PFR jednak może mieć problem z odbieraniem subwencji z tarczy finansowej zbuntowanym przedsiębiorcom

Finanse Firma Dołącz do dyskusji (165)
PFR jednak może mieć problem z odbieraniem subwencji z tarczy finansowej zbuntowanym przedsiębiorcom

Z dnia na dzień coraz więcej przedsiębiorców decyduje się na otwarcie swoich biznesów. Wśród nich są m.in. właściciele lokali gastronomicznych, siłowni i hoteli. Prezes PFR nadal jednak straszy zbuntowanych przedsiębiorców – teraz twierdzi, że subwencje z tarczy PFR będą im odbierane automatycznie, a PFR „musi” to zrobić. Problem – dla Funduszu – polega na tym, że jest jeden warunek.

Odbieranie subwencji z tarczy finansowej „z automatu”. Jeśli decyzja GIS się uprawomocni

Zaledwie kilka dni temu prezes PFR, Paweł Borys przyznał, że Fundusz nie odebrał jeszcze żadnej subwencji finansowej z tarczy – mimo gróźb, które miały miejsce już wcześniej. Teraz jednak prezes PFR wraca do retoryki straszenia przedsiębiorców i twierdzi, że odbieranie subwencji z tarczy finansowej firmom, które otworzyły się mimo rządowych zakazów, nastąpi niejako automatycznie. Tyle, że pod jednym warunkiem – najpierw decyzja GIS o nałożeniu kary administracyjnej musi się uprawomocnić. I to jest – wbrew pozorom – dobra informacja dla przedsiębiorców. Decyzja sanepidu uprawomocni się bowiem albo w momencie, gdy przedsiębiorca się od niej nie odwoła (a jestem więcej niż przekonana, że każdy z przedsiębiorców, który otrzyma karę, będzie chciał jak najszybciej dochodzić swoich praw w sądzie) albo – gdy sąd przychyli się jednak do racji sanepidu.

To z kolei oznacza, że odbieranie subwencji z tarczy finansowej może wcale nie nastąpić tak szybko, jak straszono przedsiębiorców na samym początku. Co więcej – może w ogóle nie nastąpić, jeżeli sąd uzna rację właściciela biznesu otwartego wbrew restrykcjom. A jak wiadomo, sądy coraz częściej uznają decyzje sanepidu i kary nałożone przez inspektorów za bezprawne.

Prezes PFR zapomina przy okazji, że najczęściej otwierają się biznesy, które żadnej pomocy nie otrzymały

Jeśli chodzi o odbieranie subwencji z tarczy finansowej prezes PFR zdaje się zapominać o czymś jeszcze – duża część przedsiębiorców, którzy zdecydowali się na otworzenie swojego biznesu, nie mieli po prostu żadnej innej alternatywy – czyli zostali praktycznie pozbawieni państwowego wsparcia. Wystarczyło przecież, by firma otworzyła się na początku 2020 r. (a zatem jeszcze przed wybuchem pandemii w Polsce), by o subwencji z tarczy finansowej 2.0 mogła po prostu zapomnieć. Oprócz tego wielu przedsiębiorców prowadzących lokale gastronomiczne czy siłownie zatrudnia na podstawie umowy zlecenia – co również pozbawia ich prawa do otrzymania pomocy. Z kolei nowe warunki tarczy finansowej PFR, wynegocjowane przez rzecznika MŚP, poprawiły sytuację tylko części przedsiębiorców.

Wydaje się zatem, że groźby ze strony rządu czy PFR nie tylko nie są zbyt skuteczne, ale w dodatku mogą okazać się całkowicie bezpodstawne. W dużej mierze będzie to zależeć jednak od samych przedsiębiorców (od tego, czy odwołają się od decyzji sanepidu) oraz tego, czy kolejne wyroki sądów również okażą się dla nich przychylne (na co jest duża szansa).