Ilość bzdur, jaka powtarza się w kilku ostatnich dniach w przeróżnych mediach, zwłaszcza tych kojarzonych z prawą stroną, przyprawia o ból głowy. Ciężko powiedzieć czy wynika to z niewiedzy, czy z ignorancji, ale prawda jest taka, że odpowiedź jest banalnie prosta. Czym jest spór kompetencyjny?
Wyobraźmy sobie taką oto sytuację:
W środku imprezy skończył się alkohol. W takich sytuacjach bardzo często następuje wybór ochotnika, który wyruszy na poszukiwania sklepu całodobowego, ewentualnie uda się na stację benzynową. W związku z tym, że na imprezie znalazły się dwie osoby, które jeszcze są trzeźwe albo nie piły w ogóle, wybór ogranicza się w zasadzie do nich. Stacja benzynowa jest dość daleko, a więc jedynym sposobem, aby się tam dostać i uratować imprezę jest wyprawa rowerem. Dwie trzeźwe osoby zaczynają się kłócić o to, kto powinien jechać do sklepu, ponieważ rower jest tylko jeden, a każdy bardzo chciałby się przewietrzyć. W realiach imprezy, ostateczną decyzję podjął gospodarz i wybrał ochotnika. Spór został rozstrzygnięty.
Co to jest spór kompetencyjny?
Spór kompetencyjny to sytuacja, w której dwa różne organy uznają się za właściwe do podjęcia decyzji w tej samej sprawie. Ważne dla zrozumienia tej kwestii jest nie to, czy dany organ w ogóle ma określone kompetencje, ale to, czy może z nich skorzystać w konkretnej sytuacji. Dla zaistnienia sporu konieczne jest zatem, by dwa różne organy chciały podjąć decyzję w tej samej sprawie.
Sprawdzenie, czy dany organ ma kompetencje do zajmowania się daną sprawą, jest banalnie proste. Wystarczy bowiem sprawdzić w konkretnych przepisach. Organy państwowe działają w granicach i na podstawie prawa. Sprawdzenie, czy konkretne ustawy przewidują możliwość podjęcia określonej decyzji, nie powinno nastręczać żadnych trudności. To zresztą wynika nawet ze słownikowej definicji słowa kompetencja.
zakres uprawnień urzędu lub urzędnika do zajmowania się określonymi sprawami i podejmowania dotyczących ich decyzji
Czy Sąd Najwyższy i Prezydent są w sporze kompetencyjnym?
W demokratycznym państwie prawa to przepisy określają kompetencję, a niedopuszczalna jest sytuacja, w której jakiś podmiot uzurpuje sobie prawo do czegokolwiek, co nie wynika z przepisów.
Dlatego właśnie mówienie, że w przedmiocie ułaskawienia Mariusza Kamińskiego powstał spór kompetencyjny pomiędzy Sądem Najwyższym a Prezydentem RP jest niczym innym jak kpiną z logiki. Sąd Najwyższy nie uzurpuje sobie prawa do stosowania prawa łaski, a jedynie wypowiada się na temat skutków jej zastosowania przez Prezydenta w tej jednej, konkretnej sprawie, która i bez prawa łaski była już kontrowersyjna. Spór kompetencyjny zaistniałby wtedy, kiedy zarówno Prezydent, jak i SN chcieliby zastosować prawo łaski wobec ministra.
SN jedynie sprawdza, jaki wpływ na daną sytuację miało skorzystanie przez prezydenta z prawa łaski
Gdzie byłby zatem Sąd Najwyższy w przytoczonej na samym początku metaforze? Otóż byłby patrolem policji, który postanowił sprawdzić trzeźwość naszego ochotnika na drodze. Ewentualnie pracownikiem stacji, który poprosiłby o okazanie dowodu osobistego przed transakcją. Dlaczego nie gospodarzem imprezy? Tym byłby Trybunał Konstytucyjny. To ten organ, zgodnie z Konstytucją rozstrzyga spory kompetencyjne pomiędzy innymi organami konstytucyjnymi.
Nikt z nich nie kwestionowałby prawa do tego, aby ochotnik wybrał się po alkohol. Kontroli podlegają jedynie okoliczności, w których ten ktoś chce ze swojego prawa skorzystać.