25-latek z ukończonym gimnazjum „leczył” raka i zarabiał na tym miliony złotych

Zbrodnia i kara Zdrowie Dołącz do dyskusji
25-latek z ukończonym gimnazjum „leczył” raka i zarabiał na tym miliony złotych

Prokuratura zatrzymała 25-letniego Oskara D., bohatera podcastu „Szarlatan”. Powodem zainteresowania organów ścigania były nie tylko nielegalne porady medyczne, ale także pranie brudnych pieniędzy i oszustwa podatkowe. Osobnik z wykształceniem gimnazjalnym zarobił na naiwniakach 4 169 200 złotych. O to właśnie chodzi w „holistycznym wsparciu zdrowia” i całym biznesie tzw. medycyny alternatywnej.

25-latek z ukończonym gimnazjum „leczył” raka i zarabiał na tym miliony złotych

Jeżeli ktoś uważa, że lekarzom i przemysłowi farmaceutycznemu zależy jedynie na pieniądzach, a nie na zdrowiu swoich pacjentów, to powinien się przyjrzeć zarobkom różnych guru medycyny alternatywnej. W jednym z takich przypadków zrobiła to prokuratura i doszła do interesujących wniosków zakończonych postawieniem zarzutów. Mowa o Oskarze D. W ostatnim czasie mężczyzna zrobił się sławny za sprawą podcastu Wirtualnej Polski o wiele mówiącym tytule „Szarlatan”.

Sposób działania Oskara D. nie wyróżniał się w zasadzie jakoś bardzo spośród przedstawicieli polskiego alt-medu. Bardzo starał się sprawiać wrażenie, że jest wykwalifikowanym specjalistą. Kwestionował współczesną wiedzę medyczną i podważał zaufanie swoich „pacjentów” do tradycyjnych terapii. Wszystko po to, by wcisnąć im oferowane przez siebie suplementy diety oraz odpłatne konsultacje. Co rzeczywiście potrafił Oskar D.? 25-latek skończył gimnazjum. Prokuratura w Zielonej Górze, która prowadzi śledztwo, dość szczegółowo opisuje działalność tego konkretnego „naturopaty”.

Zebrany w toku śledztwa materiał dowodowy wskazuje, że podejrzany, nie posiadając wykształcenia medycznego, prowadził działalność sugerującą profesjonalne usługi zdrowotne. Wcześniej zajmował się handlem częściami samochodowymi, lecz w 2023 roku zarejestrował działalność gospodarczą pod nazwą sugerującą specjalizację medyczną. Jako oficjalny zakres działalności wskazał naturopatię, choć wymagane w tym zakresie kursy ukończył dopiero pod koniec 2024 roku.

Prokuratura wskazuje także, że mężczyzna aktywnie promował swoją działalność w mediach społecznościowych. Posługiwał się tytułami mającymi wprowadzić „pacjentów” w błąd, do tego występował na nagraniach w fartuchu lekarskim. Leczył wszystko: od schorzeń dermatologicznych po nowotwory złośliwe. W jaki sposób? Oczywiście poprzez wskazywanie określonych specyfików do kupienia. Na liście znajdziemy nie tylko kurkuminę, bor, krzem, jod, olejek CBD, ale także środek do odrobaczania kotów i chemiczny rozcieńczalnik. Jak się łatwo domyślić, rezultaty takich kuracji często okazywały się opłakane.

Nielegalne porady medyczne internetowych naturopatów mają jeden cel: wyciągnięcie pieniędzy od pacjentów

Prawdę mówiąc, nielegalne porady medyczne D. nie są w gruncie rzeczy niczym nadzwyczajnym. Warto przy tym wspomnieć, że już samo udzielanie świadczeń zdrowotnych bez uprawnień stanowi przestępstwo. Jeśli sprawca działa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, a internetowi „naturopaci” robią to właśnie w tym celu, to zagrożenie karą sięga roku pozbawienia wolności. W grę wchodzi także narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Sprawcy w tym przypadku grozi kara do 3 lat w więzieniu. Oskar D. usłyszał obydwa te zarzuty.

