Minister sprawiedliwości przekonuje, że za zaproszenie Komisji Weneckiej marszałek Senatu może być pociągnięty do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu. Jest tylko jeden, drobny problem: takiej możliwości nie przewiduje obowiązująca konstytucja. Postawienie marszałka Senatu przed Trybunałem Stanu jest możliwe tylko wtedy gdy wykonuje obowiązki prezydenta.
Marszałek Senatu stał się wrogiem numer jeden całego obozu Zjednoczonej Prawicy oraz usłużnych mediów
Obozowi Zjednoczonej Prawicy bardzo nie w smak utrata większości w Senacie. Obecnie robią wszystko, byle tylko skompromitować marszałka Senatu, Tomasza Grodzkiego. Podstawowym narzędziem jest formułowanie przeciwko niemu zarzutów korupcyjnych dotyczących jego kariery lekarskiej.
To w ostatnich dniach główne zajęcie programów informacyjnych usłużnych mediów partyjnych, dla niepoznaki nazywanych „publicznymi”. O ile nie sposób z absolutną pewnością przesądzać o racjach którejkolwiek ze stron, o tyle uderza skala i zajadłość oskarżeń ze strony dziennikarzy „prawicowych mediów”. Nawet jak na ich standardy.
Tymczasem sami politycy partii rządzącej, oraz jej sojuszników, mają inną płaszczyznę sporu z marszałkiem Senatu. Tomasz Grodzki zaprosił bowiem do Polski przedstawicieli Komisji Weneckiej, którzy mają przyjrzeć się tzw. ustawie dyscyplinującej sędziów, czy też „kagańcowej”. Ot, w ramach senackich prac legislacyjnych.
Zbigniew Ziobro sugeruje nawet, że dopuściłby postawienie marszałka Senatu przed Trybunałem Stanu za zaproszenie Komisji Weneckiej
Nie powinno nikogo dziwić, że rządzących takie posunięcie bardzo uwiera. Projekt w końcu deklaruje zgodność z prawem Unii Europejskiej, wbrew chociażby opinii Biura Analiz Sejmowych. Czy zdrowemu rozsądkowi.
Doskonale muszą sobie zdawać sprawę z tego, jaką ustawę postanowili uchwalić – dlatego też z pewnością wiedzą jaka będzie opinia Komisji Weneckiej. Oraz jaki będzie miała wpływ chociażby na podejście ze strony Komisji Europejskiej. Choć Komisja Wenecka nie jest organem unijnym, to cieszy się dużym poważaniem ze strony najważniejszych instytucji Wspólnoty.
Politycy Zjednoczonej Prawicy prześcigają się obecnie w wymyślaniu nowych zarzutów Tomaszowi Grodzkiemu. Przede wszystkim ma wykraczać poza konstytucyjne uprawnienia marszałka Senatu. Ewidentnie ma uderzać przy tym w politykę zagraniczną prowadzoną przez polski rząd. „Zdrada” wisi gdzieś w powietrzu.
Na szczególną uwagę zasługuje wypowiedź ministra sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro dopuszcza wręcz postawienie marszałka Senatu przed Trybunałem Stanu. Takie słowa padły w trakcie wywiadu udzielonego w programie „W pełnym świetle” w TVP Info.
Postawienie marszałka Senatu przed Trybunałem Stanu za naruszenie Konstytucji czy ustaw nie jest przewidziane przez ustawę zasadniczą
Warto oddać Zbigniewowi Ziobrze sprawiedliwość, że swoją uwagę na ten temat starał się momentalnie rozmiękczyć. O ile jak najbardziej jest w stanie podpisać się pod większością zarzutów o nadużycie funkcji, o tyle samo postawienie marszałka Senatu przed Trybunałem Stanu wolałby raczej rozważyć.
Na pewno jest kwestią do rozważenia odpowiedzialność prawna, jeśli chodzi o Trybunał Stanu. Ja nie chcę się w tej sprawie wypowiadać, bo potem ktoś może sformułować zarzut, że jako prokurator generalny, minister sprawiedliwości, przesądzam sprawę
Bardzo słusznie, że Ziobro nie chce przesądzać sprawy, bo Konstytucja precyzyjnie określa w art. 198 jakie podmioty może sądzić Trybunał Stanu. Przede wszystkim są to organy władzy wykonawczej: prezydent, premier, ministrowie. W grę wchodzi także postawienie w stan oskarżenia prezesa NBP, Rzecznika Praw Obywatelskich czy członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. W każdym z tych przypadków mowa o naruszeniu Konstytucji albo ustaw w związku z pełnioną funkcją.
Kolejną możliwością jest postawienie w stan oskarżenia posłów i senatorów. Tym razem za naruszenie zakazu prowadzenia działalności gospodarczej, która polega na osiąganiu korzyści majątkowych ze Skarbu Państwa oraz za naruszenie zakazu nabywania majątku ze Skarbu Państwa lub samorządu terytorialnego.
Trudno oczekiwać, żeby w dobie internetu minister sprawiedliwości znał Konstytucję na pamięć
Wbrew pozorom, postawienie marszałka Senatu przed Trybunałem Stanu jest możliwe. W jednym przypadku, podobnie jak marszałka Sejmu: wówczas, gdy wykonywałby akurat obowiązki prezydenta. Trudno byłoby sobie wyobrazić zastosowanie trybu oskarżenia marszałka jak zwykłego senatora. Na przeszkodzie stoi nie tylko ograniczony i nieprzystający do zarzutów zakres przedmiotowy. Warto pamiętać, że w przypadku senatorów wszczęcie postępowania inicjuje właśnie marszałek Senatu.
Skoro postawienie marszałka Senatu przed Trybunałem Stanu nie jest możliwe, to czy to jakaś wielka kompromitacja Zbigniewa Ziobry? Niekoniecznie. Oczywiście, dobrze by było, gdyby minister sprawiedliwości miał przepisy Konstytucji w małym palcu. Nawet po kilku latach pracy.
Trudno jednak oczekiwać aż tak dobrej pamięci, zwłaszcza w trakcie wywiadu telewizyjnego. Żyjemy w końcu w czasach, w których pamięciowe opanowywanie wszystkich możliwych materiałów nie jest wcale nikomu do szczęścia niezbędne.
O wiele większym problemem jest sama treść ustawy dyscyplinującej sędziów i jej potencjalna niezgodność z Konstytucją
Warto jednak pamiętać także o drugiej stronie medalu. Ustawa dyscyplinująca sędziów jest ewidentnie sprzeczna z prawem unijnym oraz najprawdopodobniej także z Konstytucją RP. W szczególności mowa o burzeniu zasady równowagi władz wyrażonej w jej art. 10 ust. 1.
To resort Zbigniewa Ziobry odpowiada za reformę wymiaru sprawiedliwości, w tym także za przygotowanie tej konkretnej ustawy. W tym kontekście nieznajomość jednego konkretnego przepisu Konstytucji przez ministra nie powinna dziwić. Niewątpliwie w obozie rządzącym jest jakiś problem z wybiórczym traktowaniem przepisów prawa oraz jego znajomością.