Prawnicy mają plan na naprawę wymiaru sprawiedliwości. Jest w nim coś więcej niż mityczne „przywrócenie praworządności”

Państwo Prawo Dołącz do dyskusji
Prawnicy mają plan na naprawę wymiaru sprawiedliwości. Jest w nim coś więcej niż mityczne „przywrócenie praworządności”

Polscy prawnicy mają plan na reformę wymiaru sprawiedliwości. Pakiet pięciu ustaw zaprezentowali w ten weekend w Gdańsku, przy okazji Kongresu Prawników Polskich. Zmiany mają objąć sądy powszechne, prokuraturę, Sąd Najwyższy i Trybunał Konstytucyjny. Czyli te instytucje, gdzie przez osiem ostatnich lat zadziało się najwięcej złego.

Plan na reformę wymiaru sprawiedliwości

To zdecydowanie pomysł na rzeczywistość po jesiennych wyborach parlamentarnych. I to tylko w sytuacji, gdy PiS przestanie rządzić, a nowemu rządowi w jakiś sposób uda się namówić prezydenta Andrzeja Dudę do podpisywania choć części ustaw. Prawnicy ze stowarzyszeń takich jak Iustitia, Wolne Sądy czy Lex Super Omnia nie ukrywają zresztą, że liczą iż ich projekty ustaw trafią na sztandary ugrupowań opozycyjnych, które de facto właśnie otrzymały „gotowce”, którymi błyskawicznie powinien zająć się przyszły Sejm.

Przygotowana przez prawników działających w opozycji do obecnej władzy reforma wymiaru sprawiedliwości w sporej mierze opiera się na pomysłach na zatrzymanie chaosu, jaki trwa w nim od 2015 roku. Plan zakłada zatem rozdział funkcji Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego (grzech pierwotny wykonany już na początku rządów PiS, od którego zaczęło się psucie państwa), wprowadzenie neutralnego politycznie wyboru członków Krajowej Rady Sądownictwa czy nowe zasady wyboru sędziów do Trybunału Konstytucyjnego. Ale też likwidacja Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Izby Odpowiedzialności Zawodowej w Sądzie Najwyższym. Wszystko po to, by odblokować wreszcie pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy.

No dobrze, ale to co powyżej wygląda na osławione stwierdzenie „żeby było tak jak było”. A przecież do 2015 roku sądy wcale nie działały dobrze (sami autorzy mówią, że wtedy było przeciętnie, a teraz jest tragicznie). Poza tym same wielkie hasła o przywracaniu praworządności niespecjalnie rozgrzewają już emocje znacznej części społeczeństwa. Dlatego w planie na reformę wymiaru sprawiedliwości prawnicy przygotowali też szereg nowych rozwiązań, które mają otworzyć sądy dla ludzi i wreszcie usprawnić ich działanie. Bo przypomnijmy, obecnie w sądach cywilnych sprawy takie jak rozwód czy przyznanie opieki nad dziećmi trwają nawet o 80% dłużej niż w 2015 roku. A sprawa gospodarcza w sądzie okręgowym trwa nie 14 miesięcy, jak osiem lat temu, a… 20.

Co nowego proponują prawnicy?

Autorzy pakietu ustaw proponują między innymi wybór ławników w lokalnych wyborach i uczynienie z nich sędziów obywatelskich. Jest to propozycja idąca nieco obok sędziów pokoju, o których od ośmiu lat bezskutecznie walczy Paweł Kukiz (i nic mu z tego nie wychodzi, bo mimo przychylności Kaczyńskiego sędziów pokoju nie chce Zbigniew Ziobro). Plan zmian w sądownictwie zakłada też ciekawe rozwiązanie w postaci regularnego raportowania prezesa danego sądu do organu samorządu terytorialnego, na terenie którego działa. Miałoby to związać bardziej sądy z lokalną społecznością.

Prawnicy chcą też szybkiego zaimplementowania w polskich systemie sądowniczym sztucznej inteligencji. Bartłomiej Przymusiński z Iustitii wyjaśnił mi, że chodzi na przykład o wykorzystanie AI do wystawiania nakazów zapłaty. Dziś pracuje przy tym ponad setka referendarzy, którzy mogliby zamiast tego zająć się pracą przy innych zadaniach, na przykład w księgach wieczystych czy rejestrach. Wśród pomysłów prawniczych stowarzyszeń jest też szybka cyfryzacja systemu, tak żeby i dostęp do akt, i wnoszenie dokumentów, były możliwe bez osobistego fatygowania się. Do tego dochodzi pomysł wybiegający nieco bardziej w przyszłość, czyli nowa ustawa o biegłych. Bo bez doprowadzenia do tego, by ich opinie powstawały szybciej niż – jak często dziś – przez kilkanaście miesięcy albo i kilka lat, postępowań przyspieszyć się po prostu nie da.

Reforma nie będzie łatwa

Opisany pakiet ustaw, jak wspominałem, okaże się przydatny tylko wtedy, gdy opozycja przejmie w Polsce władzę. Ale i to nie będzie gwarancją tego, że już w 2024 roku w naszym wymiarze sprawiedliwości zapanuje cisza i spokój. PiS zabetonował już wiele instytucji na tyle, że dokonanie tam zmian personalnych okaże się niemożliwe. Wszak Krystyna Pawłowicz i Stanisław Piotrowicz są w Trybunale Konstytucyjnym legalnie wybranymi sędziami. To tylko jeden z przykładów ogromnych wyzwań, jakie czekają ewentualnych przyszłych reformatorów polskiego sądownictwa. Nie mówiąc już o tym, że najpoważniejsze zmiany zapewne da się przepchnąć dopiero w 2025 roku. O ile pojawi się, reprezentujący obecną opozycję, nowy lokator Pałacu Prezydenckiego.