Państwo pomoże przedsiębiorcom kupić… roboty. Firmy, które na tym skorzystają, muszą jednak liczyć się z kontrolą skarbówki

Firma Podatki Technologie Dołącz do dyskusji (86)
Państwo pomoże przedsiębiorcom kupić… roboty. Firmy, które na tym skorzystają, muszą jednak liczyć się z kontrolą skarbówki

W robotyzacji siła – uznało Ministerstwo Rozwoju. I zapowiada, że już niebawem rodzimi przedsiębiorcy będą mogli skorzystać z ulgi na robotyzację.

Nowa ulga na robotyzację już w 2021 r.

Od 1 stycznia 2021 r. mają obowiązywać nowe przepisy. Przy czym oznacza to, że to właśnie przyszły rok będzie pierwszym, w którym zastosowanie do rozliczenia będzie mieć nowa ulga (w praktyce więc korzyść biznes odniesie dopiero w 2022 r.). Rząd planuje wprowadzić rozwiązanie na pięć lat, czyli wydatki, które firmy będą rozliczać w ramach ulgi, muszą być poniesione od początku 2021 r. do końca 2025 r. Taką zapowiedź na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” złożył Krzysztof Mazur, wiceminister rozwoju.

Nowa ulga na robotyzację ma przypominać tę na badania i rozwój, zatem w ustawach podatkowych zostaną wymienione koszty, które firmy będą mogły odliczać od podstawy opodatkowania. Założenie rządzących jest takie, by państwo realnie pokryło ok. 10 proc. wydatków polskich przedsiębiorców na roboty.

Co istotne, odliczyć będzie można koszty zarówno na roboty, czyli hardware, jak i na software. W praktyce oznacza to, że odliczyć będzie można wydatki na zakup oprogramowania do maszyn, czujniki umożliwiające bezkolizyjne przemieszczanie się czy tory, po których będzie poruszała się maszyna. Wstępnie planowano umożliwić odliczanie jedynie wydatków na hardware, ale w toku konsultacji tego pomysłu z przedsiębiorcami z branży automatyzacji produkcji okazało się, że w takim wariancie beneficjentów nowego rozwiązania byłoby niewielu.

Krzysztof Mazur podkreśla też, że odliczyć będzie można również wydatki na szkolenia dla pracowników związane z obsługą robotów i maszyn.

Przedsiębiorcy, którzy skorzystają z ulgi na robotyzację, muszą liczyć się z kontrolami ze strony skarbówki

„Oczywiście staraliśmy się tak skonstruować przepis, aby w ramach nowej preferencji nie można było nadużywać przepisów i np. odliczać wydatków na wózki widłowe” – zastrzegł Mazur w rozmowie z „DGP”. Już teraz wiadomo, że ci, którzy skorzystają z ulgi na robotyzację, muszą liczyć się z kontrolami skarbówki. Przy czym – jeśli wierzyć w zapowiedzi – chodzić ma nie o szukanie firm do ukarania, lecz o wyłapywanie niewłaściwego korzystania z ulgi i po prostu odbieranie tego, co ktoś niesłusznie odliczy.

Czy nowe regulacje to dobry pomysł? To zależy od tego, jak szczytne deklaracje zostaną przełożone na literę prawa. Dziś z ulgi na badania i rozwój korzysta raptem ok. 25 proc. przedsiębiorstw, z tego większość to duże firmy. Przepisy są bowiem mało klarowne i wielu małych i średnich przedsiębiorców albo nie ma wiedzy, jak skorzystać z ulgi, albo boi się, że po krótkim czasie fiskus upomni się o zwrot i dodatkowo nałoży karę.

Nie oszukujmy się też, że dzięki robotyzacji polskiego biznesu powstaną nowe wysoko wyspecjalizowane usługi – o czym często się mówi. Z badania przeprowadzonego przez za ASM-Centrum Badań i Analiz Rynku wynika, że biznes robotyzacji potrzebuje przede wszystkim do prostych, powtarzalnych prac, takich jak pakowanie i paletyzacja czy obsługa mało skomplikowanych maszyn.

Z drugiej strony, Ministerstwo Rozwoju słusznie diagnozuje problemy polskiej gospodarki. Krzysztof Mazur podkreśla, że do 2030 r. w Polsce będzie o dwa mln pracowników mniej. Warto więc, żeby ludzie wykonywali bardziej skomplikowane prace. Do tych ciężkich, monotonnych i często prowadzonych w szkodliwych warunkach lepiej wykorzystać maszyny.

Sama idea rządu nie jest więc zła. Dobre jest to, że zamiast wieloletnich zapowiedzi, jest deklaracja i chęć szybkiego działania.