Wiecie, dlaczego czuję się jak w kraju wyznaniowym? Bo co niedzielę budzą mnie kościelne dzwony

Gorące tematy Państwo Społeczeństwo Dołącz do dyskusji (256)
Wiecie, dlaczego czuję się jak w kraju wyznaniowym? Bo co niedzielę budzą mnie kościelne dzwony

Przeszkadzają wam kościelne dzwony? Bo mi owszem. I naprawdę nie rozumiem, czemu ateiści mają być „wzywani” na mszę już od niedzielnego ranka. A właściwie to rozumiem – bo krajem świeckim jesteśmy tylko teoretycznie.

Polska, wiadomo, to kraj paradoksów. Z jednej strony mamy widoczny właściwie gigantyczny kryzys zaufania do Kościoła. Z drugiej – Kościół jest dziś chyba najbardziej wpływowy od dekad.

Skąd wyjątkowa pozycja Kościoła? Nie jest to specjalnie trudne pytanie – kościelni hierarchowie weszli w specyficzny sojusz z partią rządzącą. Dzięki temu sojuszowi budżet potrafi hojnie wspierać Kościół. A i ostatnie decyzje legislacyjne są w ostatnich latach mocno po myśli hierarchów – mam tu na myśli chociażby niedzielny zakaz handlu czy niemal całkowity zakaz aborcji.

Pewnie PiS wiecznie rządzić nie będzie – i pewnie wtedy trzeba będzie wymyślić jak na nowo ułożyć stosunki państwa z Kościołem. Ja mam pewną propozycję.

Kościelne dzwony? Najlepiej niech po prostu nie biją

Naprawdę trudno mi uwierzyć w to, że żyję w świeckim państwie, skoro co niedzielę rano budzą mnie kościelne dzwony. Niby z jakiej przyczyny wzywają mnie i moich znajomych na msze, skoro jesteśmy ateistami?

Nie jest to tylko mój problem. Hałas z dzwonów kościelnych już nieraz był tematem sądowych sporów. Czasem Kościół dostawał kilkusetzłotowe mandaty, bo sąd uznał, że kościelne dzwony są szkodliwe dla środowiska.

Chyba jednak ta kwestia powinna być jasno uregulowana. Rozumiem, że kościelne dzwony mogą być głośno podczas świąt. Rozumiem, że są miejsca, w których kościelne dzwony to atrakcja turystyczna. Rozumiem też, że Dzwon Zygmunt to polskie dobro narodowe. I uważam, że wszelkie nowe przepisy powinny to wszystko uwzględniać.

Więc nie jest tak, że domagam się prawa, które stuprocentowo będzie tego zakazywać. Można sobie też oczywiście wyobrazić kompromis. Na przykład wprowadzenie określonego poziomu hałasu, który może generować kościelny dzwon. Pewnie dobrze byłoby też wyznaczyć godziny, w których takie dzwony biją – aby nie była to na przykład 8 rano w niedzielę, bo chyba nie tylko dla mnie to ciągle noc.

Powtarzam – w obecnej sytuacji politycznej wprowadzenie takich zasad to marzenie ściętej głowy. Ale też warto przygotowywać sobie postulaty, gdy jednak któryś następny rząd postanowi jednak oddzielić sferę sacrum od profanum. Jasne, kościelne dzwony nie są tu sprawą najważniejszą, jak finansowanie Kościoła czy aborcja. Jednak jest to ciągle sprawa ważna – i pokazująca, że Kościół ciągle ma władzę nad polskimi dzielnicami. A nie każdy takie wyrazy tej władzy toleruje.