Wiele powiedziano już na temat pomysłów, które zawiera projekt nowego kodeksu pracy, nad którym właśnie komisja kodyfikacyjna zakończyła pracę. Niestety początkowo optymistyczne wiadomości szybko ustąpiły miejsca katastrofalnym wizjom. Niestety, projekt nowego kodeksu pracy wygląda absolutnie fatalnie. To nie jest jednak żadną przeszkodą do tego, aby wynagrodzenie członków komisji wyniosło milion złotych.
Komisja Kodyfikacyjna Prawa Pracy w pocie czoła pracowała przez 18 miesięcy. Jej celem było dostosowanie kodeksu pracy, który swoimi korzeniami sięga jeszcze czasów PRL do dynamicznego, kapitalistycznego porządku. Początkowe wypowiedzi członków komisji dawały nadzieję na sukces. Szybko jednak okazało się, że nowoczesny kodeks pracy to ten, który obecnie obowiązuje. Projekty, które właśnie zaprezentowano do dalszych prac, niestety wyglądają fatalnie. Abstrahując od zasadności przyjętych w nim rozwiązań, samo brzmienie tych przepisów woła o pomstę do nieba. Nowelizacja kodeksu pracy zapowiada się na grandę.
Money.pl donosi, że członkowie komisji za 18 miesięcy w sumie otrzymali blisko milion złotych wynagrodzenia. Każdy członek miesięcznie otrzymywał 4 tysiące złotych. 500 złotych więcej otrzymywali zastępcy przewodniczącego oraz przewodniczący zespołów. Miesięczny koszty pracy komisji wynosił zatem 54 tysiące złotych. Czy to dużo? Oczywiście, praca grona ekspertów nad stworzeniem nowoczesnego projektu kodeksu prawa pracy powinna być odpowiednio wynagradzana. Państwo nie powinno oszczędzać na jakości. Można zaryzykować stwierdzenie, że nie stać nas na bylejakość.
Komisja Kodyfikacyjna Prawa Pracy zarobiła milion złotych
Zanim każdy z nas odpowie sobie na pytanie, czy milion złotych dla członków komisji za przygotowanie projektu to dużo, warto przytoczyć wypowiedź Wiceministra Zielenieckiego, który powiedział:
To, co przyjmiemy 14 marca, to jest materiał ekspercki, dorobek merytoryczny, intelektualny Komisji Kodyfikacyjnej. Nie jest to jeszcze projekt w sensie legislacyjnym”
To stwierdzenie jest dość zaskakujące, ponieważ rozporządzenie powołujące komisję do życia wprost stwierdza, że jej celem jest stworzenie dwóch projektów ustaw. Czyżby zatem komisja nie była zadowolona z przyjętego przez siebie tekstu i powoli zaczynała szukać usprawiedliwienia dla jego wątpliwej jakości? Chciałbym wierzyć, że tak jest, ponieważ uważam, że projekt w takim kształcie nie powinien być dalej procedowany. Skutki jego wprowadzenia mogą być katastrofalne. Szczytne cele, które przyświecały twórcom projektów w ostatecznym rozrachunku ich przerosły. Można się o tym przekonać na własną rękę, czytając powstałe projekty.
Zatem czy nasze państwo stać na wydawanie miliona złotych na coś, co sami członkowie komisji określają jako materiał ekspercki? Śmiem wątpić.