Rządzący jeszcze nie wyeliminowali z zakazu handlu w niedziele wyjątku dla placówek pocztowych, a tymczasem na horyzoncie pojawiła się kolejna furtka pozwalająca potencjalnie na jego obejście. Chodzi o handel rybami. Poseł Janusz Śniadek zapowiada, że także ta możliwość zostanie wyeliminowana w trakcie prac legislacyjnych.
Handel rybami potencjalnie mógłby pomóc sklepom otworzyć się w niedzielę po wyeliminowaniu wyjątku dla placówek pocztowych
Uszczelnianie zakazu handlu w niedzielę zaczyna powoli przypominać tragikomedię. Zwolennikom jego utrzymania i zaostrzenia nie udało się jeszcze wyeliminować najważniejszej luki, która pozwala kolejnym sieciom sklepów na otwarcie się w niedzielę. Mowa o wyjątku dla placówek pocztowych. Tymczasem wygląda na to, że handlowcy mają w odwodzie także handel rybami. Zakaz nie obowiązuje bowiem:
w centrach pierwszej sprzedaży ryb, w przypadku sprzedaży ryb z burty, w gospodarstwach rybackich, placówkach handlowych zajmujących się odbiorem produktów rybołówstwa i akwakultury oraz handlem takimi produktami
Jak podają Wiadomości Handlowe, zwolennicy zakazu handlu w niedzielę nie składają broni. Poseł Janusz Śniadek już zapowiada ograniczenie tego wyjątku w toku prac legislacyjnych. Sam handel rybami nie wystarczy już, by sklep mógł prowadzić normalną działalność w niedzielę.
Trzeba przyznać, że obecne brzmienie przepisu rzeczywiście jest stosunkowo niejasne. Sam poseł Śniadek przyznaje, że potencjalnie mogłoby ono przekreślić zabiegi uszczelnienia zakazu odnośnie placówek pocztowych. Jakby nie patrzeć, sieci handlowe jak najbardziej sprzedają ryby. W supermarketach możemy nawet znaleźć specjalne stoiska. Śniadek jest jednak dobrej myśli:
Wydawało mi się, że ograniczenie możliwości potencjalnego nadużycia wykluczyliśmy, wykreślając „oraz handlem innymi produktami”, bo tu rzeczywiście łatwo sobie wyobrazić, nie wiem, Lidla, który by powiedział: proszę bardzo, handlujemy tego rodzaju produktami. Ten pozostały zapis wydaje się bardzo trudny do nadużycia
Nowelizacja ustawy o zakazie handlu w niedzielę to nie tylko placówki pocztowe i handel rybami
Równocześnie posłowie PiS i Kukiz’15 przygotowali poprawkę mającą wprowadzić zupełnie nowe wyłączenie spod obowiązywania zakazu handlu w niedzielę. Dotyczyłoby ono rolników sprzedających produkty lokalne w wyznaczonych miejscach w miastach.
Zwolennicy takiego rozwiązania przekonują, że weekend jest dla rolników często jedynym okresem w tygodniu, w którym mogą sprzedawać swoje towary. Posłowie równocześnie chcieliby darmowego udostępnienia rolnikom miejsc prowadzenia takiego handlu, zwolnionego z opłaty targowej.
Każdy wyłom w ograniczeniu niedzielnego handlu należałoby pochwalić. Polacy nie chcą zakazu handlu w niedzielę. Poparcie dla restrykcji sięga obecnie około 36 proc. Za jego zniesieniem, lub przynajmniej ograniczeniem, w sierpniowym badaniu opublikowanego przez Rzeczpospolitą była połowa respondentów.
Z każdą kolejną próbą podtrzymania zakazu warto przypomnieć: nie ma on żadnego uzasadnienia. Bez większego trudu ustawodawca mógłby zagwarantować pracownikom sieci handlowych dostateczną liczbę wolnych niedziel bez konieczności zamykania sklepów. Tak zwane „małe lokalne sklepiki” od wprowadzenia zakazu upadają szybciej, niż wcześniej. Rzeczywistym powodem przeforsowania zakazu był akt religijnej gorliwości ze strony ustawodawcy i związkowców z „Solidarności”.
Nowelizacją ustawy o zakazie handlu w niedzielę Sejm zajmie się w czwartek 16 września. Biorąc pod uwagę wsparcie ze strony posłów Kukiz’15, rozwiązania zaproponowane przez Janusza Śniadka i pozostałych przedstawicieli partii rządzącej najprawdopodobniej zostaną przyjęte przez izbę niższą.