Odmowa przyjęcia mandatu a kara administracyjna. Minister Zdrowia i Komendant Główny Policji będą zachęcać Polaków, by ci przyznawali się do winy, przyjmując mandaty. W przeciwnym wypadku oprócz wniosku o ukaranie do sądu rejonowego pojawi się też (zawsze) wniosek do sanepidu.
Odmowa przyjęcia mandatu a kara administracyjna
We wpisie dotyczącym tego, ile mandatów wystawiono za brak maseczki, wskazałem na brak podstawy prawnej karania „bezmaseczkowców”. Tłumaczę tam też istotę mandatów karnych, która dla odbioru tego tekstu jest niezbędna.
Nie chcąc się powtarzać, w kwestiach legalności – niezależnie od tego, co rozporządzenie „covidowe” będzie zawierało – trzymam się poglądu, że nakaz noszenia maseczek dotyczyć może wyłącznie osób chorych i podejrzanych o zachorowanie. Powinien wszystkich – zgoda – i rozwiązanie problemu wskażę później.
Polska Agencja Prasowa przypomina wczorajszą konferencję prasową Ministra Zdrowia i Komendanta Głównego Policji. Komendant Jarosław Szymczyk powiedział
Chcielibyśmy wprowadzić mechanizm, by każdorazowo w przypadku odmowy przyjęcia mandatu był kierowany wniosek o ukaranie do sądu i dodatkowo wniosek o wdrożenie postępowania administracyjnego do inspekcji sanitarnej
Trwają też prace legislacyjne nad zwiększeniem wysokości mandatów. Co więcej, celem takiej polityki jest fakt, by
te dolegliwości były naprawdę odczuwalne
Tak, jak dzisiaj 80% interwencji wobec „bezmaseczkowców” kończy się pouczeniem, a 20% mandatem karnym (?), tak proporcje mają być odwrócone.
Sytuacja jest nieprawdopodobna
To, o czym mówi Komendant Główny Policji, to wyjątkowa kontrowersja. Po pierwsze, wypowiedź – choć umiejętnie sformułowaną – można przecież rozumieć tak (ale nie jest to wyrażone wprost), że przyjęcie mandatu najpewniej zwalnia z odpowiedzialności administracyjnej. Wnioski do sanepidu – jak natomiast szczególnie podkreśla KGP – kierowane będą obok wniosków o ukaranie do sądu tak, by obywatel to wyjątkowo mocno odczuł.
Jest to swoiste przymuszenie do przyjęcia mandatu, który sam w sobie stanowi absolutny wyjątek – nie zasadę. Zasadą jest przecież prawo do sądu. Odmowa przyjęcia mandatu to nic innego jak skorzystanie z konstytucyjnego prawa do sądu, które wynika z art. 45 Konstytucji RP.
Policja wskazuje, że chęć skorzystania z tegoż prawa skutkować będzie pewnym skierowaniem wniosku do sanepidu. Może i się powtarzam, ale warto, by ten przekaz w sposób jednoznaczny wybrzmiał. Chcesz skorzystać z prawa do sądu? Proszę bardzo. Policjant sporządzi wniosek o ukaranie, ale i wniosek do sanepidu – który nie jest niezawisłym organem.
Jeszcze raz powtórzę: sąd może umorzyć postępowanie, natomiast karę i tak możesz otrzymać – od sanepidu. A jeżeli się odwołasz, to i tak musisz zapłacić (nawet do 10 tys. zł), w zależności od woli urzędnika. Nie każdego, bo PSSE w Gdyni sama stwierdziła, że kara administracyjna za brak maseczki jest sama w sobie nielegalna.
Oby to było tylko straszenie – ja prezentuję rozwiązanie
Tymczasem – jeżeli czyta to ktoś jakkolwiek powiązany z Ministerstwem Zdrowia – proponuję rozwiązanie. Rezygnacja z kar administracyjnych (w mojej opinii naruszają zasadę ne bis in idem), podniesienie kar za wykroczenia i usunięcie z ustawy o zwalczaniu chorób zakaźnych przesłanki osób „chorych i podejrzanych o zachorowanie” w odniesieniu do przymusu stosowania środków profilaktycznych tak, by można było taki nakaz zastosować wobec wszystkich obywateli.
Wówczas karanie z art. 54 Kodeksu wykroczeń – przynajmniej według mnie, a także zapewne sądów, które z powodu przekroczenia delegacji ustawowej umarzały postępowania i uchylały mandaty karne – byłoby pozbawione istotnych wątpliwości co do zgodności z prawem.
Walka z epidemią jest konieczna. Ja się do „obowiązku” zakrywania ust i nosa stosuję, bo widzę jego sens, słucham ekspertów i rozumiem powagę problemu. Niedopuszczalne jest jednak bezpodstawne stosowanie środków przymusu, szczególnie „na chłopski rozum”.
Dodam na końcu, że można przyjąć mandat, a następnie w ciągu 7 dni złożyć do właściwego sądu rejonowego wniosek o jego uchylenie. Takie coś może nastąpić na przykład wówczas, gdy czyn nie był de facto i de iure wykroczeniem.