Choć do komorników sądowych w Polsce trafiają każdego roku miliony spraw egzekucyjnych, to tylko nieliczne z nich są przedmiotem zainteresowania opinii publicznej, a jeszcze rzadziej: są to pozytywne historie, w których wierzyciel odzyskuje należne mu świadczenie, a komornik prawidłowo i skutecznie przeprowadził postępowanie. Zdecydowanie większą ciekawość budzą te historie, które pokazują nieliczne czarne owce - choć, jak wiemy, niekiedy medialne relacje nie pokazują całej prawdy.
Pamiętacie np. historię kota, rzekomo zajętego i oklejonego przez aplikanta komorniczego? Ta historia oczywiście została zmyślona, ale dla wielu osób była kolejnym „dowodem” na bezprawne działanie komorników. Tymczasem, jak swego czasu pisałem, działania komorników są skarżone w mniej niż co setnej sprawie, a raptem co 10 skarga jest uwzględniana (a i to często jest efektem niedoskonałych, nieprecyzyjnych przepisów).
Ciągnik spod Mławy - jak to było naprawdę?
Niestety, czasami jednak zdarzają się sytuacje, których nie sposób obronić. Tak było w listopadzie 2014 r., kiedy asesor komorniczy Michał K., pracujący w kancelarii komornika sądowego Jarosława K., dokonał zajęcia ciągnika należącego nie do dłużnika, lecz jego szwagra. Co więcej, w kilka tygodni po zajęciu, mimo złożonej skargi na czynność komornika oraz powództwa przeciwegzekucyjnego mającego doprowadzić do zwolnienia spod zajęcia ciągnika, maszyna została sprzedana.
Wina asesora nie ulega wątpliwości: Michał K. świadomie naruszył przepisy, co potwierdziła kilka miesięcy po zdarzeniu komisja dyscyplinarna, usuwając asesora z zawodu. Warto jednak w tym miejscu zauważyć, że Sąd Okręgowy w Łodzi zmienił tę karę na karę grzywny. Asesor jednak nie pracuje już w zawodzie.
Surowa kara dotknęła również komornika, który nie sprawował należytego nadzoru nad swoim pracownikiem - w lipcu 2017 r. Jarosław K. został wydalony z zawodu.
Najsurowsza kara dyscyplinarna w tym wypadku nie dziwi, w końcu od komorników sądowych należy oczekiwać prezentowania najwyższych standardów moralnych i pracy zgodnej z przepisami. Co ważne, samorząd komorniczy od samego początku próbował wynagrodzić krzywdę poszkodowanego rolnika. Zaoferowano mu m.in. nowy ciągnik - oferta nie została jednak przyjęta. Z drugiej komornicy popierali zmianę przepisów, które uniemożliwią powtórzenie się takich sytuacji w przyszłości. Komornicy postulowali m.in. wprowadzenie instytucji rzecznika dyscyplinarnego, co ma przyspieszyć postępowania dyscyplinarne. I już od roku komornicy takiego rzecznika posiadają. Zwiększono również kary dyscyplinarne, co spotkało się z aprobatą samorządu komorniczego.
Ciągnik spod Mławy - komornicy poparli zmianę przepisów
Skutkiem niechlubnej historii spod Mławy była nowelizacja art. 864 §1 kodeksu postępowania cywilnego. Przepis ten określa termin, w jakim komornik może najwcześniej dokonać sprzedaży zajętego mienia dłużnika. Jeszcze do niedawna sprzedaż ruchomości nie mogła nastąpić wcześniej niż siódmego dnia od daty zajęcia. Obecnie termin ten jest dłuższy:
Jak zatem widać, samorząd komorniczy sprawnie i surowo ocenił działania przedstawicieli tego zawodu. Na skutek nowelizacji przepisów takie sytuacje nie powinny mieć miejsca w przeszłości. Co jednak jest najistotniejsze w całej tej sytuacji, to świadomość, że takie historie mają miejsce niezwykle rzadko. Dość powiedzieć, że od czasu feralnego zajęcia ciągnika - a mijają już trzy lata od tego zdarzenia - komornicy przeprowadzili kilkanaście milionów egzekucji. Mimo tak znacznej liczby postępowań, historia spod Mławy się nie powtórzyła.
Wpis powstał w ramach wspólnej akcji Bezprawnika i Krajowej Rady Komorniczej, zainicjowanej w celu popularyzacji usług oraz lepszej świadomości społecznej na temat roli komornika.