Zawaliliśmy. Trzeba było więcej pokazywać zamordowanych dzieci i zmasakrowanych Rosjan. Tak Kreml tłumaczy porażkę swojej propagandy

Zagranica Dołącz do dyskusji
Zawaliliśmy. Trzeba było więcej pokazywać zamordowanych dzieci i zmasakrowanych Rosjan. Tak Kreml tłumaczy porażkę swojej propagandy

Niemiecki „Bild” opisał ujawniony przez Ukraińską Służbę Bezpieczeństwa dokument. To tajną kremlowska instrukcja dla rosyjskich mediów, jak powinny pokazywać wojnę w Ukrainie. Z dokumentu wynika, że mimo wysiłków władzy i oddanych jej dziennikarzy wielu Rosjan nadal nie rozumie dlaczego Putin prowadzi „operację specjalną”. A i Ukraińcy nie dali się przekonać, że nie są okupowani tylko wyzwalani. Autorzy instrukcji diagnozują przyczyny tej propagandowej porażki i podpowiadają co robić, by Rosjanie i Ukraińcy uwierzyli Putinowi.

Tajna kremlowska instrukcja

Według podręcznika szkoleniowego ludność Rosji nie rozumie wystarczająco dobrze dlaczego Putin nie miał innego wyjścia, niż zaatakowanie swojego zachodniego sąsiada. Skąd ten brak zrozumienia?

„Początek operacji specjalnej i koncepcja denazyfikacji nie były poparte tłem emocjonalnym (…)”. ​​„Nie było masowego upychania informacji emocjonalnych” o zamordowanych dzieciach w tzw. republikach ludowych i masakrach nacjonalistów na Rosjanach. Zbyt mało jest też relacji ukraińskich świadków wydarzeń” piszą autorzy instrukcji.

Dalej zarzucają oni mediom działającym na terenie Rosji, ale taż na terenach okupowanych, że brakuje w nich informacji o poparciu dla „operacji specjalnej” wśród obywateli Ukrainy. To poważne uchybienie, które sprzyja rozpowszechnianiu informacji o Rosji, jako agresorze i najeźdźcy. Dlatego we wszystkich kanałach ma być więcej materiałów filmowych przedstawiających wojsko rosyjskie.  „Żołnierze w bitwie, żołnierze w życiu codziennym” – instruuje podręcznik i radzi skorzystać z materiałów z 2014 roku. Czyli z czasów, gdy Rosja weszła do Donbasu. Propagandziści podpowiadają, by sięgnąć po zdjęcia żołnierzy z uratowanymi zwierzętami albo z dziećmi. Pokazać płaczących z radości weteranów.

To wyzwolenie jest

Instrukcja wytyka, że rosyjskie media nie docierają do Ukraińców. Dokument mówi wprost: „Zneutralizuj lokalne ukraińskie kanały telewizyjne i rozpocznij nadawanie przez całą dobę na terytoriach, które znalazły się pod kontrolą rosyjskich sił zbrojnych”. Do Mariupola wysyła się auta z ekranami, które mają emitować rosyjską telewizję państwową przez całą dobę. Pozostali przy życiu mieszkańcy tego zrujnowanego miasta mają słyszeć, że to nie okupacja, ale wyzwolenie. Rosjanie się wycofają, gdy powołany zostanie nowy samorząd. „Walczymy o was, by dać wam te terytoria” taki przekaz ma trafić do mordowanych, okradanych i gwałconych mieszkańców Mariupola. Dobrze by było, zdaniem instruktorów, gdyby w tym materiałach wystąpili znani Ukraińcy. Ale nie ci, znani ze swojej prorosyjskości – odradzają w instrukcji.

Kolejne rady, to podawanie liczby zabitych i wziętych do niewoli Rosjan. Bo gdy to się zataja, kontrolę nad tematem przejmuje druga strona. No i więcej optymizmu i sukcesów w rodzaju: „Otworzyliśmy kanał do dostarczania wody na Krym”.

Według gazety „Bild” ta instrukcja to przyznanie się Putina do porażki. Dokument, zdaniem niemieckich dziennikarzy, nie tylko mówi o perfidnej naturze kremlowskiej propagandy, ale podkreśla „fiasko inwazji tyrana z Kremla”. Pokazuje też, moim zdaniem, coś jeszcze. Jaką bronią jest dziś informacja i komunikacja.