Konta oszczędnościowe już stosunkowo długo stoją na poziomie 8 proc. w skali roku i chyba wiele wskazuje na to, że osiągnęły swój sufit.
Banki swoje oprocentowanie kont oszczędnościowych w dużej mierze uzależniają od polityki stóp procentowych narzucanej przez Radę Polityki Pieniężnej. Jednakże RPP stara się ich nie podnosić, zgodnie z przysięgą złożoną przed jakąś babeczką na molo w Sopocie przez prezesa NBP Adama Glapińskiego. Inflacja, przynajmniej ta oficjalna, przestała wreszcie rosnąć. Miejmy nadzieję, że już definitywnie.
Wydaje się zresztą, że takie są nastroje wśród ekonomistów oraz włodarzy państwowych finansów. Zapanował delikatny optymizm, że najgorzej już było, a teraz sytuacja będzie się stabilizowała. Bardzo możliwe, że powoli i powrót do inflacji na akceptowalnym poziomie to wyzwanie na lata. Ale generalnie optymizm jest wyczuwalny.
Ja optymistą nie jestem, ponieważ ostatnie miesiące pokazały, że ekonomiści stawiają horoskopy, a odpowiedzialni za krajowe finanse mają o nich znikome pojęcie, mogąc co najwyżej reagować w zły lub gorszy sposób.
Ale wygląda na to, że konta oszczędnościowe osiągnęły swój szczyt
Moim zdaniem banki mogłyby śmiało zaoferować lepsze oprocentowanie na rachunkach przy inflacji i stopach procentowych, z którymi mierzymy się od pewnego czasu – zresztą takie były też apele ze strony instytucji finansowych jakiś czas temu. Bankom ewidentnie się to jednak nie kalkuluje, nie ufają rządowi i chyba po prostu chcą być możliwie zachowawcze na wypadek, gdyby sytuacja uległa nagłej poprawie.
Z tego też powodu nawet jeśli oferują wysokie („wysokie”) oprocentowanie, to z reguły nie chcą się do niego zobowiązywać na dłużej, niż trzy miesiące. Po tym czasie promocja się kończy i oprocentowanie konta oszczędnościowego spada do poziomu 1 proc.
Może się wręcz okazać, że jeśli inflacja zacznie spadać, to nawet bez obniżki stóp procentowych przez RPP, czołowe polskie banki zaczną się zastanawiać nad obniżeniem swoich propozycji, które obecnie u czołówki ofert plasują się na poziomie 8 proc. – tyle daje właśnie Bank Pekao, ING, Velo Bank, Alior Bank, Bank Millennium czy Aion Bank.
Nie ma powodów do wczesnego optymizmu w bankach
Oprocentowanie kont oszczędnościowych i tak znajduje się na poziomie o wiele poniżej inflacji. To znaczy, że oszczędzający tam jedynie minimalizują liczbę pieniędzy, które tracą każdego roku – o kilka punktów procentowych, bo przecież od tych 8 proc. zysku też trzeba jeszcze zapłacić podatek Belki.
Myślę, że ogłaszanie ewentualnych sukcesów w walce z inflacją w chwili, gdy nadal wynosi ona 17 procent może być wielkim zagrożeniem dla naszej gospodarki. A jak wiemy, rządzący lubią się karmić takimi iluzorycznymi sukcesami, ponieważ sukces w perspektywie wieczornego wydania Wiadomości smakuje lepiej, niż sprawnie budowane państwo.
W pewnym sensie moralna odpowiedzialność ciąży tu też na bankach, które jako profesjonalne instytucje finansowe powinny mimo wszystko zachęcać ludzi do tego, by pieniędzy nie wydawać, chłodzić nieco rynek i trzymać je na kontach. Mam więc nadzieję, że niebawem nie zobaczymy końca trwającej 8 miesięcy mody na oszczędzanie na lokatach i kontach oszczędnościowych.