Trybunał Konstytucyjny zdecydował, że aborcja jest niezgodna z ustawą zasadniczą gdy istnieje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Zakaz aborcji eugenicznej stał się faktem a setki rodzin rocznie czeka tragedia.
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego wprowadza zakaz aborcji eugenicznej
Niby człowiek wiedział, ale się trochę łudził. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji nie jest w żadnym wypadku zaskoczeniem. Organ ten, składający się obecnie w przytłaczającej większości z nominantów i byłych polityków PiS, zdecydował że przerwanie ciąży jest niedopuszczalne także wówczas, gdy istnieje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Zdanie odrębne zgłosił sędzia Leon Kieres oraz sędzia Piotr Pszczółkowski.
Takiego rozstrzygnięcia można się było spodziewać nie tylko dlatego, że pierwsza fala reformy wymiaru sprawiedliwości podporządkowała Trybunał Konstytucyjny woli ośrodkowi władzy politycznej na Nowogródzkiej w Warszawie. W gruncie rzeczy przygotowania do takiego rozstrzygnięcia trwały od wielu lat, krok po kroku.
Trybunał powoływał się na art. 38 Konstytucji. Zgodnie z tym przepisem „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia„. Środowiska prawicowe od dawna chciałyby uznania płodu, tzw. „dziecka poczętego” czy „nienarodzonego”, po prostu za człowieka.
Jego zdrowie i życie jest objęte ograniczoną ochroną na gruncie prawa karnego, na przykład w art. 152 i 153 kk. W treści tego drugiego przepisu pada nawet sformułowanie „dziecko poczęte”. Tyle tylko, że przepisy prawa karnego nawet nielegalną aborcję traktują dużo łagodniej niż zabójstwo dorosłego człowieka. Nie sposób nie wspomnieć także o „klauzuli sumienia” pozwalającej lekarzom odmówić przeprowadzenia legalnej aborcji z powodu swoich przekonań religijnych czy światopoglądu.
Kompromis aborcyjny był podgryzany przez „obrońców życia” właściwie odkąd się uformował
Wyrok w sprawie aborcji kończy kompromis aborcyjny, który „obrońcy życia poczętego” tak bardzo chcieli zniszczyć. Ten uformował się, gdy w 1997 r. Trybunał Konstytucyjny wyeliminował z obrotu prawnego poprzednią przesłankę dopuszczającą przerwanie ciąży – ze względu na trudną sytuację życiową.
Konsekwencje tego wyroku będą dużo bardziej drastyczne. Kompromis aborcyjny, przy wszystkich swoich wadach, dawał złudzenie że nasze państwo stara się wyważyć interesy płodu i kobiet potencjalnie zmuszanych do rodzenia. Teraz zaś sprawa jest postawiona jasno: w Polsce każde dziecko ma prawo się urodzić – nieważne czy ma mózg, czy nie.
Nazbyt drastyczny i może niesmaczny przykład? Zapewne. Warto jednak wziąć pod uwagę, że przesłanka „dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu” oraz „nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu” to nie tylko dzieci z zespołem Downa. To także przypadki gdy płód nie jest w ogóle zdolny do egzystencji na poziomie czysto biologicznym. Urodzi się i umrze – nierzadko w cierpieniu.
Oczywiście, środowiska konserwatywne nigdy nie zaprzątały sobie głowy takimi drobiazgami jak „kobiety” czy „godność istoty ludzkiej”. Zawsze liczyła się jedynie zgodność stanu prawnego z ich światopoglądem. Zakaz aborcji, nie tylko tej eugenicznej, to stan pożądany nie tylko przez ultrakonserwatystów w rodzaju Kai Godek czy Konfederacji, ale także Kościół Katolicki.
- Czytaj też: Pewnego dnia w Polsce będzie obowiązek zabijania niepełnosprawnych płodów, bo Kaja Godek nie rozumie, że nie każdy musi żyć według jej reguł
Następne będzie przerywanie ciąży będącej wynikiem czynu zabronionego, celem jest w końcu całkowity zakaz aborcji
Skoro kompromis aborcyjny przestał już istnieć, to warto się zastanowić co dalej? Można śmiało założyć, że art. 4a ust. 1 pkt 2 ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży utracił moc z momentem ogłoszenia wyroku. To oznacza, że hipotetycznie zakaz aborcji eugenicznej stał się faktem już teraz. Zgodnie z komunikatem Trybunału „ustawodawca ma prawo, jak i obowiązek, dostosować stan prawny do wydanego wyroku„.
