Sąsiedzi przez lata blokowali nadanie szwajcarskiego obywatelstwa wegance i obrończyni praw zwierząt

Na wesoło Zagranica Dołącz do dyskusji (280)
Sąsiedzi przez lata blokowali nadanie szwajcarskiego obywatelstwa wegance i obrończyni praw zwierząt

Częste docinki ze strony społeczeństwa słusznie irytują wegan i obrońców praw zwierząt. Na głupie żarty można się jednak ostatecznie uodpornić. Mieszkańcy pewnej szwajcarskiej gminy przez lata blokowali przyznanie obywatelstwa wegance, ponieważ ich zdaniem nie szanuje ich lokalnej tradycji. Żarty na bok – czy to nie idzie za daleko?

Nancy Holten urodziła się w Holandii. Oboje jej rodzice mają jednak obywatelstwo Szwajcarii, a ona sama mieszka tam z nimi od 8 roku życia. Słusznie ma zatem powody do tego, aby nazywać siebie Szwajcarką. Nawet jej dzieci mają przyznane obywatelstwo tego kraju. 43-letnia kobieta przez większą część życia nie mogła uzyskać paszportu państwa, w którym żyje przez ponad trzy dekady. Na czym zatem polegał problem? Kobieta jest weganką i obrończynią praw zwierząt. W kraju jest znana z tego, że jest aktywistką na rzecz odejścia od tradycji zakładania krowom ogromnych dzwonów u szyi.

Nie chodzi o takie małe, skąd inąd urocze dzwoneczki, jakie niektórzy zakładają na szyje swoich kotów. Mówimy o wielkich dzwonach, które potrafią ważyć nawet do 5 kilogramów, które tradycyjnie noszą krowy w tamtym rejonie Szwajcarii. Nie wiem, czy dla zwierząt to męczące, jednak Nancy głośno krytykowała ten zwyczaj. To wystarczyło, aby sąsiedzi uznali ją za, łagodnie mówiąc, wariatkę. Najwidoczniej wegańscy aktywiści w Szwajcarii nie mają łatwego życia.

Dzwony są ciężkie, szczególnie te w których krowy wychodzą na pastwisko. Ważą 5 kilogramów i powodują obtarcia oraz poparzenia skóry. Głośność dźwięku wydawanego przez dzwon wynosi około stu decybeli i można ją porównać z odgłosem młota pneumatycznego. Nikt z nas chyba nie chciałby być w takiej sytuacji?

Sąsiedzi nie chcieli, żeby weganka i aktywistka dostała obywatelstwo Szwajcarii

Szwajcaria jest w Europie znana z tego, że niezwykle silną rolę odkrywają w niej lokalne społeczności oraz społeczeństwo obywatelskie. To przejawia się nie tylko w organizowanych regularnie referendach na każdym szczeblu – od małej wioski po ogólnokrajowe. Podobnie mocny głos ma lokalna społeczność w przypadku nadania obywatelstwa Szwajcarii cudzoziemcowi, który mieszka na jej terenie.

Przewodnicząca lokalnej partii stwierdziła, że Nancy jest arogancka i zupełnie nie szanuje lokalnej tradycji. Właśnie dlatego nie powinna dostać helweckiego paszportu. W tej sprawie dwukrotnie organizowano referenda, zawsze z tym samym skutkiem. Lokalna społeczność nie wyrażała zgody na nadanie kobiecie obywatelstwa. Na uwagę zasługuje fakt, że kobieta spełniania wszystkie prawne wymogi. Władze na tyle jednak szanują zdanie mieszkańców, że nie pozostawało im nic innego, jak odrzucać wnioski kobiety.

Ta nie dawała za wygraną i ostatecznie, po wielu odwołaniach władze kantonu przyznały kobiecie obywatelstwo. To oczywiście nie zmieniło nastawienia jej sąsiadów. Niektórzy otwarcie w lokalnych mediach mówią, że władze przyznały obywatelstwo zwierzęciu. Lokalni politycy twierdzą, że kobieta ma niewyparzony język, a medialna uwaga, którą przyciąga, nie przyniesie miejscowości niczego dobrego. Przeprowadzka do Szwajcarii wcale nie wygląda tak różowo, jak wielu się wydaje.