Chyba przydałby nam się kolejny podatek – od fast foodów. Bo polskie dzieci tyją najszybciej w Europie

Społeczeństwo Zdrowie Dołącz do dyskusji
Chyba przydałby nam się kolejny podatek – od fast foodów. Bo polskie dzieci tyją najszybciej w Europie

„Polskie dzieci tyją najszybciej w Europie” – ostrzega w nagłówku Polska Agencja Prasowa. Co prawda, otyłość to już choroba cywilizacyjna. Z danych WHO wynika, że dotyka ona co dziesiąte dziecko. Wychodzi na to, że jeśli chodzi o tuczenie swoich podopiecznych to właśnie my – Polacy, jesteśmy w Europejskiej czołówce. Być może podatek od fast foodów zniechęciłby naszych rodaków do karmienia swoich pociech tzw. śmieciowym jedzeniem?

Udogodnienia XXI wieku sprzyjają otyłości. Siedząc w samochodzie w drodze do szkoły mały Jasiu wcina gotowego rogalika z czekoladą. W przerwie między lekcjami „wjeżdża” drożdżówka ze szkolnego sklepiku, a na obiad – w najlepszym przypadku – schabowy z ziemniaczkami i odrobiną surówki. Może gdyby chłopiec po lekcjach poszedł bawić się na świeżym powietrzu, ten jadłospis nie wpłynąłby negatywnie na jego wagę i zdrowie. Ale Jasiu wraz z kolegami spotyka się w świecie wirtualnym (pochrupując chipsy przed ekranem komputera). Efekt? Dziecko ma dosłownie zero ruchu. A pochłania całkiem sporo kalorii.

Polskie dzieci tyją najszybciej w Europie

O tym, że polskie dzieci tyją najszybciej w Europie oznajmiła w środowym komunikacie Federacja Związków Pracodawców Porozumienie Zielonogórskie.

Federacja przypomniała, że otyłość to choroba przewlekła i wielonarządowa, która często prowadzi do wielu innych schorzeń, czy nawet niepełnosprawności.

Jako główne przyczyny otyłości wśród dzieci wskazuje się obecnie niewłaściwe odżywianie – m.in. „kulturę” jedzenia wysokokalorycznych przekąsek, brak aktywności fizycznej, niedosypianie, czy nadmierny stres. Ale jak zauważa Federacja:

Otyłe dziecko to w przyszłości otyły dorosły. W Polsce już teraz z tą chorobą boryka się co trzeci mężczyzna i co czwarta kobieta.

I co my możemy w tej sytuacji zrobić? Oczywiście rozwiązaniem nie jest przysłowiowy „podatek od fast foodów”, ale odpowiednia edukacja i utrwalanie pozytywnych wzorców zachowań w zakresie żywienia i kultury fizycznej – przede wszystkim wśród rodziców. Bo niestety – często to od zaniedbań rodziców rozpoczyna się choroba dziecka.

Leczenie otyłego dziecka wymaga terapii całej rodziny

Jak mówi cytowany w komunikacie lekarz medycyny rodzinnej – Wojciech Pacholicki:

Leczenie otyłego dziecka wymaga terapii całej rodziny (…) Rozmawiamy z rodzicami i dziećmi, edukujemy ich. Robią to lekarze i pielęgniarki, zaangażowany jest cały personel.

To, że polskie dzieci tyją najszybciej w Europie jest ewidentną oznaką, że na tym polu nadal sporo robimy źle. Medycy przekonują, żeby modyfikować nawyki żywieniowe całych rodzin, a także zwiększać aktywność fizyczną. Zwłaszcza tę spontaniczną – jak np. użycie schodów zamiast windy, czy niekorzystanie z samochodu na odcinkach, które można pokonać pieszo.

I choć w czasach, w których smaczne, ale niezdrowe jedzenie jest na wyciągnięcie ręki, a rozrywka zamyka się w kilkunastocalowym ekranie, utrzymanie prawidłowej masy ciała rzeczywiście może stanowić wyzwanie, to z pewnością warto o to walczyć. I może przed wypisaniem dziecku zwolnienia z wf-u zastanowić się, czy naprawdę jest taka potrzeba. Bo w tym momencie otyłość to jeden z najpoważniejszych problemów z którymi musimy się mierzyć w obrębie zdrowia publicznego.