Sprawa zamknięcia cmentarzy pokazała, że samorządy są dziś dużo sprawniejsze od rządu

Państwo Dołącz do dyskusji (8)
Sprawa zamknięcia cmentarzy pokazała, że samorządy są dziś dużo sprawniejsze od rządu

Rząd spektakularnie przegrał wizerunkowo sprawę zamknięcia cmentarzy. I dał doskonałą okazję do wykazania się samorządowcom, którzy świetnie to wykorzystali. Dziś solidarność z handlarzami kojarzy się przede wszystkim z prezydentami i burmistrzami miast, ale też ze zwykłymi Polakami, którzy tłumnie zaczęli wykupywać od nich towar.

Solidarność z handlarzami

Kiedy przedwczoraj odwiedziłem okolice gdańskiego cmentarza Srebrzysko, przy każdym stoisku z kwiatami byli klienci. Panie, od których kupowałem chryzantemy, były szczerze wzruszone, bo gdy w piątek po południu dowiedziały się o zamknięciu nekropolii, wiele z nich było załamanych. Takiej fali solidarności się nie spodziewali. I choć premier zaoferował również rządową pomoc, to handlarze wdzięczność czują głównie do samorządowców i zwykłych ludzi.

Informacja o tym, że cmentarze 1 listopada 2020 roku będą zamknięte została ogłoszona w absurdalnym momencie. Po pierwsze dlatego, że zapadła szalenie późno. Po drugie, bo rządzący przez cały tydzień przekonywali, że cmentarze będą działać. Po trzecie wreszcie – pomysł rozłożenia ruchu na dni przed i po dniem Wszystkich Świętych był dobry i działał – przy cmentarzach ruch był spory już od połowy października.

Samorządy ponad rządem

O chaosie w szeregach rządzących świadczy też to, że po ogłoszeniu decyzji padło tylko kilka mglistych zdań o tym, że handlarze dostaną pomoc od państwa. Zanim premier Mateusz Morawiecki podał szczegóły w sobotnie popołudnie, samorządy zdążyły same zorganizować własną pomoc. Patrząc tylko na moje podwórko – Gdańsk wykupił setki chryzantem i wyłożył je na wyspie Ołowianka, by każdy chętny mógł je za darmo zabrać do domu. Gdynia natychmiast zdecydowała o zwolnieniu handlarzy z opłat i przygotowała dla nich miejsce do sprzedaży kwiatów w centrum miasta. W Sopocie ronda szybko zaczęły się pokrywać chryzantemami, skupionymi przed ratusz od sprzedawców. Takich przykładów jest mnóstwo w całym kraju.

I oczywiście – to dobrze, że rząd też obiecuje pomoc dla sprzedawców kwiatów. Ale przeznaczone na to 180 milionów złotych nie zmyje z premiera win za to, że decyzję ogłosił w najgorszym możliwym momencie, czyli w piątkowe popołudnie. Szczególnie w obecnych czasach, gdy społeczeństwo kipi od emocji i każde kolejne nałożone restrykcje budzą gorące protesty. Brak zaufania Polaków do rządzących powoduje, że walka z pandemią staje się walką z wiatrakami. Żeby to się zmieniło, komunikacja ze społeczeństwem musi się zmienić. Zacząć można od zaprezentowania planu kolejnych restrykcji, połączonego z konkretnymi zapowiedziami pomocy.