Teoretycznie Sejm może uchwalić ustawę dopuszczającą aborcję w niektórych skrajnych przypadkach. Oddzielić na przykład zespół Downa od płodów pozbawionych organów niezbędnych do życia w ogóle. Trudno jednak spodziewać się pośpiechu czy nawet woli politycznej ze strony partii rządzącej. Nawet jeśli ta wystąpi, można się śmiało spodziewać obstrukcji ze strony ultrakonserwatywnych skrzydeł Zjednoczonej Prawicy i sojuszniczych środowisk.
Następną konsekwencją czwartkowego Trybunału Konstytucyjnego jest zagrożenie dla kolejnej przesłanki dopuszczającej aborcję. Dlaczego w końcu prawo miałoby teraz dopuszczać przerywanie cięży będącej wynikiem gwałtu lub stosunków kazirodczych? Nie byłoby wielkim zaskoczeniem, gdyby „obrońcy życia poczętego” poszli teraz za ciosem. Nie oszukujmy się: ich celem jest całkowity zakaz aborcji.
Na szczęście, jest szansa na pewne obejście wyroku w sprawie aborcji. Cały czas pozostaje ostatnia przesłanka – przerwanie ciąży gdy ta zagraża życiu lub zdrowiu matki. W pojęciu „zdrowie” zawiera się także zdrowie psychiczne. Konieczność przymusowego urodzenia dziecka z pewnością może oznaczać dla kobiety traumę. Niestety, istnieje również spore ryzyko konieczności przechodzenia kobiet przez mniej lub bardziej upokarzające procedury. Państwo w końcu nie od dziś robi wszystko byleby tylko uniemożliwić im realizację przysługujących im praw.
Polska jest jedynym europejskim państwem zaostrzającym przepisy aborcyjne
Legalna aborcja w Polsce to rocznie przeszło tysiąc przypadków ze względu na nieodwracalne upośledzenie albo nieuleczalną chorobę płodu. Każdy taki przypadek to niewątpliwa tragedia rodziców. Łatwo sobie wyobrazić co będzie, jeśli tą tragedię rozciągniemy na przeszło dziewięć miesięcy i zapewnimy dużo bardziej drastyczne zakończenie historii.
Ktoś mógłby powiedzieć: ale przecież państwo w takim razie powinno zadbać o godny byt dzieci, które będą miały szansę się urodzić dzięki wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego. Na to bym nie liczył. Wszyscy pamiętam co stało się z solidarnościowym funduszem wsparcia osób niepełnosprawnych. Pieniądze poszły na przedwyborcze łapówki dla elektoratu w postaci trzynastej i czternastej emerytury. Fundusze celowe dla władz Rzeczypospolitej Polskiej to niestety skarbonki z pieniędzmi na drobne wydatki.
Nie sposób również nie zauważyć, że kompromis aborcyjny upada w szczególnym momencie. W czwartek liczba nowych zachorowań na koronawirusa pobiła kolejny rekord. Od soboty Polska ma stać się jedną wielką czerwoną strefą. To dość kiepski moment na protesty, czyż nie? Czy raczej: znakomity moment, jeśli akurat trzeba by takie protesty spacyfikować.
Równocześnie kolejna wojna o aborcję odwraca uwagę od porażającej wręcz niekompetencji rządu. Tą samą rolę spełniała nagonka na środowiska LGBT, chocholi taniec z „rekonstrukcją rządu” oraz zawirowania wewnątrz koalicji rządzącej. Czy się uda? Wątpię. Kolejnych dziennych rekordów i rozsypującej się w szwach strategii walki z koronawirusem nie da się przeoczyć. Nawet zakaz aborcji nie jest w stanie odwrócić uwagi społeczeństwa na długo.
Warto przy tym zauważyć, że Polska jest jedynym europejskim krajem zaostrzającym przepisy aborcyjne. Można się śmiało spodziewać rozwoju turystyki aborcyjnej. W końcu dosłownie każdy nasz sąsiad dopuszcza przerywanie ciąży w każdym przypadku. Szkoda tylko, że nasze państwo jest tym wyjątkiem od reguły, który ma głęboko gdzieś większość swoich obywateli. Kobiety stanowią w końcu 52% populacji.