Co jest w tej sprawie naprawdę interesujące to, jak dużo można zarobić na ludzkiej desperacji, naiwności oraz braku zaufania do systemu opieki zdrowotnej. Prokuratura postawiła D. jeszcze dwa zarzuty: prania brudnych pieniędzy oraz oszustw podatkowych.

W toku śledztwa ujawniono także, że podejrzany czerpał znaczne korzyści finansowe z prowadzonej działalności. W sprawie pozyskano informacje od Generalnego Inspektora Informacji Finansowej, z których wynika, że w okresie od stycznia 2023 roku do grudnia 2024 roku na jego rachunek bankowy wpłynęła kwota 4 169 200 zł, pochodząca zarówno z odpłatnych konsultacji, jak i sprzedaży suplementów diety. Część środków była następnie transferowana na inne rachunki bankowe oraz inwestowana, co stanowiło element procederu prania brudnych pieniędzy. Ustalono, że podejrzany podejmował działania mające na celu ukrycie źródeł pochodzenia środków oraz uniknięcie ich konfiskaty.

Na swojej stronie internetowej D. sprzedaje także e-booki, których cena waha się od 79,00 do nawet 139,00 zł. Ceny niepromocyjne sięgają nawet 300 zł. Koszt konsultacji? 180 zł zgodnie z relacją Wirtualnej Polski.

Ktoś naprawdę się spodziewa, że chodzi tutaj o cokolwiek innego niż wyciągnięcie z „pacjenta” tak dużo pieniędzy, jak to tylko możliwe? Nie bez powodu część ekspertów zaczyna się zastanawiać, czy nielegalne porady medyczne nie są przypadkiem bardziej opłacalne od handlu narkotykami. Nie wymagają też takiego kapitału początkowego, jak inwestycje w nieruchomości na dużą skalę.

Państwo powinno aktywnie zwalczać samozwańczych uzdrowicieli – jeśli nie dla dobra pacjentów, to konsumentów

Można by się zastanowić, czy nie mamy do czynienia ze stosowaniem przez „naturopatów” nieuczciwych praktyk rynkowych na szkodę zbiorowych interesów konsumenta. Prezes UOKiK mógłby na takich przedsiębiorców nałożyć karę sięgającą nawet 10 proc. obrotu. Trzeba przy tym pamiętać, że największy problem w ich działalności jest taki, że aktywnie szkodzą zdrowiu swoich klientów.

Wirtualna Polska opublikowała kilka cytatów z nagrań Oskara D. Szczególnie rzuca się w oczy ten, w którym przekonuje, że „Osoby z nowotworami leczone chemioterapią żyją średnio 3 lata, podczas gdy ci, którzy rezygnują z tej metody, żyją nawet do 8 lat”. Zastąpienie prawdziwego leczenia suplementami i podejrzanymi specyfikami może prowadzić do śmierci.

Przy okazji podkopywanie przez internetowych „naturopatów” zaufania do prawdziwej medycyny stanowi realne zagrożenie dla ogółu społeczeństwa. Zniechęcanie do szczepień przez to środowisko sprawia, że w całym zachodnim świecie pojawiają się ogniska chorób zakaźnych. W USA wróciło Polio, w Europie znowu mierzymy się z Odrą.

Dlatego właśnie tak ważna jest reakcja państwa na poziomie ustawowym. Niestety, choć problem jest zdiagnozowany od lat, nie doczekaliśmy się poważnych prac nad eliminacją samozwańczych uzdrowicieli z rynku poprzez stanowcze zakazy i surowe kary. Przykładem może być przestępstwo narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a więc art. 160 kodeksu karnego. Brakuje w nim typu kwalifikowanego obejmującego sprawców działających w celu uzyskania korzyści majątkowej. Przygotowanie zmian na lepsze naprawdę nie byłoby trudne. Wystarczy odrobina chęci.