Deweloper z Białegostoku twierdzi, że chroni swoich mieszkańców przed… chorobami. Na przykład przed Covid-19

Nieruchomości Technologie Zdrowie Dołącz do dyskusji (59)
Deweloper z Białegostoku twierdzi, że chroni swoich mieszkańców przed… chorobami. Na przykład przed Covid-19

Osiedle bezpieczne od Covid – takim produktem chwali się developer z Białegostoku. Firma wykupiła w lokalnym serwisie artykuł sponsorowany, w którym prezes spółki opowiada o budownictwie chroniącym mieszkańców przed chorobami. Czy można uwierzyć w takie zapewnienia?

Osiedle bezpieczne od Covid?

W sponsorowanym przez białostockiego developera wywiadzie, który ukazał się w tym tygodniu w Kurierze Porannym, prezes zapewnia że jego spółka ma już takie doświadczenie, że jest w stanie szyć nieruchomości na potrzeby klientów. I przekonuje, że jedną z tych potrzeb, jaką jest w stanie spełnić, jest uchronienie mieszkańców przed zagrożeniem chorobami, takimi jak Covid-19. „Czy dobrze rozumiem, że budownictwo może zapewnić bezpieczeństwo np. przed zachorowaniem?”, pyta niepodpisany autor wywiadu. „Tak”, odpowiada prezes i wylicza konkretne rozwiązaniq, jakie jako developer zastosował w swojej nowej inwestycji.

Takim swoistym zdrowotnym ubezpieczeniem od Covid mają być na przykład śluzy z systemami dezynfekcyjnymi. A także śluzy do dostarczania produktów, zakupów czy odbioru śmieci, maty dezynfekcyjne czy lampy generujące ozon. Wśród rozwiązań wymieniony jest też dobrze nam znany już choćby ze szpitali czy urzędów system pomiaru temperatury osób wchodzących do budynku. Developer chwali się, że projekt osiedla bezpiecznego od Covid-19 został zaakceptowany przez znanych polskich wirusologów. Dodaje też, że jednocześnie – pomimo tak wielu innowacyjnych rozwiązań – jest ono… najtańsze na rynku.

Hit czy kit?

Nie podaję w tekście nazwy developera świadomie. Z jednej strony nie jesteśmy tu od tego, by robić mu reklamę. Z drugiej – nie mamy możliwości zweryfikowania tego w jaki sposób funkcjonują wymienione wyżej technologie. Zakładam więc, że wszystko działa tak, jak mówi o tym prezes i pod tym kątem chcę to ocenić, z perspektywy potencjalnego klienta. Pomimo tego, że z Białegostoku nie jestem, a zakup mieszkania mam już szczęśliwie za sobą.

Jak wspomniałem, wiele z tych technologii już działa, zarówno w zakładach pracy, jak i obiektach użyteczności publicznej. Czy się sprawdzają? Bardzo trudno tego dowieść. Po dwóch falach pandemii chyba już doskonale zdajemy sobie sprawę, że do zarażenia może dojść zupełnym przypadkiem. I często nawet nie wiemy, co było jego źródłem. W międzyczasie ukazały się natomiast badania dowodzące, że koronawirus na przedmiotach jest stosunkowo niewielkim zagrożeniem, bo przenosi się on między ludźmi przede wszystkim drogą kropelkową. Co oczywiście nie powinno deprecjonować potrzeby chociażby regularnego mycia rąk. Pytanie jednak czy maty dezynfekcyjne i inne przedmioty powinny dawać developerowi prawo do mówienia o tym, że w ten sposób uchroni swoich mieszkańców przed chorobą?

Oczywiście tego typu stwierdzenie trzeba traktować umownie. Wszak dopóki nie żyjemy w świecie z dystopii rodem, każdy ma wolną wolę i sam decyduje o tym jak mocno restrykcyjne środki sanitarne stosuje. Developer więc nie skontroluje choćby czy mieszkańcy jeżdżą w windzie karnie w maseczkach. Natomiast jest oczywiste, że produkując taką, a nie inną reklamę osiedla, firma chce trafić do bardzo sprecyzowanej grupy klientów. Ludzi, którzy do pandemii podchodzą bardzo poważnie i zależy im na tym, by jak najmocniej uchronić się przed rozprzestrzenianiem się wirusa. Są to jednak też przecież zwykle ludzie myślący. Których hasło „wprowadzisz się – nie zarazisz się” niekoniecznie musi zaczarować.

A może takie będzie przyszłe budownictwo?

Bardzo wiele wskazuje na to, że czwarta fala koronawirusa będzie ostatnią tak intensywną. Po niej zdecydowana większość z nas będzie albo zaszczepiona, albo uodporniona po przechorowaniu. Prędzej czy później Światowa Organizacja Zdrowia ogłosi zakończenie pandemii, a my zostaniemy z zapasem maseczek na lata. Pytanie co dalej? Są głosy ze świata nauki mówiące o tym, że idą czasy kolejnych, regularnych epidemii. Nikt jednak nie jest w stanie przewidzieć czy kolejna ogólnoświatowa kwarantanna czeka nas za rok czy może za pół wieku. Stąd pytanie: czy pod hipotetyczną kolejną pandemię zaczniemy zmieniać na stałe swoje zwyczaje, również te związane z mieszkalnictwem?

Na początku pandemii wielu mówiło o tym, że teraz wszystko się zmieni, ludzie od siebie się odizolują i będą spędzać już zawsze znacznie więcej czasu w osobności. Tymczasem już minione wakacje pokazały, że jak tylko zniesiono restrykcje, lwia część społeczeństw (nie tylko naszych) wróciła do wszystkich zwyczajów. Czy zatem osiedle mające chronić przed koronawirusem faktycznie przyciągnie do siebie klientów zabezpieczeniami, o których być może wkrótce już wszyscy zapomnimy? Czuję, że jeśli białostocki developer sprzeda mieszkania, to raczej z powodu niskiej ceny za metr niż za sprawą antycovidowych technologii.