ecommerce

Sprzedawanie w „telezakupach na Facebooku” nie działa poza Azją. Meta wycofuje się

Rafał Chabasiński
05.08.2022
Sprzedawanie w „telezakupach na Facebooku” nie działa poza Azją. Meta wycofuje się

Wygląda na to, że pomysł sprzedawania produktów za pośrednictwem internetowych transmisji na żywo nie sprawdza się poza rynkami azjatyckimi. Po serii prób Facebook rezygnuje z live ecommerce. Wcześniej na podobny krok zdecydował się Tik Tok. 

Facebook rezygnuje z live ecommerce, w zamian wprowadzając krótkie filmiki i rolki

Live ecommerce to dość ciekawy wynalazek. Sprzedaż towarów w trakcie internetowych transmisji na żywo to właściwie uwspółcześnienie koncepcji telezakupów. W teorii umożliwia sprzedawcy, czy raczej zatrudnionemu przez niego influencerowi, w interakcje z klientami. Do procesu zakupowego dodaje także element rozrywkowy. Bezpośrednia komunikacja pozwala także na uzyskiwanie opinii o produkcie niemalże w czasie rzeczywistym. Dotyczy to zarówno konsumentów jak i samego sprzedającego.

Ta forma robienia zakupów jest niezwykle popularna w Chinach i pozostałych rynkach azjatyckich. Dotychczasowe próby przeszczepienia tego trendu w Europie i Stanach Zjednoczonych nie przynoszą jednak rezultatów. Nie tak dawno pisaliśmy o wstrzymaniu rozwoju platformy TikTok Shop w Wielkiej Brytanii i rezygnacji z jej ekspansji w USA i Unii Europejskiej. Teraz także Facebook rezygnuje z live ecommerce.

Jak podaje portal dlahandlu.pl, firma Meta próbowała rozpropagować tą funkcjonalność, prowadząc akcję „Piątkowych zakupów na żywo”. Uczestniczyły w niej takie firmy jak: Abercrombie & Fitch, Bobbi Brown, Clinique i Sephora. Jesienią Facebook umożliwił nawet jednoczesne prowadzenie tej samej transmisji na profilu danej marki i obsługującego transmisję influencera.

Okazuje się, że te działania nie przyniosły rezultatu. Live ecommerce na Facebooku nie cieszyło się wystarczającym zainteresowaniem użytkowników portalu. Meta wygasza teraz możliwość tagowania produktów w czasie rzeczywistym. Zniknie ona z Facebooka z dniem 1 października tego roku. Zakupy na żywo pozostaną za to na Instagramie.

Zakupy na żywo to kiepska inwestycja dla wielkich portali liczących na wielomiliardowe zyski

Wydaje się, że Facebook zamierza się teraz skupić na promowaniu opcji udostępniania krótkich filmików, które rozpropagował TikTok. To nic innego, jak „krótkie filmiki i rolki”, które zauważył w ostatnich tygodniach chyba każdy użytkownik Facebooka. Oznacza to, że portal wciąż szuka sposobu na wpisanie się w najważniejsze trendy ostatnich kilku lat, wliczając w to branżę ecommerce. Warto się zastanowić nad tym, dlaczego właściwie live ecommerce do nich nie należy.

Wydaje się, że najważniejszym czynnikiem są różnice w upodobaniu konsumentów. O ile element „show” może się podobać mieszkańcom Chin, o tyle Europie budzi automatycznie skojarzenia z telezakupami. Jednym z powodów fiaska platformy TikTok Shop było wycofywanie się ze współpracy z influencerami. Ci skarżyli się na niską jakość oferowanej w tej formule produktów oraz kiepskie warunki pracy. Te drugie to nic innego jak próba przeszczepienia na grunt zachodni azjatyckiej kultury korporacyjnej. To po prostu nie mogło się udać.

Nie oznacza to jednak, że live ecommerce jest z góry skazane na zapomnienie. YouTube i Shopify przygotowują własną platformę zakupową tego typu: YouTube Shopping. Równocześnie ze sprzedaży towaru za pomocą transmisji na żywo z powodzeniem korzystają dużo mniejsze firmy. Mowa przede wszystkim o branży modowej, dekoratorskiej i kosmetycznej.

Wniosek nasuwa się sam. Dopiero w mniejszej skali live ecommerce rozwija skrzydła i pozwala w pełni wykorzystać drzemiące w nim możliwości. Wielkie portale liczące na wielomiliardowe zyski rodem z Chin mogą się obejść smakiem. Dotychczasowe doświadczenia podpowiadają, że masowy odbiorca na zachodzie nie jest zbyt zainteresowany tą formą robienia zakupów.