Biedronka hałasuje, mieszkańcy narzekają, a odpowiednie organy nic z tym nie chcą zrobić. Wyjaśniamy dlaczego

Codzienne Społeczeństwo Dołącz do dyskusji (149)
Biedronka hałasuje, mieszkańcy narzekają, a odpowiednie organy nic z tym nie chcą zrobić. Wyjaśniamy dlaczego

Oczywistym jest, że w godzinach nocnych oczekujemy spokoju i ciszy. Nawet w ciągu dnia nie powinniśmy być cyklicznie nękani hałasem, czy innymi nieprzyjemnościami. Najczęściej jednak sprawcy takich utrudnień mają za nic krytykę, prośby a także groźby, które dochodzą do nich zewsząd. Jak reagować na hałas, który przeszkadza nam w życiu? A co, jeżeli występuje on z powodu codziennego funkcjonowania przedsiębiorstwa? Biedronka i hałas przy dostawie towaru.

Jedna z naszych czytelniczek wysłała na naszego redakcyjnego maila wiadomość, której treść można zobaczyć poniżej.

Od 5 lat borykam się z problemem nękania hałasem podczas rozładunku towarów ze sklepu Biedronka bezpośrednio pod moimi oknami. Tiry dostawcze parkują wzdłuż bloku, w którym mieszkam na całej długości mojego mieszkania. Mieszkam w kawalerce o powierzchni 20 metrów kwadratowych na pierwszym piętrze – od zaparkowanego pod moimi oknami tira Biedronki dzieli mnie kilkadziesiąt centymetrów. Huk, hałas wydobywający się z parkującego tira i emitowany podczas rozładunku towarów jest nie do zniesienia. Samochody dostawcze typu chłodnia stoją na włączonym silniku kilkadziesiąt minut. Cały proceder dostawczy, który często trwa 1,5 – 2 godziny, odbywa się na równi pochyłej, która jest drogą zjazdową do garażu podziemnego mieszkańców mojego osiedla oraz drugiego garażu należącego do budynku, w którym Biedronka wynajmuje lokal. Dostawy odbywają się 2 razy dziennie w godzinach trudnych do zaakceptowania tj. między 5.30 a 7 rano oraz między 19 a 22 wieczorem (często po 22) przez siedem dni w tygodniu. To są godziny, przeznaczone do odpoczynku. Pracuję jako nauczyciel w szkole. Po dniu spędzonym w hałasie chciałabym wrócić do domu i odpocząć… niestety jest to nierealne.

Biedronka i hałas przy dostawie towaru

Własne mieszkanie, które powinno być dla człowieka miejscem bezpiecznym, sprzyjającym odpoczynkowi stało się dla mnie miejscem, w którym jestem katowana/nękana hałasem. Często w godzinach wieczornych hałas dosłownie wypędza mnie z domu i krążę po okolicy żeby tylko nie słyszeć hałasu. Interwencje w sklepie Biedronka nie przynoszą żadnego efektu, oprócz tego, że jestem obrzucana obelgami – „Jak ci K* hałas przeszkadza to się na wieś wyprowadź”. Pismo wystosowane przez kancelarię adwokacką do Dyrekcji Generalnej Jermoino o zmianę miejsca parkowania i rozładunku oraz zmianę godzin dostaw towarów zostało bez jakiejkolwiek odpowiedzi. Spółdzielnia Mieszkaniowa „*******”, pozostaje głucha na prośby mieszkańców o pomoc w wyżej opisanej sprawie. Nie dość, że piszemy pisma, w których opisujemy warunki w jakich mieszkamy, to jeszcze zwracamy uwagę na to, że parkujące tiry niszczą elewację naszego budynku. Wielokrotnie w pismach zwracaliśmy uwagę, że parkujące samochody i rozładunek towarów powodują drgania, które mogą prowadzić do rozszczelnienia rur gazowych zlokalizowanych w piwnicy naszego bloku w bezpośrednim sąsiedztwie parkującego tira. W tym roku kalendarzowym doszło do awarii gazowej – Spółdzielnia szybko usunęła usterkę i jak zawsze zamiotła sprawę pod dywan. Sprawa zakłócania hałasem była wielokrotnie zgłaszana policji, straży miejskiej bez jakiejkolwiek reakcji… każdy wskazuje, na Spółdzielnię – że to w jej obowiązku jest dbanie o pozytywne dobrosąsiedzkie stosunki i że to właśnie Spółdzielnia powinna zadbać o bezpieczeństwo i spokój mieszkańców.

Sprawa wydaje się dosyć trudna i postaram się wyjaśnić dlaczego. Ale od początku.

