Komisja Kodyfikacyjna Prawa Pracy oficjalnie zakończyła pracę nad projektami nowych kodeksów i skierowała swoje pomysły do dalszych prac w Kancelarii Premiera. Przyjrzeliśmy się efektom ich prac i można powiedzieć jedno – jest dramat. Nasz ustawodawca zdecydowanie nie potrafi napisać sensownego prawa.
Na stronie kancelarii prawnej Regulus możemy zapoznać się z projektami nowych kodeksów pracy. Najprawdopodobniej z pomocy tej kancelarii korzystała komisja przy technicznym opracowywaniu swoich pomysłów. Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć na wstępie, że zaproponowane kodeksy są jedynie pomysłem, a ich ostateczny kształt – o ile w ogóle będzie dalej procedowany – z pewnością ulegnie zmianom. Nowelizacja kodeksu pracy jest na początku swojej drogi. Już teraz można wyrobić sobie opinie o tym, co będzie przedmiotem dalszych prac. Należy zacząć od tego, że powstały dwa projekty ustaw. Pierwszy z nich to Kodeks Zbiorowego Prawa Pracy, który reguluje zasady tworzenia i funkcjonowania związków zawodowych i innych organizacji tego typu. Drugi z nich, bardziej interesujący dla przeciętnego obywatela, to kodeks pracy, który reguluje stosunki pomiędzy pracodawcami a pracownikami. Jednak czy aby na pewno? Już pierwszy artykuł tego projektu stanowi, że:
Art. 1. § 1. Kodeks pracy, zwany dalej „Kodeksem”, reguluje prawa człowieka pozostające w związku z wykonywaniem pracy zarobkowej oraz związane z tym obowiązki.
Zaczyna się zupełnie jak u Hitchcocka, czyli ogromnym trzęsieniem ziemi. Mamy więc próbę uregulowania nie samego stosunku pracy, a czegoś tak szerokiego, co projektodawcy określają mianem praw człowieka w związku z wykonywaniem pracy. Dla porównania obecnie obowiązujący kodeks pracy rozpoczyna się następująco:
Art. 1. Kodeks pracy określa prawa i obowiązki pracowników i pracodawców
Nowy kodeks będzie jednocześnie konstytucją, kodeksem, traktatem międzynarodowym, słownikiem i zbiorem myśli przewodniej ustawodawcy. Bardzo szybko odnajdziemy tam główną myśl przewodnią pomysłodawców, którą miało być ograniczenie negatywnego zjawiska, jakim jest zatrudnienie na umowę zlecenie.
§ 2. Praca zarobkowa może być wykonywana jedynie w ramach stosunku pracy, zatrudnienia niepracowniczego lub w formie samozatrudnienia, chyba że ustawa stanowi inaczej.
Jednym słowem – na podstawie umów cywilnoprawnych nie będzie można wykonywać absolutnie żadnej pracy zarobkowej. Zupełnie pomijam tego potworka pod tytułem zatrudnienia niepracowniczego. To trochę tak, jakby w ustawie wprowadzić pojęcie pełnoletniego małoletniego – jedno wyklucza drugie.
Kodeks pracy – projekt nowej ustawy jest na dramatycznie niskim poziomie
Można się spierać nad słusznością proponowanych regulacji. Z pewnością przez media, a mam nadzieję, że również przez ławy poselskie przetoczy się ogromna dyskusja na ten temat. Niestety przyjęte rozwiązania to jedno, a sposób ich przeniesienia na grunty przepisów to drugie. Odnoszę wrażenie, że nasz ustawodawca najzwyczajniej w świecie nie umie w prawo. Spójrzmy na art. 5 proponowanego kodeksu.
Art. 5. § 1. Pracodawcą jest jednostka organizacyjna, choćby nie posiadała osobowości prawnej, jeżeli zatrudnia pracowników.
§ 2. Osobę fizyczną uważa się za pracodawcę, jeżeli zatrudnia pracowników w ramach prowadzonego przez siebie przedsiębiorstwa.
Tego rodzaju kazuistyka jest w projekcie wszechobecna. To, co obecny kodeks definiuje w jednym krótkim zdaniu, zostało rozbudowane, zupełnie niepotrzebnie na dwa duże paragrafy. To tyle, jeśli chodzi o nowoczesność nowych rozwiązań. Wyraźne wodolejstwo wcale nie wychodzi na dobre nowemu prawo. Obszerne artykuły nie wnoszą niczego nowego do kodeksu, poza zbędnymi wyrazami. Spójrzmy na art. 292 § 4 projektu.
§ 4. Podmiot, którego dobra zostały naruszone, może dochodzić także innych roszczeń niż odszkodowanie i zadośćuczynienie, w zakresie i na zasadach określonych w Kodeksie cywilnym.
Odwołanie jest zupełnie zbędne, ponieważ i tak zupełnie nie wiadomo, czego jeszcze można domagać się za naruszenie dóbr osobistych. Z drugiej strony nowy kodeks tłumaczy także rzeczy oczywiste – takie, które są zrozumiałe już na gruncie samego języka. Moim absolutnym faworytem jest ustawowe określenie, czym są przepisy szczególne i przepisy odrębne. Kodeks również stwierdza, że jeżeli posługuje się pojęciem „kodeks zbiorowy prawa pracy” to ma na myśli… „kodeks zbiorowy prawa pracy”, a więc drugi wielki kodeks.
Art. 17. Ilekroć w Kodeksie jest mowa o:
1) przepisach szczególnych – należy przez to rozumieć odpowiednie przepisy tego Kodeksu lub aktów wykonawczych wydanych na jego podstawie;
2) przepisach odrębnych – należy przez to rozumieć przepisy innych ustaw niż Kodeks i aktów wykonawczych wydanych na ich podstawie;
3) Kodeksie zbiorowego prawa pracy – należy przez to rozumieć przepisy ustawy z dnia ……….. Kodeks zbiorowego prawa pracy;
4) zakładowym prawie pracy – należy przez to rozumieć postanowienia układu zbiorowego pracy, regulaminów, statutów i obwieszczeń.
Kodeks pracy – projekt, który nie powinien ujrzeć światła dziennego
Projekt kodeksu pracy wydaje się również bardzo rozstrzelony, jeżeli chodzi o jego wewnętrzną strukturę. Przepisy szczególne są wymieszane z przepisami ogólnymi i intencjami projektodawców. Dla przykładu – pomiędzy przepisem określającym zasady wykładni kodeksu (tak, kodeks reguluje i takie rzeczy), a ustanowieniem zasady swobody zatrudnienia, w projekcie znalazł się przepis określający sposoby zabezpieczenia roszczeń pracodawcy wobec pracownika.
Cały projekt kodeksu pracy składa się z 544 artykułów. Jeżeli oba projekty potraktujemy jako całość, łącznie nowe prawo pracy będzie się składać z ponad 1000 artykułów. Upraszczanie prawa? Skądże znowu. Nowy kodeks pracy będzie zupełnie niezrozumiały dla przeciętnego Kowalskiego. To absurdalne biorąc pod uwagę, że założeniem pomysłodawców miało być uproszczenie i unowocześnienie tego skostniałego kodeksu, który obowiązuje obecnie. Po lekturze projektu można śmiało stwierdzić, że projekt kodeksu pracy nowoczesny mógłby być w XIX wieku, a więc w czasach niezwykle rozbudowanych i kazuistycznych kodyfikacji prawa. Niestety, nowelizacja kodeksu pracy zapowiada się katastrofalnie.