Strajk nauczycieli jest właściwie przesądzony. Na razie jednak nie zapowiada się, że nauczyciele zbyt wiele wywalczą. Chyba też do końca nie popiera ich opinia publiczna, z rodzicami na czele. Jeśli więc nauczyciele chcą być skuteczni, powinni wynająć PR-owców. Albo chociaż podpatrzeć rezydentów.
Pamiętacie strajki rezydentów? One nie schodziły miesiącami z serwisów. Było ostro, emocje nieraz sięgały zenitu. Ale rezydenci coś tak uzyskali. Dostali podwyżki, na dodatek nielubiany przez nich minister Konstanty Radziwiłł odszedł z resortu zdrowia.
- Zobacz też: Ile zarabia nauczyciel?
No to popatrzmy na strajk nauczycieli. Nie wygląda, by szybko się to zakończyło – i niewykluczone, że przez strajk nie odbędą się ważne egzaminy. Społeczeństwo jest obecnie dość podzielone w ocenie akcji ZNP. Znaczna część postulaty nauczycieli popiera. Pytanie co będzie, gdy wreszcie dojdziemy do strajku – dzieci nie będą mogły pójść do szkół, a nie wiadomo, czy matury się odbędą.
Strajki zwykle są gorące. Tu mamy odchodzenie od tablic, ale w przeszłości mieliśmy odchodzenie od łóżek pacjentów. Ale mimo wszystko, zawsze lekarze zawsze mogli liczyć na większą sympatię ludzi. Czemu? Podpowiemy ZNP. Szczypta PR-u naprawdę nikomu nie zaszkodzi.
Strajk nauczycieli. Naprawdę nie może chodzić tylko o kasę
Nauczyciele zarabiają w Polsce fatalnie. To fakt. Zasługują na więcej. To też fakt. Nauczycielskie pensje to może i nawet największy problem naszego systemu edukacji. Ale na pewno nie jedyny. Tych jest multum. Mamy generalnie przestarzałe metody nauczania, ciągle oparte o zasadę ZZZ, Kartę Nauczyciela, niedostosowane do dzisiejszych czasów programy, brak środków na remonty szkół, brak środków na komputery… Można by wyliczać w nieskończoność.
ZNP albo o tych problemach nie mówi, albo mówi rzadko i cicho. Czy możemy mieć o to pretensje? Można powiedzieć, że nie. Oni po prostu wykonują swoją pracę i chcą za nią mieć godne pieniądze. Można też dodać, że jak ktoś zarabia 1,8 tys. na rękę, to raczej dyskusja o przestarzałych metodach edukacji emocjonuje go średnio.
Może i tak. Ale jednak nauczyciele powinni starać się nas przekonać, że nie protestują tylko dla kasy. Powinni być też otwarci na rozmowę o swoich przywilejach, bo tak, Karta Nauczyciela to są przywileje.
Strajk nauczycieli. Nauczyciele mają się od kogo uczyć
Przecież dokładnie tak robili strajkujący rezydenci. Mówili, że walczą o zwiększenie nakładów na służbę zdrowia. I tak, też o swoje podwyżki, ale przekonywali, że to nie jest najważniejsze. Czy było? Może tak, może nie – ale odbiór społeczny tego był zupełnie inny.
Nawet jeśli ZNP nie chce więc rozmawiać o wszystkich problemach edukacji, to powinien przynajmniej od czasu do czasu o nich wspomnieć. Bo dobry, pozytywny PR to najostrzejsza broń przeciw rządowi, który kocha propagandę i przeznacza na nią miliardy. Skoro zrozumieli to lekarze, to może nauczyciele, nomen omen, mogliby się od nich czegoś nauczyć?