Paweł Kukiz powiedział kiedyś, żeby splunąć mu w twarz, jeśli zostanie politykiem – czy byłoby to legalne?

Na wesoło Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (833)
Paweł Kukiz powiedział kiedyś, żeby splunąć mu w twarz, jeśli zostanie politykiem – czy byłoby to legalne?

Paweł Kukiz ma przed sobą drugie wybory parlamentarne. Od poprzednich minęło wiele czasu, zmieniła się scena polityczna, okoliczności. Kiedyś jednak powiedział o kilka słów za dużo, które hipotetycznie ktoś pozbawiony instynktu samozachowawczego i elementarnej kultury mógłby wykorzystać przeciwko niemu. Czy to wystarczający powód, by uniknąć odpowiedzialności za splunięcie Kukizowi w twarz?

Plucie na ludzi jest czymś złym, nawet jeśli kiedyś nieopacznie powiedzieli o kilka słów za dużo

Na wypadek, gdyby wymowa wstępu do niniejszego artykułu nie była dostatecznie jasna, warto podkreślić: jestem stanowczo przeciwny pluciu w twarz komukolwiek. Niezależnie od tego, czy są politykami, czy nie. Po co jednak ktoś w ogóle miałby rozważać taki wybryk? Niewątpliwie Paweł Kukiz swego czasu powiedział rzecz, którą można by teraz przy dużej dozie złej woli wykorzystać. Chodzi o słowa: „jak zostanę politykiem, to naplujcie mi w ryj i mówcie do mnie szmato„. Skądinąd, bardzo często mu wytykane przez politycznych oponentów.

Nastąpić to musiało najpóźniej w 2015 r. Wtedy właśnie pojawiają się pierwsze wzmianki medialne na ten temat. Jak wiemy, muzyk wprowadził w wyborach parlamentarnych właśnie w 2015 r. całkiem sporą liczbę posłów z ruchu Kukiz’15. W tegorocznych wyborach Kukiz idzie w koalicji razem z PSL. Dla osób nieprzyzwyczajonych do faktu, że w polityce możliwe jest wszystko, z pewnością mógł być to pewien szok. Niektórzy oponenci Kukiza są zdania, że po drodze stał się tym, co tak bardzo chciał zwalczać – politykiem. Czy to oznacza automatyczną zgodę z jego stronę na całkiem dosłowne plucie w twarz?

Paweł Kukiz faktycznie powiedział co powiedział – może trafić się osobnik, który chciałby przekuć słowa w czyn

Polska scena polityczna jest silnie spolaryzowana, społeczeństwem zaś targają silne emocje. W takich warunkach można się spodziewać czynów obiektywnie gorszych, niż samo plucie. Można więc sobie wyobrazić, że ktoś mógłby faktycznie porwać się na taki wybryk. Załóżmy: taka osoba pluje Pawłowi Kukizowi w twarz. Twierdzi przy tym, że skoro został politykiem, to mu wolno. Co na to prawo?

Należałoby rozważyć tak naprawdę dwa podstawowe scenariusze. W pierwszym przypadku, Paweł Kukiz kiwa głową i przyznaje, że skoro tak powiedział, to faktycznie najwyraźniej sobie zasłużył. Mało prawdopodobne? Rzekłbym wręcz, że zupełnie niemożliwe. Jest to jednak scenariusz mający istotne konsekwencje prawne. Dzieje się tak dlatego, że tak skonstruowane są właściwe przepisy kodeksu karnego. Zgodnie z art. 217 kk, ten, kto narusza nietykalność cielesną drugiej osoby, podlega karze ograniczenia wolności, bądź nawet roku więzienia. W najlepszym wypadku: grzywny. Sęk w tym, ze jest to przestępstwo z oskarżenia prywatnego. Paweł Kukiz musi nie tylko zainicjować postępowanie, ale także wejść w rolę oskarżyciela.

