Rada Warszawy uchwaliła właśnie plan zagospodarowania przestrzennego dla Śródmieścia Południowego. Oznacza to, że będzie mogło powstać w tym miejscu aż pięć nowych wieżowców. Największe kontrowersje budzi jednak 170-metrowa Roma Tower, przez media już nazywana „Nycz Tower”. Nie od dziś wiadomo, że Kościół ma w Polsce wiele do powiedzenia. Ale czy musi być też developerem wieżowców?
Czym jest w ogóle Roma Tower? To wielki drapacz chmur, który ma stanąć u zbiegu ulic Nowogrodzkiej i Emilii Plater, czyli pewnie w jednym z najlepszych punktów w kraju. Za projekt odpowiedzialna jest firma BBI Development, Archidiecezja Warszawska oraz Rzymskokatolicka Parafia Św. Barbary w Warszawie. Projekt budzi wiele zastrzeżeń. Znany aktywista Jan Śpiewak uznał nawet, że ten styl zabudowy to „gwałt na mieście”. Jego obaw nie podzielili jednak warszawscy radni i z PO, i z PiS, którzy dali zielone światło dla projektu. Co prawda Rafał Trzaskowski, kandydat PO na prezydenta stolicy, miał sporo zastrzeżeń co do „Nycz Tower”, to nie zamierzał namawiać radnych ze swojej partii, by głosowali przeciwko projektowi. Sprawa ma dwa ciekawe aspekty. Po pierwsze – czy stolica naprawdę potrzebuje kolejnych wieżowców? A po drugie – czy naprawdę za takie projekty musi odpowiadać Kościół?
Powstanie „Nycz Tower”
Co do pierwszego pytania – uważam, że obecna panorama stolicy, pełna drapaczy chmur, wygląda świetnie, by nie powiedzieć obłędnie. I bardzo wyróżnia się na tle europejskich metropolii, w których dominuje raczej niska zabudowa. Ale co za dużo to nie zdrowo. W stolicy jest już 20 budynków, które mierzą ponad 100 metrów, a kolejne są w budowie. Następne inwestycje spowodują jeszcze większe korki i jeszcze większą ciasnotę, a do tego sprawią, że centrum będzie jeszcze bardziej wietrzne i przytłaczające. A Roma Tower to naprawdę wielka inwestycja – jej powierzchnia użytkowa ma mieć nawet 55 tysięcy metrów kwadratowych. Gdyby powstała na Woli, z której robi się powoli centrum biznesowe stolicy, to jeszcze bym zrozumiał. Ale w samym sercu stolicy, zaraz obok Dworca i Pałacu?
Ale druga kwestia jest chyba jeszcze bardziej paląca. Nie jestem wielkim ekspertem od Kościoła, ale jednak to, że ta instytucja bierze się za taki projekt, jakoś nie współgra mi z wezwaniami papieża Franciszka. On nawołuje, by Kościół był skromny i raczej skierowany ku niezamożnym. U nas bierze się za budowę przeszklonej, wielkiej i przytłaczającej „świątyni kapitalizmu” – bo chyba tak można określić monumentalny drapacz chmur. To zupełnie do siebie nie pasuje. Developerów jest w końcu w Polsce chyba już wystarczająco, by Kościół był jeszcze jednym z nich. A jeśli już – to przecież nie musi się od razu brać za gigantyczne wieżowce.
Fot. do artykułu – BBI Development.