Idą ciężkie czasy dla użytkowników podgrzewaczy tytoniu. UE chce zakazać sprzedaży mentolowych i smakowych wkładów

Codzienne Zdrowie Dołącz do dyskusji (49)
Idą ciężkie czasy dla użytkowników podgrzewaczy tytoniu. UE chce zakazać sprzedaży mentolowych i smakowych wkładów

Najpierw UE zakazała papierosów mentolowych. W naszym kraju wycofano je ze sprzedaży 20 maja 2020 r. Później niż w innych krajach UE, bo Polska wywalczyła sobie 4 lata okresu przejściowego na wejście zakazu w życie. Teraz UE chce zakazać mentolowych i smakowych wkładów do podgrzewaczy tytoniu. Ale okresu przejściowego może nie być w ogóle.

Drugie pożegnanie z mentolem

Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/40/UE z 2014 r., której skutkiem było wycofanie ze sprzedaży papierosów mentolowych, smakowych i tych z tzw. „klikiem” we wszystkich państwach członkowskich UE, okazuje się mieć o wiele dalej idące konsekwencje.

Zawarto w niej zapis, że jeśli sprzedaż tzw. nowatorskich wyrobów tytoniowych (czyli m.in. wkładów do podgrzewaczy tytoniu) o „charakterystycznym aromacie” przekroczy 2,5 proc. unijnego rynku, to Bruksela ma prawo zakazać ich sprzedaży.

I teraz chce z tego prawa skorzystać. Jak podała „Rz”, mentolowe i smakowe wkłady do podgrzewaczy tytoniu mogą zniknąć z unijnego rynku jeszcze w tym roku.

Z deszczu pod rynnę

Zdaniem UE wszystkie wyroby tytoniowe – w tym wspomniane wkłady – nie mogą mieć innego aromatu czy smaku niż tytoniowy. Stosowanie składników, które mogą go maskować, ma więc zostać zdelegalizowane. Na tej liście jest oczywiście mentol jako aromat charakterystyczny.

Wprowadzając zakaz sprzedaży papierosów mentolowych unijni politycy przekonywali, że wielu palaczy dzięki niemu rzuci nałóg z dnia na dzień.

W Polsce po 2 latach już wiadomo, że scenariusz nie do końca się sprawdził. Zgodnie z badaniem CBOS z listopada ub. roku pt. „Konsumpcja nikotyny”, tylko co dziesiąty palacz tzw. mentoli zdecydował się rzucić palenie. Co piąty zaczął natomiast… aromatyzować papierosy na własną rękę, np. stosując mentolowe listki wkładane do paczek. A co drugi (48,2%) zaczął palić zwykłe, niearomatyzowane papierosy. Chyba jednak nie o to chodziło unijnym politykom.

Niewykluczone, że historia zatoczy koło i zakaz dla wkładów do podgrzewaczy powtórzy ten scenariusz. Gros użytkowników podgrzewaczy może po prostu wrócić do palenia papierosów. Gdyby tak się stało, zakaz UE przyniósłby skutek odwrotny od zakładanego.

2 miesiące dla 1 000 000 konsumentów?

Jak poinformowała „Rz”, konsumenci, producenci i handlowcy mogą dostać tylko 2 miesiące na dostosowanie się do nowych przepisów. Czyli na pogodzenie się z brakiem mentolowych i smakowych wkładów do podgrzewaczy na sklepowych półkach. To pierwsze informacje napływające z unijnego frontu. Konkretów na razie brak. Ale mówi się też o tym, że zakaz może wejść w życie praktycznie z dnia na dzień.

Tak krótki okres przejściowy byłby trudny zwłaszcza dla konsumentów. Dzisiaj z podgrzewaczy tytoniu korzysta u nas około 1 miliona osób. Tę grupę zasilają przede wszytkim byli palacze, ale są w niej też ci, którzy nadal papierosy kupują. Wkłady smakowe albo mentolowe podgrzewa 2 na 3 konsumentów.

Ale nie tylko konsumenci będą musieli zmierzyć się z takim zakazem. Problem mogą mieć również sklepy, które mają spore zapasy takich wyrobów. Wyprzedanie ich w tak krótkim czasie może być praktycznie niemożliwe. Dla drobnych przedsiębiorców oznaczałoby to jedno – straty. I nie trzeba chyba dodawać, że po zawirowaniach związanych z Polskim Ładem to raczej ostatnie, czego teraz potrzebują…

Przemytnicy się odkują?

Jest jeszcze jeden problem związany z takim zakazem. Mowa o ryzyku wzrostu przemytu zakazanych wkładów do Polski. W tym momencie nielegalny handel papierosami gaśnie w oczach i jest rekordowo niski. Przemytników na granicy skutecznie wyłapują Straż Graniczna, KAS i CBŚP. Przemyt papierosów stopniowo przestaje się też opłacać, bo na Ukrainie, Białorusi czy w Rosji mocno podrożały, więc przemytnicy zarabiają na nich mniej.

Inaczej wygląda sprawa z wkładami do podgrzewaczy. Te mogą być o wiele bardziej „chodliwe” na czarnym rynku niż papierosy. Łatwiej je też przemycić, bo są mniejsze od paczki papierosów. I łatwiej je sprzedać – zamiast straganu na bazarze, wystarczy zapisać się do „odpowiednich” grup na portalach społecznościowych. A polski fiskus nie zobaczy z tego choćby grosza.

Zakaz sprzedaży takich wkładów do podgrzewaczy może więc odbić się czkawką i w UE, i w Polsce.

Na koniec trzeba też postawić pytanie o sens takiego zakazu. Dlaczego UE chce wybiórczo ograniczać dostępność alternatywy do papierosów, którą w USA wykorzystuje się dzisiaj do ograniczania palenia papierosów w społeczeństwie? I dlaczego palacze w UE mają mieć ograniczony wybór mniej szkodliwych alternatyw, niż np. palacze w USA, Wielkiej Brytanii czy – żeby nie szukać daleko od nas – w krajach, z którymi sąsiadujemy od Wschodu?