Zawodowy poseł, czy tego chce czy nie, jest politykiem w pełnym znaczeniu tego słowa

W tym momencie warto jednak rozważyć, czy właściwym nie byłby art. 222 kk. To przestępstwo polega na naruszeniu nietykalności funkcjonariusza publicznego – jednakże w związku z pełnieniem obowiązków służbowych. Nie chodzi bynajmniej o to, że opluto by „prywatnego, nie posła”. Bardziej istotne w tym przypadku będzie ustalenie, czy do ataku doszło w związku z pełnieniem przez, jakby nie patrzeć, posła obowiązków służbowych. Oczywiście, gdyby miejscem zdarzenia był Sejm RP, najlepiej sala plenarna, kwalifikacja prawna byłaby jasna. Różnicą pomiędzy tymi dwoma artykułami jest nie tylko kara do trzech lat pozbawienia wolności za naruszenie nietykalności akurat funkcjonariusza publicznego. W takim przypadku sprawa jest prowadzona z oskarżenia publicznego.

W każdym razie, drugi scenariusz wymaga założenia, że Paweł Kukiz wcale nie jest zachwycony opluciem mu twarzy przez jakiegoś nieznanego mu osobnika. Co więcej: aktywnie dąży do pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej. W takim przypadku spotkanie na sali sądowej wydaje się być nieuchronne. Oskarżony nie może w takim przypadku zaprzeczać, że do zdarzenia doszło – bo ewidentnie doszło. Zakładamy zresztą, że wcale się go nie wypiera, ufny że przecież było mu wolno. Przytacza wypowiedź Pawła Kukiza sprzed paru lat, argumentuje że ten stał się politykiem. Ten mógłby oczywiście zaprzeczać. Prawdopodobnie decydującym czynnikiem byłby fakt pobierania przez Kukiza uposażenia poselskiego. Jeśli jest tzw. posłem zawodowym, to według najprostszej słownikowej definicji – jest politykiem.

Wypowiedź sprzed kilku lat nie oznacza w świetle prawa zgody teraz, w 2019 r.

Najważniejszym punktem naszych rozważań jest jednak to, czy wypowiedziane przynajmniej cztery lata temu słowa stanowią faktyczne przyzwolenie na plucie w twarz Pawła Kukiza. Odpowiedź wydaje się jednoznaczna: w żadnym wypadku nie. Trzeba od razu zauważyć, że świadoma zgoda drugiej strony pozwala, także z punktu widzenia prawa karnego, na wiele. To przecież ten czynnik oddziela może niecodzienne, ale zupełnie legalne zachowania, od czasem bardzo poważnych przestępstw. Przykładem mogą być przestępstwa dotyczące sfery seksualności. Tyle tylko, że nawet taką świadoma zgodę zawsze można wycofać. Nawet niejako „w trakcie”. Najprawdopodobniej żaden sędzia nie uzna wypowiedzi sprzed dobrych kilku lat za świadomą zgodę Pawła Kukiza na oplucie go teraz, w 2019 r. Co więcej, taka wypowiedź może być uznana po prostu za specyficzną formę ekspresji, ewentualnie retoryki. Zresztą, nie da się ukryć – tym właśnie wypowiedź była, nie żadnym zobowiązaniem z jego strony.

Przepisy dotyczące naruszania nietykalności cielesnej zarówno funkcjonariuszy publicznych, jak i zwykłych śmiertelników, pozwalają wykorzystać pewną okoliczność łagodzącą. Jeśli napaść wywołało wyzywające zachowanie pokrzywdzonego, lub jeśli ten odpowiedział pięknym za nadobne, sąd może odstąpić od wymierzenia kary. Może – nie musi. Decydująca w tym przypadku będzie prawdopodobnie społeczna szkodliwość czynu. Oplucie polityka za to, że śmiał być politykiem jak najbardziej jest czynem niepożądanym z punktu widzenia prawa.

Każdy może zmienić zdanie, także Paweł Kukiz – i bardzo dobrze!

W tym momencie warto byłoby zastanowić się nad tym, jak paskudny byłby świat, gdyby trzeba było się trzymać każdego wypowiedzianego zdania. Większości dorosłych osób wystarczy przypomnienie sobie własnego światopoglądu chociażby z wieku nastoletniego. Znane przysłowie mówi: „tylko krowa nie zmienia poglądów”. Trzeba przy tym zauważyć, że krowy najpewniej nie uchodziły za zwierzęta szczególnie bystre, czy cieszące się wybitnymi przymiotami moralnymi. Każdy człowiek ma prawo do refleksji nad swoim światopoglądem, czy zachowaniem. Człowiek uczy się całe życie, nabywa doświadczenia. Zmieniają się także okoliczności. Dlaczego więc Paweł Kukiz miałby być pozbawiony prawa do zmiany zdania?