzecie z tych kobiet miało takie problemy ze swoimi szefami. Wiele z tych przypadków nie jest jednak publicznie ujawnianych. Wynika to m.in. z powszechnie podpisywanych tzw. klauzul NDA (ang. non-disclosure agreement) – nakazujących zachowanie poufności. W konsekwencji molestowanie wciąż jest tajemnicą poliszynela, o której wszyscy wiedzą, ale nikt nie mówi publicznie.
Gdzie zgłosić molestowanie seksualne w miejscu pracy?
A molestowanie seksualne wciąż pozostaje ogromnym problemem, również w naszym kraju. Dość powiedzieć, że w Polsce 19% kobiet doświadczyło przemocy fizycznej bądź przemocy na tle seksualnym. W przypadku, gdy molestowanie seksualne ma miejsce w pracy, a pracodawca nie reaguje na skargi, oprócz organów ścigania (bo molestowanie to przestępstwo) należy powiadomić również Państwową Inspekcję Pracy. Może to być przydatne w przypadku ewentualnej sprawy sądowej, bo pracodawca ma obowiązek zapobiegania takim sytuacjom, co wprost wynika z przepisów kodeksu pracy.