REKLAMA
  1. Home -
  2. Nieruchomości -
  3. Nie kupujemy mieszkań, bo czekamy na stopy
Nie kupujemy mieszkań, bo czekamy na stopy

Drugi kwartał 2025 roku na rynku mieszkaniowym w Polsce nie przyniósł rewolucji, ale widać oznaki nieśmiałego ożywienia.

Sprzedaż mieszkań w sześciu największych miastach wzrosła o 11% względem poprzedniego kwartału, ale nie był to boom, na jaki deweloperzy po cichu liczyli. Wciąż więcej się buduje, niż sprzedaje – liczba dostępnych lokali przekroczyła już 61,6 tysiąca. I choć popyt rośnie, nadal nie dogania podaży.

Zdecydowanie najlepsze wyniki odnotowano w Trójmieście, gdzie sprzedaż wzrosła aż o 42% kwartał do kwartału i przekroczyła 2,1 tys. lokali. W pozostałych aglomeracjach rynek pozostał niemal w stagnacji. Wyhamowała też nowa podaż – o 8% mniej wprowadzonych mieszkań oznacza, że deweloperzy zaczynają dostrzegać konieczność dopasowania się do chłodniejszego popytu.

REKLAMA

Obecna sytuacja to zderzenie oczekiwań klientów z kalkulacjami firm deweloperskich

Kupujący przyjęli pozycję wyczekującą – nic dziwnego, skoro średnie oprocentowanie kredytów hipotecznych w maju wyniosło 7,1%, co oznacza spadek o 0,5 pkt proc. względem marca. Wraz z prognozami kolejnych obniżek stóp procentowych, nabywcy wolą przeczekać jeszcze kilka miesięcy. Jak podkreśla Aleksandra Gawrońska z JLL, dla osób korzystających z kredytów o okresowo stałym oprocentowaniu, lepsze warunki mogą oznaczać realne oszczędności w perspektywie lat.

Z punktu widzenia deweloperów przez długi czas jedynym sposobem na utrzymanie wyników sprzedażowych było powiększanie oferty. Ale skoro popyt nie nadążał, spadała efektywność – liczba sprzedanych mieszkań przypadających na inwestycję malała. Dopiero w ostatnich miesiącach część firm zaczęła przykręcać kurek z nowymi projektami – choć wciąż zbyt nieśmiało, by mówić o pełnej korekcie kursu.

REKLAMA

Jeśli chodzi o ceny – jest stabilnie, z lokalnymi wyjątkami

W Warszawie średnia cena ofertowa wyniosła 18,9 tys. zł za m² (+0,5% kdk), w Krakowie 17,2 tys. zł (+1,8%), a w Trójmieście aż 18,3 tys. zł (+3,6%), co czyni tę aglomerację drugą najdroższą w kraju. We Wrocławiu ceny lekko spadły, ale wynikało to ze zmiany struktury oferty, a nie trendu rynkowego.

REKLAMA

Na horyzoncie pojawił się też promyk nadziei: Rada Polityki Pieniężnej niespodziewanie obniżyła stopy o 25 punktów bazowych. Według Kazimierza Kirejczyka z JLL, może to być początek szerszego trendu spadkowego – ale nie gwałtownego. Rynek najpewniej będzie się odbijał powoli, bez spektakularnych zwrotów akcji. Nie należy oczekiwać powrotu masowego inwestowania w nieruchomości ani politycznych dopłat do kredytów – przynajmniej do kolejnych wyborów.

Sytuacja jest więc delikatnie mówiąc "ciekawa". Rynek mieszkaniowy w Polsce balansuje na cienkiej linie między nadzieją a stagnacją. Kupujący kalkulują i czekają na bardziej sprzyjające warunki kredytowe. Deweloperzy próbują utrzymać sprzedaż w ryzach, choć coraz częściej muszą się pogodzić z rzeczywistością.

REKLAMA
Dołącz do dyskusji
Najnowsze
Warte Uwagi