Zamiast spadków będą wzrosty. Eksperci nie mają wątpliwości, że ceny mieszkań znowu zaczną rosnąć

Nieruchomości Dołącz do dyskusji
Zamiast spadków będą wzrosty. Eksperci nie mają wątpliwości, że ceny mieszkań znowu zaczną rosnąć

Już od jakiegoś czasu przestrzegaliśmy na łamach Bezprawnika, że na znaczące spadki nieruchomości nie ma w tym roku co liczyć. Teraz w dodatku pojawiają się prognozy, że w ciągu 2-3 lat ceny mieszkań mogą znacząco wzrosnąć – a pierwsze odbicie w sprzedaży mieszkań może nastąpić już w drugiej połowie 2023 r.

Ceny mieszkań mogą znacząco wzrosnąć. Na spadki już niemal na pewno nie ma co liczyć

Na znaczące spadki cen mieszkań w 2023 r. nie ma co liczyć – przyczyn jest sporo, począwszy od nowego pomysłu rządu w postaci programu Pierwsze Mieszkanie, przez możliwość obniżenia bufora uwzględnianego przy ocenie zdolności kredytowej i możliwe przedłużenie wakacji kredytowych, aż po niższą podaż na rynku mieszkań. Na ten ostatni czynnik zwracają zresztą uwagę eksperci JLL, czyli firmy specjalizującej się w zarządzaniu nieruchomościami i inwestycjami.

Jak podaje money.pl, zdaniem JLL pierwsza połowa roku może przynieść jeszcze większe spowolnienie sprzedaży mieszkań. Według ekspertów firmy już druga połowa 2023 r. powinna jednak przynieść delikatne odbicie. Przyczyny podawane przez analityków JLL nie są zresztą zaskakujące – to już wspomniany kredyt na 2 proc. w ramach programu Pierwsze Mieszkanie, obniżka bufora, a także ewentualne zmiany ograniczające hurtowy zakup nieruchomości. Jak twierdzi Aleksandra Gawrońska, Dyrektor Działu Badań Rynku Mieszkaniowego w JLL, wymienione wyżej zmiany mogą podnieść słupki sprzedaży mieszkań na sześciu głównych rynkach. W drugiej połowie 2023 r. wzrost ten może jeszcze nie być tak znaczący, natomiast w 2024 r. powinien być już mocno zauważalny.

A co dalej? Zdaniem Gawrońskiej szans na spadek cen w ujęciu nominalnym już nie ma. Co więcej, jak twierdzi, ceny mieszkań mogą znacząco wzrosnąć – i to już na przestrzeni 2-3 lat. Głównym czynnikiem przyczyniającym się do wzrostu cen jest niższa podaż. Deweloperzy masowo wstrzymują inwestycje i obserwują sytuację na rynku. Rozpoczęcie nowej budowy teraz, gdy większość osób nie ma jeszcze wystarczającej zdolności kredytowej, by móc je kupić, wydaje się wielu firmom deweloperskim nieopłacalne.

Nie można też zapominać o zapowiedzianej walce z patodeweloperką

Analizując sytuację na rynku nieruchomości nie można też nie uwzględniać faktu, że rząd zapowiedział walkę z patodeweloperką – co (być może) wymusi na deweloperach wprowadzenie mało korzystnych dla nich zmian. Koszty tej walki poniosą ostatecznie osoby planujące nabyć nieruchomość z rynku pierwotnego.

Zapowiadane zmiany legislacyjne prawdopodobnie nie przyczynią się zatem do poszerzenia dostępności mieszkań. Skutek może być wręcz odwrotny – zwiększony popyt (ze względu na zapowiedziany tani kredyt i zmiany skutkujące wyższą zdolnością kredytową) spotka się prawdopodobnie z niższą podażą. Efekt w postaci kolejnej fali wzrostu cen nieruchomości wydaje się być zatem oczywisty.