Nowe „Mieszkanie na start” nie spodoba się singlom i parom. Zyskają za to rodziny z dziećmi

Finanse Nieruchomości Dołącz do dyskusji
Nowe „Mieszkanie na start” nie spodoba się singlom i parom. Zyskają za to rodziny z dziećmi

Zasady „nowego Bezpiecznego Kredytu”, czyli „Mieszkania na start” mogą zaskakiwać. Z jednej strony są bardziej liberalne niż pierwotnego kredytu z dopłatami; z drugiej – wprowadzone zostaną spore ograniczenia, które mogą niektórym grupom osób utrudnić zakup mieszkania na preferencyjny kredyt.

To wiadomo już na pewno – stracą single, zyskają rodziny z dziećmi

O ile wprowadzone kryterium dochodowe nie jest zbyt rygorystyczne (a na pewno nie tak rygorystyczne, jak można by się było tego spodziewać), o tyle pozostałe ograniczenia proponowane dla nowego kredytu z dopłatami – już tak. Mowa m.in. o limicie kwoty kredytu z dopłatami.

O czym mowa? Wstępne założenia Bezpiecznego Kredytu 2.0 (czyli „Mieszkania na start”) są takie, że będzie można wziąć kredyt w dowolnej wysokości (i prawdopodobnie z dowolnie wysokim wkładem własnym, choć nie jest to jeszcze potwierdzone), ale tylko część tej kwoty będzie objęta programem. Na przykład w przypadku singla kwota ta ma wynosić 200 tys. zł; to oznacza, że jeśli dana osoba zaciągnie kredyt na 500 tys. zł, to dla 200 tys. zł będzie stosowane preferencyjne oprocentowanie, a dla pozostałych 300 tys. zł – oprocentowanie według zwykłej oferty bankowej. A warto przy tym zaznaczyć, że limity dla singli czy gospodarstw dwuosobowych są znacznie niższe niż w pierwotnej wersji Bezpiecznego Kredytu; dla singla będzie to właśnie 200 tys. zł, dla gospodarstw dwuosobowych – 400 tys. zł. Tym samym aby np. kupić mieszkanie w mieście wojewódzkim trzeba będzie nie tylko posiadać znacznie wyższą zdolność kredytową niż przy Bezpiecznym Kredycie w 2023 r., ale też – płacić wyższą ratę (podaż mieszkań do 400-500 tys. w dużych miastach jest obecnie stosunkowo niewielka).

Pomijając już fakt, że konstrukcja dopłat tylko dla części kwoty kredytu (jeśli zobowiązanie będzie wyższe, niż kwota limitu) jest już na pierwszy rzut oka problematyczna, to na wszystkim zyskają głównie rodziny z dziećmi.

Po pierwsze – wspomniane limity kredytu z dopłatami będą wyższe (450 tys. zł dla gospodarstwa trzyosobowego, 500 tys. zł dla czteroosobowego, 600 tys. zł dla pięcioosobowego). Po drugie – im większe gospodarstwo, tym niższe będzie preferencyjne oprocentowanie. Na przykład dla gospodarstw jedno- i dwuosobowych wyniesie 1,5 proc., ale już dla gospodarstwa czteroosobowego – 0,5 proc. To zatem wyraźny ukłon w stronę rodzin wielodzietnych.

Część singli w ogóle nie weźmie kredytu, część rodzin może sobie pozwolić na zakup większego mieszkania

Co więcej, kontrowersyjne jest również inne założenie – single powyżej 35. roku życia (niezależnie od zarobków) mają być wykluczeni z programu. Natomiast gospodarstwa pięcioosobowe będą mogły wziąć kredyt z dopłatami nawet, jeśli obecnie posiadają już nieruchomość – ale zdecydują się na zakup większego lokalu.

Niestety trudno zrozumieć, czym kierowało się Ministerstwo Rozwoju i Technologii przy konstruowaniu nowych założeń dla Bezpiecznego Kredytu. Po pierwsze – osoby, które jeszcze nie założyły rodziny, nie będą mogły zaciągnąć kredytu na nowych zasadach lub będą one w dużej mierze mniej korzystne, niż przy Bezpiecznym Kredycie. Po drugie – trudno oczekiwać, by ceny nieruchomości po wprowadzeniu nowego programu (nawet w takim kształcie) wyhamowały. Wreszcie po trzecie – mają zyskać rodziny z dziećmi, ale trzeba przecież pamiętać o tym, że najpierw muszą mieć odpowiednią zdolność kredytową, by kupić nieruchomość (zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę limit wysokości kredytu z dopłatą).

Niewykluczone oczywiście, że ostatecznie „Mieszkanie na start” będzie mieć zmienione zasady; to na razie wstępne założenia. Nie zmienia to jednak faktu, że nowe dopłaty do kredytu już wywołują kontrowersje – i to na wielu poziomach.