Zbliża się kolejny termin, w którym Izba Cywilna Sądu Najwyższego ma odpowiedzieć na istotne dla frankowiczów i banków pytania. Zainteresowani mają jednak małą wiarę, że 2 września SN rozstrzygnie problem. Dziś frankowicze wolą walczyć w sądzie niż czekać na ugody.
Frankowicze wolą walczyć w sądzie
Zainteresowani czekają co postanowi Izba Cywilna SN od miesięcy. Spodziewano się orzeczenia 11 maja. Jednak rozpoczęte tego dnia posiedzenie zostało odroczone. SN tłumaczył to „świadomością doniosłości zarówno społecznej, jak i gospodarczej jaką jego decyzje będą miały dla Polaków”. O opinię w sprawie kredytów poprosił NBP, KNF, Rzecznika Finansowego, Rzecznika Praw Obywatelskich, a nawet Rzecznika Praw Dziecka. Nowy termin posiedzenia wyznaczono na 2 września. Co ciekawe mało kto spodziewa się, że tego dnia zapadnie jakieś rozstrzygnięcie.
Wypatrują go banki, które pozytywnie zareagowały na przedstawioną kilka miesięcy temu przez szefa KNF propozycję zawierania ugód. Sama KNF, chcąc się jak najlepiej do tego przygotować, rekrutowała mediatorów do działającego przy niej Sądu Polubownego. Ta ścieżka mogłaby być atrakcyjna dla wielu kredytobiorców, ponieważ koszty takiego postępowania są symboliczne, w porównaniu do pieniędzy, którymi trzeba się podzielić korzystając z usług profesjonalnych kancelarii. Inna rzecz, że nie jest to propozycja dla każdego kredytobiorcy. Wymaga pewnej samodzielności choćby w przygotowaniu dokumentów.
Pozwów będzie więcej
Trudno się zatem dziwić, że wielu frankowiczów motywowanych przez wyspecjalizowane w tych sprawach kancelarie składa pozwy do sądów powszechnych. Jak poinformował Związek Banków Polskich, takich spraw jest w tej chwili prawie 60 tys. Z czego jedna trzecia została złożona w tym roku. ZBP spodziewa się wzrostu liczby pozwów składanych do sądów. Zdaniem Tadeusza Białka, wiceprezesa ZBP jedną z przyczyn, która pcha frankowiczów na drogę sądową jest brak oczekiwanego od wielu miesięcy stanowiska Izby Cywilnej SN.
Klienci banków wolą proces, niż ugodę. Wierzą, że w ten sposób uzyskają korzystniejsze rozwiązanie. Potwierdzają to statystyki. Wynika z nich, że w 83 procentach spraw, które oczekują na rozstrzygnięcie w II instancji, sąd I instancji przyznał rację frankowiczom. Trzeba też zaznaczyć, że przed wyrokiem TSUE w głośnej sprawie państwa Dziubaków sądy znacznie częściej orzekały na korzyść banków.
Sąd hamuje banki
Brak stanowiska SN zniechęca do zawierania ugód nie tylko klientów. Banki też się wstrzymują w oczekiwaniu na to, co powie SN. Dziś wyłamał się z tego zawieszenia PKO BP, ale jego szef wytknął SN, że brak orzeczenia nie ułatwia przygotowania finalnych propozycji. Jan Emeryk Rościszewski, p.o. prezesa banku zapowiedział, że swoim kredytobiorcom bank zaproponuje przekształcenie kredytu frankowego w złotowy ze zmienną lub stałą stopą procentową. Stała stopa oznacza dziś gwarancję niezmiennego oprocentowania przez 5 lat. Klienci banku PKO BP, którzy są już z nim sporze sądowym dostaną propozycję ugody w sądzie. Dla pozostałych miejscem mediacji będzie Sąd Polubowny przy KNF. Z komunikatu PAP w tej sprawie wynika, że bank oczekuje inicjatywy ze strony klientów zainteresowanych mediacją. Kto nie jest zainteresowany zostaje z kredytem na „starych” warunkach.
Potwierdzeniem tego, jak ciężkim tematem dla SN są kredyty frankowe jest opublikowane na koniec sierpnia uzasadnienie do wydanego w maju orzeczenia. Wtedy siedmioosobowy skład Izby Cywilnej zajmował się rozliczaniem kredytów walutowych w przypadku nieważności umowy. Trudno się dziwić, że mało kto spodziewa się, by w przyszłym tygodniu SN rozstrzygnął wątpliwości. Ciekawe czy SN nas zaskoczy?