Politycy z nadwagą są mniej godni zaufania. Czy wskaźnik BMI jest faktycznie tak kluczowy przy mierzeniu zaufania? To tezy płynące z badań opublikowanych na łamach The Economist. Sądzę, że należy traktować je wyłącznie jako ciekawostkę. Chociaż jestem przekonany, że teraz już nie tylko ja pomyślę o wykresach BMI, gdy na światło wyjdzie kolejna afera.
Od dawna powtarzam, że nie ma lepszego źródła informacji od Twittera. Obecnie portalu X, który dla starych twitterowiczów już na zawsze zostanie Twitterem. To właśnie dzięki niemu przypomniałem sobie o tekście, który już kiedyś czytałem. W 2020 r. na łamach The Economist opublikowany został artykuł przedstawiający dość nietypową tezę. W artykule wskazano bowiem, że istnieje korelacja pomiędzy wskaźnikiem BMI a… uczciwością polityków.
Od momentu, kiedy zobaczyłem ten wykres wskazujący na silną zależność między korupcją a wagą urzędników, zacząłem się zastanawiać, czy walcząc z korupcją, można w dosłownym znaczeniu odchudzić administrację. Okazuję się, że tak — kradzione tuczy! Zapraszam na nitkę! (1/13) pic.twitter.com/SWzIZkzU6w
— Adam Suraj (@AdamSuraj14) December 30, 2023
Czy tak jest rzeczywiście i politycy z nadwagą są mniej godni zaufania?
W brytyjskim mieście High Wycombe burmistrz oraz radni są corocznie ważeni na oczach ludności w centrum miasta. Eksperyment ma na celu pokazanie, czy politycy faktycznie przybierają na wadze kosztem podatników. I akurat w tym miejscu ciężko się z tym nie zgodzić. Chociaż akurat określenie ciężko może być uznane za wyjątkowo niefortunne. Chciałbym jednak zaznaczyć, że wypominanie komukolwiek wagi jest zwyczajnie grubiańskie. I naprawdę jestem daleki od tego, aby ten tekst uderzał w podobne tony. Chociaż w tym wypadku inaczej się przecież nie da. Zatem bez nazwisk i wytykania palcem. Pomyślmy szybko o naszych dwóch ostatnich prezydentach. O tym jak wyglądali przed objęciem urzędu i na końcowym etapie pierwszej kadencji. Nie sposób Anglikom nie oddać racji.
To jednak stara angielska tradycja. Badanie o którym wspomniałem na wstępie polegało na zestawieniu współczynnika BMI polityków wchodzących w skład rzadu wraz z poziomem korupcji w danym kraju. I już wyłącznie to budzi moje wątpliwości. To choćby z tego względu, że na BMI zwyczajnie nie należy zwracać zbytniej uwagi. Już kilka lat temu wskazano bowiem, że wskaźnik ten jest dość wadliwy. To wyjątkowo proste sprawdzenie, czy mieścimy się w określonych ramach. W badaniu jednak zdecydowano się na porównanie wskaźnika BMI do poziomu korupcji, który mierzony był wskaźnikami opracowanymi przez Bank Światowy oraz Transparency International.
Otyły urzędnik, to zdecydowanie częściej urzędnik nieuczciwy
Próbę przeprowadzono na 15 postsowieckich państwach. Natomiast autorem badania był Pavlo Blavatskyy. Algorytm który został użyty w badaniu przeanalizował zdjęcia ponad 300 ministrów wchodzących w skład gabinetów rządów. Na ich podstawie oszacowywał wskaźnik masy ciała, a następnie miary otyłości. Na tej właśnie podstawie ustalono, że mediana BMI gabinetu kraju jest wyjątkowo silnie skorelowana z poziomem korupcji.
Z badaniem z pewnością nie zgodziłby się Juliusz Cezar. Plutarch, który był biografem Cezara przytoczył słowa, które na długo przed swoją śmiercią wypowiedział rzymski władca – „Nie boję się wcale tych grubych i długowłosych ludzi. Boję się raczej tych innych, bladych i wysmukłych”. Cóż, czasy się zmieniają i gdyby dać wiarę w prawdziwość powyższego badania, a także zważywszy na to jaki los z rąk smukłych senatorów spotkał Cezara, to nie należy ufać nikomu.