Już niedługo do sądów mogą zacząć spływać pozwy o darmowy kredyt. Banki mają się czego obawiać

Finanse Dołącz do dyskusji
Już niedługo do sądów mogą zacząć spływać pozwy o darmowy kredyt. Banki mają się czego obawiać

Wszystko wskazuje na to, że banki mogą obawiać się kolejnej fali pozwów. Tym razem chodzi o kredyty gotówkowe – prawnicy zachęcają klientów, by składali pozwy o darmowy kredyt. Teoretycznie wystarczy, by w umowie pojawiły się pewne nieścisłości.

Pozwy o darmowy kredyt. Sankcja kredytu darmowego kusi klientów

Do tej pory banki pozywali głównie frankowicze – wskazując na klauzule abuzywne w umowach kredytowych. Istnieje też spore ryzyko, że ich śladami podążą kredytobiorcy, którzy zaciągnęli kredyt hipoteczny w złotówkach. Okazuje się jednak, że jest jeszcze jedna grupa kredytobiorców, którzy mogą pokusić się o pozywanie banków. Tym razem chodzi o osoby, które wzięły kredyt gotówkowy. Kancelarie prawne zachęcają kredytobiorców do skorzystania z ich usług i powołanie się na sankcję kredytu darmowego.

O czym mowa? Jak informuje money.pl, chodzi o sytuację, gdy kredytobiorca znajdzie w umowie kredytowej błędy. Najczęściej mają one dotyczyć źle wskazanej kwoty kredytu – błędnie powiększonej o kwotę prowizji czy ubezpieczenia. Ma to wpływ na wysokość odsetek, które zamiast liczone od kwoty samego zobowiązania, naliczane są od kwoty powiększonej o opłaty dodatkowe. Tymczasem zgodnie z przepisami nie powinny tego robić. W takiej sytuacji kredytobiorcy mogą powołać się na wspomnianą już sankcję kredytu darmowego. Klient, który twierdzi, że w umowie znalazły się nieprawidłowości, może złożyć w banku pisemne oświadczenie o skorzystaniu z sankcji kredytu darmowego. Jeśli bank nie zgodzi się z roszczeniem kredytobiorcy, klientowi pozostaje wstąpienie na drogą sądową i złożenie pozwu.

Co ciekawe, problem związany z nieprawidłowościami w umowach kredytowych wcale nie jest nowy. Część kredytobiorców już wcześniej szukało pomocy – np. u Rzecznika Finansowego. Do tej pory, licząc od 2019 r., interweniował on 494 razy. Możliwe jednak, że wkrótce kredytobiorców chcących walczyć z bankami przybędzie. Zwłaszcza, że zgodnie z art. 45 ustawy o kredycie konsumenckim, klient zwraca wtedy kredyt bez odsetek i innych kosztów kredytu należnych kredytodawcy w terminie i w sposób ustalony w umowie. Stąd też pojęcie „darmowego kredytu”.

Nadchodzi fala pozwów, która uderzy zarówno w banki, jak i w sądy

Prawnicy już teraz oceniają, że spora część umów kredytowych może kwalifikować się do sankcji kredytu darmowego. W rozmowie z money.pl mec. Dominik Orzechowski przyznał, że przeanalizował do tej pory kilkadziesiąt umów kredytu konsumenckiego i nawet 70 proc. z nich mogłoby się kwalifikować do wspomnianej sankcji. Nawet jeśli tylko niewielka część kredytobiorców z umowami, które kwalifikują się do sankcji, zdecyduje się na złożenie oświadczenia, a następnie złożenie pozwu w sądzie, to do sądów może trafić znacznie więcej pozwów, nic w przypadku frankowiczów. Skala pozwów może być zatem ogromna – co skończy się zarówno uderzeniem w sądy (którym ciężko będzie nadążyć z analizowaniem spraw i wydawaniem wyroków), jak i banki, które mogą ponieść kolejne straty.