Rynek wynajmu mieszkań to taka patologia, że ktoś w Szczecinie naprawdę chce żeby najemca mu sprzątał i gotował

Nieruchomości Dołącz do dyskusji (1852)
Rynek wynajmu mieszkań to taka patologia, że ktoś w Szczecinie naprawdę chce żeby najemca mu sprzątał i gotował

Tego jeszcze nie widzieliśmy. Albo, mówiąc precyzyjnie, dawno nie widzieliśmy. Ktoś w Szczecinie postanowił wynająć swoje mieszkanie za gotowanie, sprzątanie i opiekę nad dziećmi. Ogłoszenie, które znalazło się w dziale Nieruchomości de facto powinno trafić do działu Praca. Albo do działu Służba, gdyby takowy istniał. Oto symbol sytuacji na rynku wynajmu mieszkań w Polsce na rok 2021.

Mieszkanie za gotowanie

„Posiadam do wynajęcia dwupokojowe mieszkanie na Pogodnie z kuchnią i łazienką – 50 m2. Osobie, która w zamian za niski czynsz najmu jest chętna do otoczenia opieką mojego gospodarstwa domowego, znajdującego się piętro niżej”. Tak zaczyna się ogłoszenie, które pojawiło się w jednym ze szczecińskich serwisów. Wynajmujący oczekuje od lokatora/lokatorów co miesiąc tysiąca złotych, opłacenia gazu, wody oraz prądu, a także bycia jednocześnie nianią, lokajem, kucharzem i sprzątaczką.

Otóż do obowiązków najemcy miałoby należeć między innymi sprzątanie mieszkania gospodarza trzy razy w tygodniu (ale łaskawca napisał, że tylko raz będzie wymagać dokładnego jego wypucowania), opieki nad jego córeczkami w wybrane weekendy i wieczory, gotowanie dla nich posiłków (tu też akt łaski – półprodukty byłyby już kupione przez jaśnie pana), zajmowanie się kotem, koszenie trawy i opieka nad ogródkiem. Aha, szczeciński milord oczekuje też, że jego służba będzie „ciepła, otwarta i sympatyczna”.

Oto dokąd zabrnęliśmy

To, co dzieje się od kilku lat na rynku nieruchomości musiało zacząć generować patologie. O wielu z nich już wiemy – ceny nowych mieszkań są często astronomiczne, podobnie z cenami wynajmu, inwestorzy skupują lokale na potęgę pod najem krótkoterminowy, utrudniając życie sąsiadom za pomocą swoich gości. A w sytuacji, w której bańka nie pęka, patologie zaczynają się rozmnażać przez pączkowanie. Właściciele mieszkań czują się coraz bardziej rozbestwieni i pojawiają się zachowania takie jak to w Szczecinie. Ktoś, wiedząc że młodych ludzi coraz rzadziej stać na wynajem przyzwoitego lokalu za rozsądne pieniądze, wykorzystuje desperację, w jakiej znajdują się niektórzy z nich.

Ktoś mógłby powiedzieć: mamy wolny rynek i swobodę umów, każdy może sobie zastrzec takie warunki, jakie chce. No nie, szanowny ktosiu, żyjemy w XXI wieku, w czasach gdy każdy ma pełne prawo do godnego życia, którego elementem jest możliwość posiadania swoich własnych czterech kątów. Oczywiście, że nikogo do takiego „mieszkania za gotowanie” się nie da zmusić. Problem w tym, że do różnych kroków zmusza ludzi nierzadko sytuacja życiowa. Często trudna, zwykle niebiorąca się z winy danej osoby. I dlatego zachowanie szczecińskiego pana na swoich 50-metrowych włościach uważam za obrzydliwe.