Policja zatrzymała młodego mężczyznę, usłyszał zarzut z art. 212 Prawa lotniczego i dobrowolnie zgodził się na karę 4 tys. zł grzywny. Ale na tym się nie skończyło.
Policja wystąpiła o jego deportację, Straż Graniczna przychyliła się do wniosku i nakazała natychmiastowy powrót do Ukrainy. Dodatkowo – pięcioletni zakaz wjazdu do Polski i całej strefy Schengen. Towarzysząca mu 17-letnia obywatelka Białorusi została przesłuchana i zwolniona.
Czytaj też: Ukraińcy deportowani za swoje zachowanie na Stadionie Narodowym mają od razu trafić na front wojny
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
Na pierwszy rzut oka wygląda to jak przykład drakońskiej polityki bezpieczeństwa
Kara finansowa? Zrozumiała. Ostrzeżenie i wpis do rejestru? Jeszcze bardziej. Ale wyrzucenie z kraju, co w tym wypadku może się wiązać z automatycznym biletem na front wojny rosyjsko-ukraińskiej, brzmi już jak coś więcej niż sankcja administracyjna. W praktyce – decyzja polskich władz może oznaczać dla tego chłopaka wyrok śmierci.
Zwolennicy twardego kursu powiedzą: i dobrze. Obywatele Ukrainy przyzwyczaili się, że w Polsce mogą więcej niż powinni, a służby wreszcie pokazują, że granica cierpliwości się kończy. Belweder to nie miejsce na loty dronem, a w czasach, gdy rosyjskie bezzałogowce wlatują nad polskie terytorium, każda nielegalna zabawka w powietrzu może być potraktowana jako zagrożenie. Państwo ma prawo reagować ostro.
Ale spójrzmy z innej strony. Skoro towarzysząca mu nastolatka nie usłyszała żadnych zarzutów, skoro mężczyzna dobrowolnie przyjął grzywnę, skoro nie ma sygnałów o szpiegowskich intencjach – czy naprawdę musiało się to skończyć deportacją? Czy w sytuacji, gdy Polska na każdym kroku podkreśla swoje wsparcie dla Ukrainy, naprawdę chcemy, by młody chłopak, który zrobił głupotę, zamiast żyć w Warszawie, znalazł się w Donbasie?
A może chodzi o to, że rząd najpierw zaczął wydawać histeryczne komunikaty w tej sprawie, komunikując wielki sukces służb, by chwilę potem okazało się, że to burza w szklance wody, a premier chciał sobie nabić tylko kilka politycznych punktów?
Sytuacja pokazuje rozdźwięk pomiędzy literą prawa a poczuciem proporcji
Z jednej strony – bezpieczeństwo najważniejszych obiektów w państwie to sprawa absolutnie fundamentalna. Z drugiej – trudno uciec od pytania, czy reakcja nie była zbyt radykalna. De facto kara śmierci za drona?