Izby wytrzeźwień to relikt PRL-u. Wielu ekspertów chce debaty nad sposobem ich funkcjonowania

Codzienne Prawo Dołącz do dyskusji
Izby wytrzeźwień to relikt PRL-u. Wielu ekspertów chce debaty nad sposobem ich funkcjonowania

Placówki zwane izbami wytrzeźwień na dobre wrosły w krajobraz naszego kraju. Nikt się nie dziwi, że osoba, która jest pod wpływem alkoholu i popełniła czyn zabroniony, może się tam znaleźć. Jednak w dzisiejszych czasach powinniśmy podjąć poważną debatę nad przyszłością tego typu miejsc. Ich funkcjonowanie w takiej postaci jak w Polsce jest charakterystyczne dla krajów postkomunistycznych. Wielu ekspertów uważa, że powinna zostać podjęta dyskusja nad zmianą prawa w tym zakresie.

Duża część fachowców podważa podstawy funkcjonowania izb, mimo że jest ich w Polsce coraz mniej

Wielu członków stowarzyszeń, zajmujących się terapią alkoholową uważa, że izba wytrzeźwień w obecnej formie, to instytucja niemająca nic wspólnego z pomocą osobom uzależnionym od alkoholu. Sądzą oni, że sam fakt, że one istnieją, jest pewnym rodzajem zamiatania problemu pod dywan. W takim tonie wypowiadali się często członkowie Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.

Fakt istnienia tego typu placówek, w których jesteśmy pozbawiani wolności i to odpłatnie, jest pewnego rodzaju fenomenem. Od wielu lat prowadzone są rozmowy o tym, w jaki sposób zorganizować system po to, aby stał się on bardziej cywilizowany i przystawał do standardów Zachodniej Europy. Pomysły polityków, mające zaradzić temu problemowi są często sprzeczne ze sobą, gdyż z jednej strony wychodzą naprzeciw postulatom przeciwników izb w obecnej formie, a z drugiej przyczyniają się np. do powstania projektu ustawy o izbie wytrzeźwień w większej liczbie gmin.

Osoby przywożone na izbę wytrzeźwień mogą z powodzeniem otrzymywać pomoc w inny sposób

Na izbie wytrzeźwień z reguły znajdują się osoby, należące do trzech grup społecznych – osoby bezdomne, naruszające prawo (np. po bójce), a także te, które miały pewne incydenty z policją. Wszystkie te osoby mogą więc nie tylko otrzymać pomoc, ale także być odwiezieni w inne miejsca. Osoby bezdomne do przytułków lub hospicjów, osoby naruszające prawo na komisariat, a ci, którzy brali udział w niegroźnych incydentach do domu. Tego typu odwózka może być płatna. Rozwiązanie to było postulowane przez wielu ekspertów, w tym działaczy PARPA. Warto wspomnieć, że obecnie za pobyt na izbie wytrzeźwień, musimy uiścić opłatę w wysokości 393,01 zł.

Wielu działaczy i ekspertów od lat dziwi się podejściu polskiego państwa do osób nietrzeźwych i uzależnionych

Nie bez powodu mówią oni zatem o zamiataniu sprawy pod dywan. Nie sposób nie zgodzić się z argumentem, że izby wytrzeźwień w obecnej formie to skamielina, która przetrwała od najgłębszych czasów socjalizmu w Polsce. Jest to oczywiście prawdą, gdyż pierwsza izba wytrzeźwień została otwarta w Polsce w maju 1956 r. Za radykalną zmianą w funkcjonowaniu izb przemawia także liczba wypadków, także śmiertelnych. Wszyscy wiemy, że z osobą, która została odwieziona na izbę, mogą dziać się różne rzeczy, gdyż znajduje się ona pod wpływem środka psychoaktywnego, jakim jest alkohol.

W Europie izby wytrzeźwień działają tylko w Niemczech i krajach skandynawskich. Jednak ich forma w znacznym stopniu odbiega od tej, znanej z naszego kraju. Są to raczej ośrodki lecznicze i funkcjonują przy szpitalach. O różnicach kulturowych świadczy fakt, że wielu obywateli Wielkiej Brytanii miało wątpliwą przyjemność być w tego typu polskich placówkach. Z tego powodu na Wyspach Brytyjskich są one owiane niemałą legendą. Warto także nadmienić, że o przymusowym umieszczaniu ludzi na izbach wytrzeźwień wypowiedział się swego czasu Europejski Trybunał Praw Człowieka. Uznał on, że przetrzymywanie osób pod przymusem w takim miejscu jest sprzeczne z artykułem 5. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Skutkiem tego wyroku była wypłata odszkodowania dla obywatela polskiego, który był zamknięty na izbie wytrzeźwień wbrew jego woli.