Wiadomo już, jak rząd chce walczyć z patodeweloperką. Przedstawiono pierwsze rozwiązania

Nieruchomości Prawo Dołącz do dyskusji
Wiadomo już, jak rząd chce walczyć z patodeweloperką. Przedstawiono pierwsze rozwiązania

Niedawno rządzący ogłosili, że zamierzają walczyć z tzw. patodeweloperką. Teraz znane są już pierwsze szczegóły.

Jak rząd chce walczyć z patodeweloperką?

Niedawno informowaliśmy na łamach Bezprawnika o zapowiedzianej przez rząd walce z patodeweloperką. Ministerstwo Rozwoju i Technologii przedstawiło już pierwsze rozwiązania.

Po pierwsze – zmiany mają dotyczyć powierzchni lokali. Tak jak sygnalizowano już wcześniej, rząd prawdopodobnie chce wyeliminować z rynku mikrokawalerki – a przynajmniej te na rynku pierwotnym. Zgodnie z obecnymi przepisami, nieruchomość mieszkalna musi mieć co najmniej 25 mkw.; w praktyce jednak deweloperzy budują również lokale mniejsze, twierdząc, że są lokalami użytkowymi. Jeśli proponowane zmiany wejdą w życie, to również lokale użytkowe będą musiały mieć minimalną powierzchnię 25 mkw. Budowa mniejszych lokali użytkowych będzie dozwolona, ale jedynie na parterze budynku, pod warunkiem, że będą one posiadały bezpośredni dostęp do ulicy. Jednocześnie w przypadku wydzielenia lokali o mniejszej powierzchni na innych kondygnacjach będzie można skorzystać z odstępstwa od przepisów techniczno-budowlanych. Pytanie brzmi zatem, czy nowe przepisy mają szansę okazać się skuteczne.

Co jeszcze planuje rząd? Z rozwiązań przedstawionych przez MRiT wynika, że zmienić mają się minimalne odległości między blokami. Obecnie deweloperzy często korzystają z wyjątków w przepisach, pozwalających im zmniejszyć minimalną odległość budynku od granicy działki. Po zmianach w prawie nowa minimalna odległość miałaby wynosić sześć metrów – zamiast czterech, tak jak w tym momencie. Pytanie brzmi jednak, czy rządzący chcą jednocześnie ograniczyć korzystanie z wyjątków przewidzianych w przepisach. Jeśli nie, a minimalna odległość nie będzie obligatoryjna, to prawdopodobnie niewiele się zmieni.

Kolejna projektowana zmiana dotyczy balkonów. Obecnie deweloperzy budują tak, że na jednej płycie balkonowej znajduje się duża liczba balkonów, a oddzielone są one między sobą niskimi, ażurowymi ściankami lub po prostu – znajdują się bardzo blisko siebie. Rząd chce to zmienić. Między balkonami na odrębnej płycie odległość ma wynosić co najmniej 4 metry; jeśli z kolei balkony będą na tej samej płycie balkonowej lub odległość będzie mniejsza, deweloperzy musieliby stawiać wyższe przegrody o odpowiedniej wysokości.

Więcej światła, mniej betonozy

Oprócz tego z przedstawionych przez MRiT przepisów wynika, że zmiany objęłyby także minimalny czas nasłonecznienia pokoi mieszkalnych. Z 3 godzin miałby się on zwiększyć do… 3,5 godziny. Rząd chce też poprawić akustykę budynku (nakładając wymóg przeprowadzenia badania poziomu hałasu przed oddaniem budynku do użytku) oraz wymusić na deweloperach, by nie wliczali balkonów czy tarasów do powierzchni zabudowy. Uregulowane miałoby zostać również to, jakie minimalne wymogi muszą spełniać place zabaw.

Dodatkowo rządzący chcą też walczyć z betonozą. Na placach i skwerach publicznych konieczne będzie zapewnienie co najmniej 20 proc. terenu biologicznie czynnego.

Nie sposób się jednak oprzeć wrażeniu, że o ile rządzący całkiem trafnie zdiagnozowali problemy nękające polskie budownictwo, o tyle proponowane rozwiązania nie zmienią zbyt wiele. Wszystko zależy od tego, czy rząd zdecyduje się na likwidację wielu wyjątków w przepisach, z których do tej pory korzystali deweloperzy.