Psy ras uznawanych za agresywne to prawna bzdura. Wystarczy kupić mieszańca i żadne wymogi nas nie dotyczą

Prawo Dołącz do dyskusji
Psy ras uznawanych za agresywne to prawna bzdura. Wystarczy kupić mieszańca i żadne wymogi nas nie dotyczą

Powiedzmy to sobie wprost: psy ras uznawanych za agresywne to kategoria prawna, która zakrawa na kpinę. Byłaby może zabawna, gdyby nie przepisy karne za niespełnienie zadość wymogom uzyskania zezwolenia. Wystarczy jednak mieć mieszańca i cały wymóg można rozbić o kant przysłowiowego psiego ogona. Tak to jest, jak się prawo tworzy pod wpływem emocji.

Tak naprawdę przy dostatecznie niesprzyjających okolicznościach nawet labrador jest w stanie rzucić się na człowieka

Niekiedy warto krytycznie przyjrzeć się przepisom obowiązującym dłuższy czas i zastanowić się, czy aby na pewno są nam do czegoś potrzebne. Taka rewizja może przynieść ciekawe wnioski także poza prawem podatkowym. Dobrym przykładem są psy uznawane za agresywne. Mowa o specyficznej kategorii  psich ras, które ustawodawca postanowił traktować inaczej niż wszystkich innych przedstawicieli tego gatunku. Mam tutaj na myśli dodatkowe wymogi natury biurokratycznej dla ich potencjalnych właścicieli. Jak się łatwo domyślić: ich nieprzestrzeganie wiąże się z konsekwencjami natury karnej.

W Polsce mamy 11 ras, które uznano za agresywne z natury. Ich listę znajdziemy w stosownym rozporządzeniu ministra spraw wewnętrznych i administracji. Obecnie obejmuje następujące rasy:

  • amerykański pit bull terrier
  • pies z Majorki (Perro de Presa Mallorquin)
  • buldog amerykański
  • dog argentyński
  • pies kanaryjski (Perro de Presa Canario)
  • tosa inu
  • rottweiler
  • akbash dog
  • anatolian karabash
  • moskiewski stróżujący
  • owczarek kaukaski

Trudno oprzeć się wrażeniu, że lista ma charakter mocno arbitralny. Można jednak doszuka się w niej pewnej logiki. Teoretycznie mamy do czynienia z dużymi i silnymi psami, które potencjalnie mogą zrobić człowiekowi krzywdę. Czy rzeczywiście wykazują jakieś naturalne predyspozycje do agresji? Niezupełnie. W grę wchodzi przecież ułożenie, cechy osobnicze i całkiem sporo różnych czynników.

Ktoś złośliwy mógłby stwierdzić, że psem agresywnym będzie także stereotypowy jamnik, choć akurat te psy oczywiście nie są w stanie zrobić człowiekowi większej krzywdy. Zdarzyć się jednak może, że i labrador rzuci się na dziecko, choć te psy uważane są powszechnie za potulne i łagodne.

Państwo chce kontrolować psy ras uznawanych za agresywne, ale tylko te z rodowodem

Jak już wspomniałem, chęć posiadania psa rasy znajdującej się w wykazie wiąże się z koniecznością spełnienia określonych rygorów. Chodzi przede wszystkim o wymóg uzyskania zezwolenia, które wydaje wójt, burmistrz lub prezydent miasta. Zgodnie z przepisami ustawy o ochronie zwierząt, takiego zezwolenia nie wydaje się, jeśli organ dojdzie do wniosku, że pies będzie utrzymywany w warunkach i w sposób, które stanowią zagrożenie dla ludzi lub zwierząt. Z tego samego powodu można też cofnąć już wydane zezwolenie. Warto wspomnieć, że zmiana miejsca trzymania psa oznacza każdorazową konieczność jego zmiany.

Zignorowanie wymogu posiadania zezwolenia na hodowlę psa rasy uznawanej za agresywną naraża właściciela na przykre konsekwencje. Znajdziemy je w art. 37a przywoływanej ustawy.

1. Kto prowadzi hodowlę lub utrzymuje psa rasy uznawanej za agresywną bez wymaganego zezwolenia,
podlega karze aresztu lub grzywny.
2. W razie ukarania za wykroczenie, o którym mowa w ust. 1, można orzec przepadek zwierzęcia.

Szczególne znaczenie ma tutaj ustęp drugi. Ukaranie za to wykroczenie potencjalnie oznacza utratę zwierzęcia. Jeżeli mówimy o pewnym specyficznym typie właścicieli, dla których psy ras uznawanych za agresywne stanowią jedynie przedłużenie własnego kruchego ego, to rzeczywiście byłby z takiej regulacji jakiś pożytek. Problem w tym, że wcale nie uniemożliwia ona takim osobnikom nabycie „dużego złego psa”.

Obowiązujące przepisy mają ogromną wadę: wcale nie obejmują ani mieszańców, ani kundli. Dopóty pies nie jest rasowy, dopóty nie trzeba się starać o żadne zezwolenie ani martwić się grzywną. Oczywiście kupienie takiego zwierzęcia nie stanowi większego problemu.

Można także kwestionować motywację ustawodawcy. Wydaje się, że uchwalenie tak dziurawych przepisów miało jedynie sprawiać wrażenie, że państwo coś jednak robi w kwestii nieodpowiedzialnych właścicieli potencjalnie groźnych zwierząt. W rzeczywistości niedogodności spotkały jedynie te osoby, które zdecydują się na rasowego psa danej rasy. Można domniemywać, że akurat one zwykle podejmują taką decyzję ze świadomością zagrożeń i ciążących na nich obowiązkach.