Mandat karny

Każdy, kto mieszka w dużych skupiskach ludzi, przykładowo we wspólnotach mieszkaniowych, świadomy jest istnienia tzw. ciszy nocnej. Najczęściej określa się ją jako czas pomiędzy godziną 22:00, a 6:00 dnia następnego. Jest to rozsądne i oczywiste. Również każdy, kto organizował imprezę w mieszkaniu, z pewnością spotkał się z natychmiastową reakcją sąsiadów (i funkcjonariuszy). Odpowiednie służby jak policja, czy straż miejska, dynamicznie reagują nocne hałasy, karząc mandatem, na podstawie artykułu 51 Kodeksu wykroczeń.

Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

Wykroczeniem jest nie tylko zakłócanie spoczynku nocnego, ale również spokoju i porządku publicznego. Uporczywe hałasowanie w ciągu dnia, które przekracza odpowiednią miarę, również może być uznane za wykroczenie i ukarane.

Orzecznictwo

O ile w treści ustawy wszystko wydaje się oczywiste, to zastosowanie tego przepisu wymaga odpowiedniej oceny stanu faktycznego. Orzecznictwo wypracowało pewne ramy, w które należy ubrać wybryk, aby był on zachowaniem bezprawnym. Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 30 stycznia 2018 r. (IV KK 475/17) wskazuje, że wybrykiem jest

zachowanie rażąco odbiegające od przyjętego (spodziewanego) w danym miejscu, czasie i okolicznościach (w określonym układzie sytuacyjnym).

Niezwykle trudno wskazać, czy dostawa towaru do sklepu jest zjawiskiem rażąco odbiegającym od przyjętego w danym miejscu. Moim zdaniem, niestety, dostawy towaru do sklepu muszą mieć miejsce, a godziny dostaw wynikają z planu pracy przedsiębiorstwa i uzależnione są od wielu, rozsądnych zresztą, czynników. Dlatego właśnie każdy kierowca TIR-a, który dostarcza towar – prawdopodobnie nie popełnia wykroczenia i nie może zostać ukarany.

Czynników, które pozwalają stwierdzić, czy wybryk jest bezprawny jest oczywiście więcej. Jednym z nich jest poziom hałasu. Jeżeli pojazdy generują hałas lub drgania ponad dopuszczalną normę (tym bardziej, że odległość od mieszkania naszej czytelniczki jest nieduża), to zdecydowanie zwiększa to szansę na uznanie takiej sytuacji za wybryk,  który narusza spokój lub spoczynek nocny.

Prawo cywilne

Odrębną kwestią jest odpowiedzialność cywilna. Artykuł 222 § 2 Kodeksu cywilnego normuje powództwo negatoryjne, które jest roszczeniem pozwalającym na ochronę swojej własności.

Przeciwko osobie, która narusza własność w inny sposób aniżeli przez pozbawienie właściciela faktycznego władztwa nad rzeczą, przysługuje właścicielowi roszczenie o przywrócenie stanu zgodnego z prawem i o zaniechanie naruszeń.

Immisje są wszelkimi działaniami, które oddziaływują na grunt sąsiedzki. Myślę, że w tej sytuacji właściciel, bądź ktokolwiek, mający uprawnienia właścicielskie gruntu, na którym wzniesiony jest sklep, może dopuszczać się immisji pośredniej, polegającej na przyjmowaniu dostaw, co skutkuje hałasem, który wpływa na nieruchomość lokalową naszej czytelniczki.

Na kanwie prawa cywilnego przysługuje jej roszczenie o zaprzestanie takiego działania, jednak doktryna wskazuje, że roszczenie negatoryjne nie powinno dotyczyć immisji pośrednich, gdyż wynikają one z naturalnego korzystania z gruntu. Może mieć jednak zastosowanie roszczenie z tytułu naruszenia dóbr osobistych.

Niestety ustalenie, czy taka sytuacja faktycznie występuje, z pewnością będzie musiała zostać zweryfikowana przez pryzmat zakresu, wynikającego z zasad współżycia społecznego, poziomu natężenia dźwięku, czy intensywności drgań. Jak podkreśliłem wcześniej, dyskonty muszą przyjmować dostawy towaru, aby prowadzić swoją działalność.

Co można zrobić?

Wszystko, co napisałem powyżej, jest tylko moją opinią. Nie jestem uprawniony do wydawania osądów, ale wszelkie sytuacje, które dotyczą hałasu, rodzą niemałe kontrowersje. Postawienie granicy pomiędzy hałasem, wynikającym z normalnego działania lub ogólnie przyjętych wzorców zachowań, czy tradycji, a działaniem bezprawnym – jest niezwykle trudne. Przeglądając orzecznictwo można spotkać dziesiątki spraw, w których dotknięci hałasami obywatele walczą z kościelnymi dzwonami, czy orkiestrami weselnymi. Sądy najcześciej takich zachowań nie uznają za bezprawne, tłumacząc je właśnie tradycją i ogólnie przyjętymi wzorcami zachowań.

Najprostszym wyjściem jest chyba próba porozumiewania się (do skutku) z przedstawicielami Biedronki, aby spróbować rozwiązać ten problem. Na przykład poprzez zmianę trasy, godziny lub procedury dostawy. O ile jest to w ogóle możliwe.