ecommerce Zakupy

Po co nam sklepy stacjonarne, skoro nie są w stanie konkurować z tymi internetowymi?

Rafał Chabasiński
06.06.2022
Po co nam sklepy stacjonarne, skoro nie są w stanie konkurować z tymi internetowymi?

W ostatnim czasie coraz częściej możemy spotkać się z tezą, w myśl której powinniśmy się nastawić na spowolnienie w ecommerce. To nic dziwnego, jeśli weźmie się poprawkę na kondycję całej gospodarki. Równocześnie jednak handel w Internecie staje się popularniejszy od tego stacjonarnego. Warto zadać sobie więc pytanie: po co nam jeszcze tradycyjne sklepy?

Z danych UKE wynika, że przed branżą ecommerce wciąż stoi perspektywa stabilnego wzrostu

Nie da się ukryć, że gospodarka naszego kraju znalazła się w nieciekawym położeniu. Koszty prowadzenia działalności rosną praktycznie w każdej branży, wliczając w to ecommerce. Drożejące paliwo utrudnia transport, rosnące ceny energii zwiększają koszty produkcji. Do tego dochodzi presja płacowa ze strony pracowników, którym potrzeba coraz więcej pieniędzy, by móc się w ogóle utrzymać. Wydawać by się mogło, że rzeczywiście w tej sytuacji powinniśmy przygotować się na spowolnienie w ecommerce. W końcu nawet błyskawicznie rozwijająca się branża nie może rosnąć w nieskończoność. Obecny kryzys musi mieć wpływ także na zyski osiągane przez platformy internetowe i firmy logistyczne. Okazuje się jednak, że w dalszym ciągu warto stawiać na handel internetowy.

Urząd Komunikacji Elektronicznej wskazuje na podstawie badania „Perspektywy rozwoju ecommerce w Polsce w latach 2021-2026” na wciąż istniejący potencjał stabilnego wzrostu branży. UKE przewiduje, że wartość całej branży w 2022 r. wyniesie 115 mld zł, a w 2023 r. aż 130 mld zł. W ubiegłym roku wartość ta wynosiła 100 mld zł. Jeżeli te prognozy się ziszczą, to – nawet uwzględniwszy inflację – spowolnienie w ecommerce przestaje być takie straszne.

Jakby tego było mało, wygląda na to, że od handlu internetowego po prostu nie ma już odwrotu. Sklepy stacjonarne w większości przypadków przegrały walkę z handlem internetowym. Można wręcz zaryzykować tezę, że tradycyjny handel powoli staje się tym, czym „małe rodzinne sklepki” stały się po przegranej o konsumenta z dyskontami. Są już niemalże reliktem minionej epoki.

Na poparcie powyższego stwierdzenia można przytoczyć wnioski z badania przeprowadzonego przez Agencję Badawczą Atena Research&Consulting, na które powołują się Wiadomości Handlowe. Chodzi tutaj o sposób finalizacji transakcji. Jeśli konsument zacznie szukać jakiegoś towaru w Internecie, to najprawdopodobniej już nie pójdzie po niego do sklepu stacjonarnego.

Konsumenci odwracają się od tradycyjnego handlu. Kontakt ze sprzedającym przestaje się już dla nich liczyć

Pod względem finalizacji transakcji liderem jest Allegro. To tam kończy się 57 proc. zakupów zainicjowanych w sieci. Na drugim miejscu znajdziemy sklepy online z wynikiem 20 proc. Do sklepu stacjonarnego podąży raptem 2 proc. respondentów. Warto przy tym wspomnieć, że to spadek aż o 19 punktów procentowych względem 2018 r.

Powody takiego stanu rzeczy można wskazać dwa. Pierwszym jest dokładnie ten sam czynnik, który ma przynieść spowolnienie w ecommerce. Pandemia, inflacja, wojna w Ukrainie, Polski Ład – wszystko to nie pozostało bez wpływu na zasobność portfeli Polaków. Dlatego świadomi konsumenci coraz aktywniej poszukują najkorzystniejszych ofert.

Te z kolei znajdą właśnie w Internecie. Nie chodzi bynajmniej tylko o samą cenę, ale również o wygodę robienia zakupów, dostępne sposoby płatność i swobodną możliwość dokonywania zwrotów towaru. Mechanizm ten podsumowuje Agnieszka Brytan-Jędrzejowska, CEO Atena Research&Consulting:

Od lat zauważamy bardzo silny trend, umożliwiający klientom rozsądne i przyszłościowe gospodarowanie własnymi budżetami. Pandemia oraz zmiany społeczno-polityczne dodatkowo go wzmocniły. Mowa o smart shoppingu. Konsumenci coraz częściej stawiają łatwość zakupów ponad kontakt ze sprzedającym czy nawet koszty wysyłki, co kiedyś zdecydowanie odgrywało większą rolę. Platformy handlowe stają się zdecydowanie popularniejsze od sklepów stacjonarnych czy internetowych.

Spodziewane spowolnienie w ecommerce zniknie wraz z poprawą ogólnej sytuacji gospodarczej w Polsce

Cóż więc stacjonarne sklepy mają jeszcze do zaoferowania klientom? Trzeba przyznać, że bastionem tradycyjnego handlu długo jeszcze będzie sprzedaż produktów spożywczych. Dotyczy to w szczególności świeżej żywności. Wciąż jeszcze konsumenci w Polsce wolą własnoręcznie wybrać taki produkt spośród dostępnych na sklepowej półce. Równocześnie jednak sieci handlowe coraz więcej uwagi poświęcają swoim sklepom online. Nie przekonaliśmy się jeszcze do końca do e-grocery, choć wydaje się to tylko kwestią czasu.

Kolejną kategorią sklepów trudnych do zastąpienia są te, w których załatwiamy drobne sprawunki niejako „po drodze”. Chodzi o kioski, czy sklepy na stacjach benzynowych. W ich przypadku możliwości znalezienia internetowej alternatywy są wciąż mocno ograniczone.

Równocześnie jednak, gdy przychodzi do bardziej przemyślanych zakupów, wybór jest jasny. W dzisiejszych czasach to w Internecie szukamy części do samochodu, elektroniki, książek, sprzętów gospodarstwa domowego, oferty wakacyjnej, ubezpieczenia, czy nawet prezentu na Dzień Dziecka. Oszczędzamy w ten sposób czas i pieniądze.

Tego procesu zatrzymać się już nie da. Rosnąca preferencja konsumentów dla zakupów online podpowiada, że spodziewane spowolnienie w ecommerce nie ma wiele wspólnego z kondycją branży. A to oznacza, że wraz z poprawą sytuacji gospodarczej za kilka lat wróci także perspektywa szybkich wzrostów.