Chyba każdy, kto ma dziecko marzy o tym, by zostawić w sklepie pociechę i samemu zrobić zakupy. Marzenie ściętej głowy? Nic takiego. Ikea ma taką ofertę, a ja zrobiłem dzięki temu bardzo wygodne zakupy bez dzieci.
To był zupełny przypadek. Dzieci wyciągnęły mnie do Ikei, bo chciały zjeść w tamtejszej restauracji (czy też bardziej stołówce) i pomyślały, że naciągną mnie na jakieś zabawki. Ale po przekroczeniu progu szwedzkiego sklepu zobaczyłem szyld: „Czarodziejski Las Småland”.
Jak się okazało, jest to taka „zabawialnia”. Można tam oddać dziecko na godzinę, będzie pod opieką animatorek. W środku są zabawki, basen z kulkami, jest też telewizor z bajkami. Długo nie myślałem i skorzystałem z opcji.
Zakupy bez dzieci w Ikei to strzał w dziesiątkę. Ale gdzie wersja premium?
Usługa jest zupełnie darmowa. Trzeba się tylko zarejestrować na specjalnym tablecie. Potem animatorki naklejają dziecku opaskę – i rodzic też musi sobie ją nałożyć. I ma godzinę spokoju na zrobienie zakupów. Oczywiście rodzic zostawia opiekunkom numer swojego telefonu, więc w sytuacjach alarmowych jest kontakt. A na dodatek 5 minut przed końcem czasu SMS przypomina rodzicowi, że już czas wracać.
Dzieci wróciły zadowolone, tata był chyba zadowolony jeszcze bardziej. Każdy rodzic wie, jak stresujące są zakupy z dziećmi. Kupić w spokoju nic nie można, za to każde takie wyjście oznacza dodatkowe siwe włosy. A tak rodzic zrobi swoje, a dziecko się pobawi. Idealne rozwiązanie.
I to zupełnie darmowe – podobnie jak za wyprawkę dla dziecka w Warszawie, nie trzeba tam za nic płacić. Ba, nie trzeba nawet robić zakupów w Ikei. Na dobrą sprawę można oddać dziecko i po prostu poczytać książkę czy scrollować Instagrama. Właściwie jedynym warunkiem jest to, aby dziecko mieściło się w przedziale wiekowym od 3 do 10 lat. I żeby zostało w skarpetkach. I jeszcze ważna informacja: Czarodziejski Las Småland jest w każdym polskim sklepie Ikea, zawsze tuż przy wejściu – a przynajmniej tak wynika ze strony firmy.
Wada rozwiązania? Chyba jest tylko jedna. Godzina to bardzo mało. Może wystarczyć na zakupy w Biedronce, ale jak chcemy kupić meble, to możemy się nie wyrobić. Szkoda tylko, że nie ma „wersji premium”. To znaczy godzina byłaby darmowa, a potem trzeba by było dopłacać. Moim zdaniem to byłby strzał w dziesiątkę, a szwedzka firma mogłaby na tym zarabiać więcej niż na stolikach Lack.