Czy twoje dziecko chce cię zabić? Niektóre dzieci uważają zabijanie rodziców za sposób na przerwanie nudy

Rodzina Dołącz do dyskusji (35)
Czy twoje dziecko chce cię zabić? Niektóre dzieci uważają zabijanie rodziców za sposób na przerwanie nudy

Dzieci lubimy postrzegać jako niewinne. Chcemy zapewnić im możliwie atrakcyjne dorastanie, wolne od przemocy i konfliktu. Czasami ów konflikt jest jednak nieunikniony, kiedy mamy do czynienia z małym psychopatą. Albo kiedy wychowujemy własnego mordercę, bo zabijanie rodziców to ten błąd po przecinku, który zdarza się od lat.

„Suka nie żyje”. „Nie czułam już nienawiści do niej. Po odcięciu jej głowy reszta ciała była tylko przedmiotem”. „Zobaczę, co w piekle ich czeka”. Jeśli zastanawiacie się, z jakiego filmu kryminalnego to cytaty, spieszę z informacją, że są to cytaty dzieci, które pomordowały własnych rodziców. Niektóre z nich miały własny motyw. Inne były psychotykami. Lub psychopatami.

Zazwyczaj zabijają nastolatkowie: hormony buzują, chcą się odegrać na starych, do tego dochodzi jeszcze nieakceptowana przez rodziców miłość. Tak było w przypadku „bezczelnie młodej i bezczelnie zdolnej” Zuzanny M., która namówiła swojego chłopaka do pomordowania jego rodziców. Tak było w przypadku Jamie Silvonek, która wraz ze swoim chłopakiem zabiła swoją matkę. Tak było z Elizabeth Haysom, matkobójczynią i ojcobójczynią. Liz kochała swojego Jensa tak mocno, że dla niego pozabijała najbliższych. Tak zrobiła Gypsy Rose, a filmowcy postanowili nakręcić jej historię.

Kiedy dziecko chce cię zabić?

Zabijanie rodziców

Mitologia zna przypadki, w których dziecko mści krzywdy. Tak było z nieszczęsną Elektrą, zabójczynią Klitajmestry, która mściła śmierć Agamemnona. Katarzyna O., która poćwiartowała własną matkę, podobno była przez nią traktowana bardzo źle. Wzmiankowana już Gypsy Rose była przez psychicznie chorą matkę zmuszana do udawania niepełnosprawności i chorób, poddawana przez nią zabiegom chirurgicznym i łykania leków.

Ale hej, traktujemy swoją pociechę dobrze, więc nie ma raczej na to szans, prawda?

Spotkałam kiedyś dziecko, które cieszyło się z krzywdy ludzi i zwierząt. Doprowadzało do sytuacji, w której płakały koleżanki, chciało mordować psy, niszczyło wszystko, co należało do jej rodzeństwa. Udawało płacz i radość, kiedy było mu to na rękę. Opowiadało o tym, że weźmie nóż i mnie zabije, kiedy zwracałam uwagę, że takie zachowanie jest bardzo złe.

Z psychopatami tak to już jest: umieją wywołać na twarz pożądane emocje, ale nie czują wstydu ani refleksji nad swoim zachowaniem. Manipulują otoczeniem, żeby dostać to, co chcą. Nie w taki sposób, w jaki dzieci czasem wykorzystują rodziców. Są gotowe bowiem na naprawdę skrajne zachowania, byle tylko zdobyć pożądany przedmiot lub choćby uwagę, opiekę. Ich emocjonalność jest płytka, potrzeby wielkie, ale krótkotrwałe, szybko się nudzą. Zabiliby z ciekawości. Albo dlatego, że nie mają co w tej chwili zrobić.

Zabijanie rodziców to po prostu kolejna zabawa.

Mali psychopaci

Kiedy Samanta miała sześć lat, zaczęła rysować zabójcze narzędzia. Zakrwawiony nóż, plastikową torebkę do duszenia, trucizny. Testowała je na swoich pluszakach.

– Testujesz to na pluszakach?

Skinęła głową.

– Jak się czujesz, kiedy robisz to swoim pluszakom?

– Jestem szczęśliwa.

– Dlaczego jesteś szczęśliwa?

– Ponieważ pomyślałam, że pewnego dnia zrobię to komuś.

– Próbowałaś kiedyś?

Cisza.

– Dusiłam mojego młodszego brata.

Powyższa rozmowa pochodzi z krótkiego wywiadu, jaki Barbara Bradley Hagerty zebrała na potrzeby artykułu w The Atlantic. Samanta została adoptowana, kiedy miała dwa latka, ale jej rodzice już wkrótce potem zauważyli, że z dzieckiem jest zwyczajnie coś nie tak.

W 1989 roku 11-letni Wesley Jenkins zadzwonił na policję. Do jego domu miał wejść obcy mężczyzna i zabić jego macochę oraz ojca, sam chłopiec miał zaś bronić swojej młodszej siostry. Po wywiadzie okazało się jednak, że mordercą jest on. Wszystko dokładnie zaplanował – zastrzelił swojego rodziciela, a jego żonę zatłukł na śmierć.

W 2001 Alex i Derek King pobili na śmierć ojca, a później podpalili dom. Nie uciekli daleko. Zbrodnię planowali, rzecz jasna, z wyprzedzeniem.

Jak donosi Psychology Today 1/4 ojcobójstw i 17% matkobójstw zdarza się, kiedy dziecko ma mniej niż 18 lat. Niektórzy seryjni mordercy – tacy jak Henry Lee Lucas czy Edmund Kemper III – zaczynali swoją „karierę” właśnie od pomordowania rodziców.

Czy jest na to lekarstwo?

Wielu ludzi myli psychopatię z socjopatią, a socjopatię z aspołecznością. Wśród niektórych dochodzi nawet do kultu psychopatii, twierdzą bowiem, że najbardziej udane biznesy prowadzone są właśnie przez osoby na to cierpiące. Praktyka jest jednak inna – to, że wielu udanych przedsiębiorców jest aspołeczna czy nawet socjopatyczna, nie oznacza, że są psychopatami.

Socjopaci są podobni do psychopatów, tyle, że psychopaci już się tacy urodzili – wynika to ze struktury ich mózgu. Socjopatia to z kolei wynik traum w dzieciństwie i bardzo złego traktowania. Da się ją wyleczyć.

Osoby aspołeczne po prostu izolują się od grupy, nie lubią dostosowywać do zasad społecznych (ale robią to), są wycofane z życia wśród innych.

Natomiast na psychopatię nie ma żadnego lekarstwa. Szacuje się, że nawet 1% ludzi to psychopaci. Nie można im pomóc, zawsze będą bowiem uczyć się, jak dostosować do społeczeństwa tak, by to spełniało wszystkie ich oczekiwania. Zawsze będą manipulować. Czy każdy z nich jest potencjalnym mordercą? Niekoniecznie, trzeba im stworzyć do tego dobre warunki. Tyle tylko, że czasami można wychodzić z siebie, a dziecko nadal ma mordercze intencje. Warto zauważyć, kiedy fantazjuje o byciu superbohaterem… a kiedy fantazjuje o poderżnięciu nam gardła.

Prawnych regulacji brakuje, kiedy o psychopatach mowa.