Nawet flipperzy dają się nabrać oszustom przy zakupie nieruchomości. To przestroga dla wszystkich kupujących

Nieruchomości Prawo Dołącz do dyskusji
Nawet flipperzy dają się nabrać oszustom przy zakupie nieruchomości. To przestroga dla wszystkich kupujących

O flipperach można mieć różne zdanie, natomiast tym, którzy uczynili z obrotu nieruchomościami główne źródło dochodu, trudno odmówić doświadczenia. To natomiast mogłoby sugerować, że akurat flipperzy są dość odporni na wszelkie próby oszustw ze strony sprzedających i są w stanie łatwo wychwycić niepokojące rozbieżności. Okazuje się jednak, że nie zawsze tak jest – o czym przekonał się flipper chcący kupić mieszkanie we Wrzeszczu. To tylko udowadnia, jak wielką ostrożność powinni zachować kupujący. 

Flipper padł ofiarą oszusta. To przestroga dla innych kupujących

Model działania flipperów co do zasady sprowadza się do zakupu nieruchomości w okazyjnej cenie, a następnie – sprzedaży jej z zyskiem (część w tym celu przeprowadza remont mieszkania, podnosząc nieco jego standard, część zadowala się niewielkim odświeżeniem). W związku z tym flipperzy działają często szybko – wyprzedzając innych kupujących (również dzięki temu, że zazwyczaj finansują zakup gotówką).

Równie szybkiej transakcji chciał dokonać jeden z doświadczonych flipperów, który zgłosił się do portalu trojmiasto.pl, by podzielić się swoją historią – która może stanowić przestrogę dla innych kupujących. Flipper chciał kupić 41-metrowe mieszkanie we Wrzeszczu, przy ul. Baczyńskiego, za 360 tys. zł – za tyle wystawione zostało mieszkanie w ofercie (do której były dołączone zdjęcia). Z racji tego, że flipper doskonale znał rozkłady mieszkań w tych okolicach (i to, co widział na zdjęciach, zgadzało się z jego wiedzą) i uważał cenę za niezwykle atrakcyjną, w jego ocenie nie był przeszkodą fakt, że będzie mógł obejrzeć mieszkanie dopiero za kilka dni – gdy ojciec kobiety, która wystawiła ogłoszenie, wróci do Polski.

Flipper postanowił skontaktować się z mężczyzną telefonicznie; ten natomiast stwierdził podczas rozmowy, że jest w trakcie finalizacji transakcji (za 355 tys. zł, przy 10 tys. zł zadatku). Flipper postanowił podbić cenę – do ofertowych 360 tys. zł i 15 tys. zł zadatku. Mężczyzna przystał na tę propozycję, a strony zdecydowały się podpisać umowę przedwstępną mailowo (właściciel podpisał umowę na skanie, flipper odesłał z podpisem elektronicznym). Zanim do tego doszło, flipper poprosił o numer księgi wieczystej mieszkania, a także skan dowodu mężczyzny (będącego rzekomym właścicielem nieruchomości). Wszystko się zgadzało, zatem flipper podpisał umowę i zrobił przelew na kwotę umówionych 15 tys. zł.

Strony miały też szybko, bo zaledwie tydzień później, sfinalizować transakcję. Flipper nie mógł jednak dodzwonić się do sprzedającego; ostatecznie pojechał na miejsce, gdzie z kolei nikt nie odebrał domofonu. Flippera na klatkę wpuścili sąsiedzi; aby dostać się do mieszkania, flipper musiał skorzystać z jeszcze jednego domofonu. Ten został odebrany przez starszą kobietę, która, po usłyszeniu, w jakiej sprawie przychodzi flipper, wyjaśniła mu, że nazwisko, widniejące na umowie, którą zawarł flipper, należy do jej męża… nieżyjącego od 15 lat.

Oszukany został nie tylko flipper

Okazało się zresztą, że – jak wytłumaczyła flipperowi kobieta, która poinformowała go, do kogo należy nazwisko na umowie – oszukanych było więcej. Flipper miał być już czwartą osobą, przychodzącą do niej w tej samej sprawie – i to tylko tego dnia. Jak tłumaczył flipper na łamach trojmiasto.pl,

Jeśli chodzi o dowód, to właścicielka przyznała, że na zdjęciu faktycznie jest jej zmarły 15 lat temu mąż, jego imię i nazwisko, imiona rodziców. Nie zgadzał się natomiast numer PESEL, bo pani będąca właścicielką mieszkania ma ok. 70 lat, a mąż był od niej starszy, a na dokumentach były roczniki 77 i 79. Tego jednak nie byłem w stanie zweryfikować, bo w Księdze wieczystej nie było PESELU ani dat urodzenia, a jedynie imiona, nazwiska oraz imiona rodziców.

Zdaniem flippera oszustami byli profesjonaliści, dobrze przygotowani do całego procederu.

Opisana sprawa pokazuje, jak daleko idącą ostrożność należy zachować przy zakupie nieruchomości – zwłaszcza jeśli cena jest wyjątkowo atrakcyjna. Oprócz stanu prawnego lokalu (i danych osobowych właścicieli) należy też zweryfikować m.in. stan techniczny; nie zaszkodzi też skontaktować się z osobami, które mieszkają w sąsiedztwie sprzedawanego mieszkania.