Jakby nieszczęść było mało, wyjazd na ferie też będzie droższy, a nawet nie chodzi o inflację

Codzienne Podatki Dołącz do dyskusji
Jakby nieszczęść było mało, wyjazd na ferie też będzie droższy, a nawet nie chodzi o inflację

Od kilku dni w pięciu województwach naszego kraju trwają ferie szkolne. Z nimi nierozerwalnie wiążą się wyjazdy w góry, nieco rzadziej nad morze. W tym roku w części gmin za pobyt trzeba zapłacić nieco więcej. Ma to związek z faktem, iż opłata uzdrowiskowa w 2023 roku poszybowała w górę, choć nie zawsze są ku temu przesłanki.

Opłata uzdrowiskowa w 2023 roku wyższa niż dotychczas

Opłata uzdrowiskowa w Polsce dość często nazywana jest opłatą klimatyczną. Tymczasem jest ona jedną z dwóch opłat pobieranych w gminach w związku z pobytem w miejscach posiadających korzystne właściwości pod względem klimatu. Pierwszą z nich jest opłata miejscowa, która należna jest w przypadkach zakwaterowania na terenach ze statusem obszaru ochrony uzdrowiskowej. Druga, czyli opłata uzdrowiskowa dotyczy już stricte obszarów uznanych za uzdrowiska.

Wysokość należnej daniny w każdej gminie ustala jej rada. Samorządy nie mają jednak pełnej dowolności w tym zakresie. Maksymalny pułap określa bowiem Minister Finansów w ramach wydawanego obwieszenia. Zgodnie z nim opłata uzdrowiskowa w 2023 roku może wynosić maksymalnie 5,4 złotych od osoby za każdą dobę pobytu.

Jak donosi portalsamorzadowy.pl niemal jedna czwarta gmin uzdrowiskowych w Polsce zdecydowała się na ustalenie maksymalnej możliwej opłaty. Na liście najdroższych miejsc pod względem opłaty miejscowej są znane i lubiane miejsca wypoczynkowe. Chodzi tu o Kołobrzeg, Świnoujście, Jelenia Góra, czy Krynica-Zdrój. Ponad 5 złotych zapłacimy także za pobyt w Sopocie, czy Inowrocławiu.

Choć samorządowcy przyznają, że opłata uzdrowiskowa jest wysoka to i tak nie wystarcza ona na pokrycie inwestycji związanych z utrzymaniem uzdrowisk. Przyczyniają się do tego rzecz jasna inflacja i coraz wyższe ceny energii. Ponadto gminy narzekają na mechanizm przyznawania dotacji uzdrowiskowej, której wysokość ustalana jest z dwuletnim opóźnieniem.

Kontrowersje wokół tzw. opłaty klimatycznej tylko narastają

Z drugiej strony można wskazać, że samorządy powinny cieszyć się z faktu, iż opłata miejscowa i uzdrowiskowa nadal funkcjonuje. W ostatnich latach sporo było bowiem kontrowersji związanych z zasadnością ich obowiązywania w niektórych gminach. Nadal wielu prawników stoi z resztą na stanowisku, że opłata klimatyczna nie powinna być pobierana.

O opłacie uzdrowiskowej głośno zrobiło się chociażby przed pięcioma laty przy okazji wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego. NSA przyznał bowiem racje zdeterminowanemu turyście, który zaskarżył do sądu zasadność obciążania go opłatą w Zakopanem. W trakcie jego wypoczynku w stolicy polskich Tatr miasto bardziej truło urlopowiczów smogiem niż zapewniało korzystne dla zdrowia właściwości klimatyczne.

Alternatywy dla opłaty uzdrowiskowej jednak brakuje. W 2020 roku pojawił się pomysł jej zastąpienia Centralnym Funduszem Promocji Turystyki. Środki miały w pierwszej kolejności trafiać na rządowy fundusz, który później dzieliłby pieniądze. Taka koncepcja rodzi sporo obaw o to, jak duża część opłat faktycznie wróciłaby do samorządów. Poza tym trudno spodziewać się by takie rozwiązanie miało przełożyć się na odciążenie portfeli turystów. Na ten moment urlopowiczom nie pozostaje więc nic innego jak uwzględnić tzw. opłatę klimatyczną w budżecie przeznaczonym na odpoczynek w tegoroczne ferie.