Jeszcze nie tak dawno, kiedy badano poparcie Polaków dla pomysłu wejścia kraju do strefy euro, wyniki jednoznacznie pokazywały nasze silne przywiązanie do złotego. Od 2013 do 2020 roku według badania Eurobarometr, poparcie dla Europejskiej Unii Gospodarczej i Walutowej wahało się między 33 a 40 proc. Do wspólnej waluty wielu Polaków przekonuje się dopiero teraz – w obliczu szalejącej inflacji. Okazuje się bowiem, że złoty nie jest tak stabilny i bezpieczny jak nam się wydawało. I że być może wejście do strefy euro nie byłoby takim złym pomysłem. Tylko, czy na takie rozważania nie jest już po prostu za późno?
Eurobarometr to cykliczne badanie opinii w krajach UE, wykonywane na zlecenie Komisji Europejskiej. W najnowszej edycji badania, które przeprowadzono w kwietniu 2022, za przyjęciem wspólnej waluty opowiedziało się aż 60% Polaków.
Poparcie dla euro w Polsce nigdy wcześniej nie było tak wysokie, chociaż o tym, że to układ dla nas korzystny, ekonomiści „trąbią” od lat. Czy wejście do strefy euro teraz ma jeszcze sens? I jak dużo straciliśmy nie podejmując tej decyzji wcześniej?
Co by było gdyby – czyli ile straciliśmy nie wchodząc do strefy euro wcześniej?
Jak wyglądałaby Polska gospodarka, gdyby wejście do strefy euro miało miejsce przed kryzysem? Ekonomiści są zgodni – sytuacja byłaby dużo lepsza. Obecnie polski złoty mocno traci na wartości w stosunku do euro, czy dolara. I choć – jak zaznaczają specjaliści – nie istnieje waluta, która byłaby w pełni „odporna gospodarczo”, to jednak wejście do strefy euro stanowiłoby istotne zabezpieczenie, ponieważ – nawet w obliczu kryzysu – wspólna waluta pozostaje w miarę stabilna.
Nie odczulibyśmy takiego uderzenia na walutę jak obecnie – mówi na przykład Mirosław Gronicki, ekonomista i były minister finansów, cytowany przez portal „Rzeczpospolita”.
Ciekawie do euro odnosi się również dr Jakub Borowski – główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska. Borowski uważa, że przynależność do strefy euro można traktować jako rodzaj polisy ubezpieczeniowej, która gwarantuje bezpieczeństwo i suwerenność państwa. I odnosi się to nie tylko do odporności na kryzysy gospodarcze, ale również ma chronić przed napaściami zbrojnymi. Jak mówił w jednym z wywiadów:
Wydaje się, że przynależność do strefy euro może być elementem polityki odstraszania, czyli ryzyko, że zostalibyśmy w ogóle zaatakowani, byłoby mniejsze.
Poza tym, jako ważne hipotetyczne skutki wcześniejszego wejścia do strefy euro wymienia się niższą inflację oraz tańsze kredyty hipoteczne.
Dlaczego więc wciąż nie jesteśmy w strefie?
Jak to ładnie skwitował ekonomista Marek Zuber odnosząc się do wyników sondażu Instytutu Badawczego Pollster przeprowadzonego dla „Super Expressu”, gdzie większość Polaków sprzeciwiła się przyjęciu euro:
To efekt obrzydzenia euro oraz Unii Europejskiej przez część polityków. Przeciętny Kowalski nie wie, co oznacza wejście do strefy euro, nie zna korzyści i zagrożeń.
Wielu specjalistów z zakresu nauk ekonomicznych zauważa, że Polsce potrzebna jest porządna kampania informacyjna na temat euro.
Z taką akcją już wkrótce startuje Fundacja Wolności Gospodarczej, która na swoich profilach w mediach społecznościowych na bieżąco przedstawia fakty na temat unijnej waluty. Dementuje też mity – jak ten, że wejście do strefy euro spowoduje wzrost cen. Zapowiadana kampania edukacyjna #KursNaEuro, ma przybrać większą skalę.
Informacji o wydarzeniach w związku z akcją, warto szukać na stronie Fundacji Wolności Gospodarczej, jak również na profilach Fundacji w mediach społecznościowych, takich jak facebook, czy twitter.
Lepiej późno niż wcale. Wejście do strefy euro nadal jest korzystne
Jakiś czas temu, również w ramach cyklu „Wolność Gospodarcza”, na łamach „Bezprawnika” pojawił się artykuł o tym, jakie korzyści może dać nam euro. Jest to, w dzisiejszych czasach, przede wszystkim bezpieczeństwo. Euro odznacza się mniejszym ryzykiem kursowym, niż polski złoty, jest też bardziej odporne na spekulacje.
Wejście do strefy euro to dla nas stabilność, bezpieczeństwo i wygoda. Jednakże to, że na ten krok być może zdecydujemy się dopiero teraz, kiedy – ładnie to ujmując – nasza gospodarka jest w nienajlepszej formie, może wiązać się z pewnymi trudnościami.
Artykuł stanowi część cyklu „Wolność Gospodarcza„, prowadzonego na łamach Bezprawnika w ramach projektu realizowanego z Fundacją Wolności Gospodarczej. To założona w 2021 roku fundacja, której filarami jest liberalizm gospodarczy, nowoczesna edukacja, członkostwo Polski w Unii Europejskiej i państwo prawa. Więcej o działalności i bieżących wydarzeniach możecie przeczytać na łamach tej strony internetowej.
Jak zauważa między innymi Sławomir Dudek, główny ekonomista fundacji FOR – Polska nie spełnia obecnie kryteriów przystąpienia do strefy euro. Chodzi o kryteria: stabilności cen, kursu walutowego, konwergencji długoterminowych stóp procentowych, czy zgodności prawodawstwa polskiego z Traktatem o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Warto mieć więc świadomość, że wejście do strefy euro to nie jest już tylko kwestia wyrażenia chęci. To skomplikowana procedura, wymagająca przede wszystkim zjednoczenia sił politycznych i podjęcia wszelkich możliwych środków, aby nasza gospodarka była gotowa na tę zmianę.
Choć droga do przyjęcia wspólnej waluty może być długa i żmudna, to warto wejść na te tory i się ich trzymać. Bo dziś – myślę, że śmiało można postawić taką tezę – euro to nasze światełko w tunelu.